Biesiada Felietonistów – ostatni rozdział
Przez lata w Gdańsku, ale też okazjonalnie w Gdyni i Sopocie, w porze karnawału spotykali się przedstawiciele środowiska dziennikarskiego Wybrzeża, żeby w sposób żartobliwie-ironiczny podsumować miniony rok w Polsce i na świecie. Biesiada Felietonistów na stałe wrosła w krajobraz medialny Trójmiasta. Niestety, jak się okazuje wszystko, co miłe kiedyś się kończy. O zakończeniu corocznych biesiad poinformował uczestników ich inicjator Krzysztof Skiba, który już na początku transformacji ustrojowej prosto z wydawnictw podziemnych trafił ze swoimi tekstami do ogólnopolskich gazet i tygodników.
Głośne „Trojanki” w reż. Jana Klaty w Teatrze Szekspirowskim. Już w styczniu
- To był początek lat dziewięćdziesiątych. Powstanie biesiady było reakcją na nudne imprezy typu Człowiek Roku, którego wybierały różne poważne tygodniki. Wybierano jakiegoś polityka roku i tak dalej. Wszystko było sieriozne i sztywne – wspomina Krzysztof Skiba. - My pierwsi zaczęliśmy od kategorii Paw Roku i Idioty Roku. Te dwadzieścia kategorii, które są dzisiaj były już na pierwszej biesiadzie.
Każdy z uczestników obstawia swoje typy w dwudziestu najróżniejszych kategoriach. Są kategorie klasyczne takie jak Kobieta Roku czy Człowiek Roku, ale większość kategorii jest bardzo nietypowa. Idiota Roku, Zwierzę Roku czy Ofiara Roku to tylko kilka z nich. Ważny jest nie tylko zgłoszony kandydat, ale też humorystyczne uzasadnienie.
Biesiada Felietonistów – integracja środowiska
Przez trzydzieści lat przez Biesiady Felietonistów przetoczyły się setki ludzi mediów, ale też znani artyści scen polskich czy ludzie pióra. Często goszczono też znane z poczucia humoru osoby. Byli zapraszani m.in. Andrzej Mleczko, Henryk Sawka, Krzysztof Daukszewicz, Marcin Wolski, Michał Ogórek, Krzysztof Jaroszyński, Paweł Huelle czy Leszek Malinowski.
- Stali uczestnicy Biesiady Felietonistów, tacy jak Darek Szreter, Tomek Gawiński czy Maciej Sandecki, od lat podkreślali, że trwa ona tyle lat, że można się spotkać, ocenić miniony rok na wesoło. Pamiętam, jak żył jeszcze Maciek Kosycarz snuliśmy plany, żeby wydać album z biesiad, bo to jest historia nowej Polski, na wesoło i na gorzko. Smutne jest to, że jest tyle afer i że wciąż mamy się z czego śmiać – mówi Krzysztof Skiba.
- Biesiada była na pewno integracją środowiska. Teraz nawet dołącza młode pokolenie. Mogliśmy się zobaczyć towarzysko podczas miłego spotkania, zjeść i napić się czegoś dobrego. To był genialny pomysł Krzyśka. Podsumowywaliśmy wydarzenia z dowcipem i dosadnie, czasami zbyt dosadnie. Raz nawet Kazimierz Górski chciał nam wytoczyć proces – dodaje Tomasz Gawiński z Tygodnika Angora.
- Można wyobrazić sobie środowisko gdańskie bez biesiad. Tylko po co? - pyta Dariusz Szreter z Tygodnika Zawsze Pomorze. - Zacząłem przychodzić od ósmej edycji. Opuściłem tylko jedno spotkanie, bo byłem wówczas rzeczywiście obłożnie chory. Przez wiele lat byłem protokolantem, sekretarzem. Notowałem wszystko i pilnowałem porządku.
