Spotkanie odbyło się w poniedziałkowy wieczór (5 listopada) w gmachu Domu Technika NOT. Poprowadzili je przedstawiciele Urzędu Miejskiego w Gdańsku oraz Ośrodka Badań i Analiz Społecznych. Było to tzw. spotkanie ewaluacyjne, na organizację którego zdecydowano się po raz pierwszy.
Dotychczas pracownicy magistratu zachęcali mieszkańców, po zakończonej kolejnej edycji BO, przede wszystkim do wypełnienia ankiety ewaluacyjnej i podzielenia się w niej swoimi opiniami na temat gdańskiego BO (ten dokument można było wypełnić także w tym roku, w październiku - red.).
Głównym celem zarówno spotkań, jak i ankiety, jest poprawianie i udoskonalanie kolejnych edycji BO, tak by zachęcały mieszkańców do aktywności obywatelskiej, a więc, w tym przypadku, współtworzenia Budżetu Obywatelskiego.
Na co mieszkańcy zwracali uwagę?
Jeden z mężczyzn, mieszkaniec Siedlec, stwierdził, że w kolejnych edycjach powinny zostać "wyłączone" projekty infrastrukturalne, a więc te dotyczące m.in. budowy boisk, remontów chodników czy ulic. W jego opinii powinno się zakazać takich projektów.
- Na to idą ogromne kwoty, a można by je przeznaczyć na tzw. projekty miękkie, na przykład kulturalne i społeczne - argumentował.
Sprzeciwiły się temu mieszkanki Matarni.
- W naszej dzielnicy jest jeszcze sporo potrzeb, jeśli chodzi o infrastrukturę. Budżet Obywatelski to jedna z możliwości ich sfinansowania - tłumaczyły.
Kilka osób wtórowało gdańszczankom. Inna osoba przyznała z kolei, że nie podoba jej się, że w kolejnych edycjach wygrywają projekty dotyczące opieki nad bezdomnymi kotami.
- Widzę, że jest silne lobby pewnego środowiska, ale wydaje mi się, że potrzeby nas, ludzi, są ważniejsze. Tymczasem jak patrzę na wyniki głosowań na projekty BO, to odnoszę wrażenie, że dla wielu ludzi ważniejsze są koty niż drugi człowiek... Ja bym pochylił się nad tym, by to właśnie takich projektów zakazać - przyznał mężczyzna.
Na ten temat wywiązała się dyskusja, w trakcie której większość obecnych przyznała, że im także nie podobają się "kocie zwycięstwa". Konkretnych rozwiązań jednak, póki co, nie zaproponowano.
Propozycje dotyczyły jednak innych aspektów. Choćby tego, by do Budżetu Obywatelskiego nie trafiały projekty, które zostaną zrealizowane z innych środków. Jako przykład podano remonty chodników.
- W naszej dzielnicy była taka sytuacja, że zgłoszono i wygrał projekt remontu chodnika, który i tak zaplanowano, rok czy dwa lata później w ramach miejskiego Programu Chodnikowego. A przez to, że projekt wygrał w BO, to poniekąd "zabrał" on szansę innym projektom, które mogą być sfinansowane tylko z tej puli - tłumaczyła kobieta.
Obecni przyznali jej rację, a urzędnicy odnotowali jako jedną z propozycji do zmian w regulaminie.
Jeden z mężczyzn stwierdził, że niesprawiedliwe jest, iż do realizacji trafiają często projekty, które zdobyły dużo mniej głosów poparcia niż projekty, które głosów zdobyły dużo, ale ze względu na ich koszt i ograniczone środki nie zostają zrealizowane.
- Nie może być tak, że realizowany jest projekt, który dostaje na przykład 150 głosów, a nie jest realizowany ten, który dostaje 800 głosów. Powinno się realizować te, które zajmują pierwsze trzy, cztery miejsca. O ile wystarczy na to środków w puli danej dzielnicy - sugerował.
Zaproponowano też, by już w trakcie głosowania na projekty BO, charakterystyczne żółte namioty, w których można zasięgnąć informacji m.in. o projektach w danej edycji, częściej pojawiały się w poszczególnych dzielnicach. Padła też propozycja, by w dzielnicach stworzyć bądź zapewnić miejsca, w których mogliby się spotykać wnioskodawcy, by mieli możliwość porozmawiania i przedyskutowania swoich propozycji, a także przedstawienia ich mieszkańcom.
Jeden z gdańszczan stwierdził też, że trzeba nałożyć większy nacisk na opisy zgłoszonych projektów, ponieważ czasem "niewiele z nich wynika", i nie do końca wiadomo, co tak do końca zakładają.
- Zdarzało się, że pojawiały się określenia typu "ścieżka zdrowia" albo "kontynuacja pierwszego etapu projektu". W takich przypadkach to głosować można w ciemno. Tu powinien być jak najbardziej konkretny opis tego, co zakłada dany projekt - tłumaczył.
W trakcie dyskusji okazało się, że większość obecnych przynajmniej raz złożyła własny projekt w poprzednich edycjach Budżetu Obywatelskiego.
- Mój projekt budowy w dzielnicy bulodromu wygrał w 2018 roku. Wyceniono jego realizację na około 40 tysięcy złotych. Projektant jednak zaprojektował jakiegoś "mercedesa" i koszt tego bulodromu wzrósł niespodziewanie do kwoty ponad 100 tysięcy złotych. To jest bezsensowne. Nie powinno to tak wyglądać, a słyszałem o podobnych przypadkach - tłumaczył. - Wstępne szacunki realizacji były inne, a po wykonaniu pracy projektanta nagle wzrastały, czasem kilkukrotnie. To się przekłada między innymi na opóźnienia w realizacji takich projektów, bo się okazuje, że potrzebne są dodatkowe środki, których nie przewidziano. To dość zniechęcające.
Pracownicy magistratu zapowiedzieli, że przyjrzą się uważnie tej kwestii. Na rozwiązania na razie za wcześnie.
Uwagi i propozycje mieszkańców zostały zanotowane przez pracowników magistratu.
Kolejne spotkanie zaplanowano we wtorek, 6 listopada, także w Domu Technika NOT, o godz. 18.00. Zaproszeni zostali na nie wszyscy wnioskodawcy projektów do gdańskiego Budżetu Obywatelskiego. Trzecie spotkanie odbędzie się z kolei z udziałem Rad Dzielnic (na razie nie wyznaczono terminu).
Po zakończeniu ostatniego, pracownicy magistratu przygotują raport ewaluacyjny, z którego wnioski będą brane pod uwagę przy regulowaniu zasad kolejnych edycji budżetu obywatelskiego w Gdańsku.