Wielu wybrzeżowych dziennikarzy, stałych bywalców biesiad, niestety odeszło już z tego świata. Ich nazwiska wciąż są jednak obecne podczas obrad, przywoływany jest ich twórczy udział. To m.in. Tadeusz Skutnik, Tomasz Zając, Jacek Łaszcz, Tomasz Rozwadowski, Antoni Kozłowski, Wiktor Bater czy wspomniany Maciej Kosycarz.
Teatr Wybrzeże w tym roku wróci do publiczności. Poznaj jego historię, ZOBACZ archiwalne zdjęcia
Prawie na wszystkich biesiadach obecny był dziennikarz i pisarz Marek Sterlingow.
- Cieszę się, że jest to już ostatnia biesiada, bo dotrwałem do końca. Niektórzy poumierali w międzyczasie, a ja dotrwałem. Poza tym są to te same żarty, chociaż zawsze mnie śmieszą. To kolejny plus. I bardzo miło zawsze spotkać kolegów dziennikarzy i patrzeć na to, jak się ładnie starzeją – podsumowuje swój udział w biesiadach Marek Sterlingow.
Ostatnia biesiada – Tymon skradł show
Znany muzyk i pisarz Tymon Tymański był niewątpliwą gwiazdą ostatniej Biesiady Felietonistów. Pojawił się już na jednej imprezie dawno temu i, jak sam przyznaje, nie pamięta tego. Po latach został zaproszony przez Krzysztofa Skibę na ostatnią edycję. Jego udział na pewno pozostanie na długo w pamięci uczestników, bo przedstawił swoje kandydatury, głównie ze świata sportu, z bardzo długimi i rozbudowanymi uzasadnieniami.
- Krzysztof napisał do mnie krótkiego SMSa z błędami ortograficznymi, że mam przygotować jakieś tam wydarzenie czy człowieka roku i jakiś rodzaj opracowania, ale nie napisał, że to ma być zwięzłe, lapidarne i lakoniczne. Napisał tylko, że ma to być coś śmiesznego. Nie wiedziałem, że mam pisać aforyzmy. Wygłupiłem się, bo napisałem wypracowania - tłumaczył Tymon Tymański. - Jest to jednak świetna sytuacja, bo ja się nie boję zderzenia z fajnymi i dowcipnymi felietonistami. To jest inspirujące doznanie.
Biesiada Felietonistów - reaktywacja?
Z końcem pewnej epoki nie może się pogodzić Ryszarda Wojciechowska, dziennikarka tygodnika Zawsze Pomorze.
- Byłam chyba na dwudziestu biesiadach i nie wierzę w to, że to jest ostatnia. Nie ma takiej opcji. Będziemy namawiać Skibę, bo gdzie biesiadować jak nie w Gdańsku? - mówi Ryszarda Wojciechowska. - Jestem emocjonalnie związana z tą imprezą. To jest fajne starcie felietonowych tytanów i czasami jazda bez trzymanki. Wszyscy tu uważamy, że najbardziej niebezpieczną kategorią jest Idiota Roku.
Z naszych informacji wynika, że również inni uczestnicy zamierzają przekonać Krzysztofa Skibę, by kontynuował swoje dzieło, żeby Biesiada Felietonistów nie zniknęła z towarzysko-medialnego krajobrazu Gdańska.
- Gorąco go namawiam i przyznam, że... jest szansa, że zrobimy biesiadę numer 31. Tłumaczę Krzyśkowi, że najłatwiej jest coś rozwalić. Trzydzieści lat to wynik kosmiczny. Takiej imprezy chyba nie ma ani w Polsce, ani w Europie. Ludzie się spotykają, integruje się w jakiś sposób środowisko, a zwłaszcza, że jak doskonale wiesz, ludzi wolnych mediów jest coraz mniej. Więc trzeba dbać o wszystkich tych, którzy są niezależni, którzy walczą o wolność, walczą o ideały – zapowiedział Jarek Janiszewski, znany radiowiec i muzyk zespołu Czarno-Czarni.
Krzysztof Skiba otrzymał od kolegów dziennikarzy na pamiątkę album ze zdjęciami Agencji KFP z trzydziestu lat biesiad oraz piękny, czarny cylinder.