• Start
  • Wiadomości
  • Ppłk Wincenty Sobociński. To on ostrzegł dowódcę Westerplatte

Ostrzegł dowódcę Westerplatte. Prochy ppłk. Wincentego Sobocińskiego wrócą do Polski?

Na kilkanaście godzin przed wybuchem wojny ostrzegł w cztery oczy majora Henryka Sucharskiego, dowódcę Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte, że w każdej chwili można się spodziewać ataku Niemców, a polska załoga będzie musiała bronić się sama, bez szans na odsiecz. Podpułkownik Wincenty Sobociński, szef Wydziału V Wojskowego Komisariatu Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku, zmarł 20 lat później w Argentynie. Grupa pasjonatów historii podjęła starania o sprowadzenie do Polski prochów bohaterskiego oficera.
30.08.2023
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Czarno-białe zdjęcie przedstawiające trzech żołnierzy i mężczyznę w cywilu
Westerplatte 1939. Od prawej: major Henryk Sucharski, porucznik Leon Pająk, Wincenty Sobociński (w cywilu), kapitan Franciszek Dąbrowski
mat. PAN Biblioteka Gdańska

Sprowadzić prochy do Gdańska 

Jesienią 2020 r. Koło PTTK w Gdańsku zorganizowało rajd rowerowy trasą, jaką oficer odbył z siedziby Komisariatu Generalnego RP w Wolnym Mieście Gdańsk przy Neugarten (ul. Nowe Ogrody 27, dziś Komenda Miejska Policji - przyp. red.) na Westerplatte.

43. rocznica Sierpnia’80 i 84. rocznica wybuchu II wojny światowej PROGRAM OBCHODÓW

W gronie miłośników historii pojawiła się wówczas myśl: “a może by tak spróbować sprowadzić prochy podpułkownika Sobocińskiego do kraju?”. Wiedzieliśmy tylko, że po wojnie wyjechał do Argentyny i tam prawdopodobnie zmarł. Wyszukiwanie wiadomości w internecie niewiele dało. W końcu udało się nawiązać kontakt z polską przewodniczką w Argentynie, która przekazała nam, że najlepszą osobą do rozmowy na ten temat jest o. Jerzy Jacek Twaróg z zakonu bernardynów, który opiekuje się Muzeum Wojska Polskiego w Buenos Aires - opowiada Stanisław Sikora, b. wieloletni prezes PTTK w Gdańsku.

Człowiek, który kupił Westerplatte dla Polski. Niezwykłe losy Mieczysława Jałowieckiego

Westerplatte w beznadziejnej sytuacji

Zgodnie z planem, Westerplatte miało bronić się 12 godzin, do czasu nadejścia odsieczy.
Polska załoga wierzyła, podobnie jak całe społeczeństwo II RP, że wojna - jeśli wybuchnie - potrwa krótko i niebawem wojska sojusznicze spotkają się na defiladzie w Berlinie. Płk Sobociński nie chciał zostawić dowódcy Westerplatte w nieświadomości, jak w rzeczywistości beznadziejna jest sytuacja obrońców. Jego decyzja miała charakter moralny, była podjęta na własną rękę. Ostrzeżenie przekazane majorowi Sucharskiemu miało wpływ na późniejszą decyzję o kapitulacji. Westerplatte pozostawało w polskich rękach przez siedem dni. Po wielu latach major Sucharski został pomówiony przez niektórych miłośników historii o tchórzostwo.

Co się dzieje w Wolnym Mieście Gdańsku?

Aby uświadomić sobie, jak niebezpiecznej misji podjął się 31 sierpnia 1939 r. ppłk Wincenty Sobociński trzeba przypomnieć kontekst historyczny.
 
Od roku 1933 władzę w Wolnym Mieście Gdańsk zaczęli przejmować hitlerowcy. Nasilały się szykany i represje wobec mniejszości żydowskiej, a następnie polskiej. Rósł niemiecki nacjonalizm i żądza odwetu za straty terytorialne, jakie Niemcy poniosły wskutek I wojny światowej. Rząd RP przewidywał wybuch konfliktu militarnego w Gdańsku - zakładając, że w pierwszej kolejności hitlerowcy przypuszczą atak na wszystkie ośrodki w mieście, reprezentujące interesy Rzeczpospolitej Polskiej: Westerplatte, Pocztę Polską, koleje.
Fragment starego grobu z krzyżem
Wincenty Sobociński, pułkownik dyplomowany Wojska Polskiego, zmarł w wieku 65 lat
archiwum prywatne o. Jerzego Jacka Twaroga
- W połowie sierpnia 1939 r. stworzono korpus interwencyjny pod dowództwem generała Stanisława Skwarczyńskiego składający się z 27. i 13. dywizji piechoty. Plan był taki, że w przypadku puczu w Gdańsku ze strony Niemców, to ci żołnierze interweniują i wchodzą na teren miasta. Dodatkowo, Wojskowa Składnica Tranzytowa na Westerplatte otrzyma pomoc w formie desantu ze strony 2. Morskiego Batalionu Strzelców. Z upływem dni stało się jasne, że to nie będzie lokalna akcja militarna, ale wojna między narodami - mówi Stanisław Sikora.

Czego dowiedział się ppłk Sobociński w przeddzień wybuchu wojny?

31 sierpnia o świcie ppłk Wincenty Sobociński dowiedział się od majora Jana Żychonia z wywiadu wojskowego, że korpus interwencyjny został rozwiązany, a żołnierze z Westerplatte nie mogą też liczyć na wsparcie 2. MBS. Dodatkowo, ppłk Wincenty Sobociński został poinformowany, że Niemcy prawdopodobnie uderzą w ciągu najbliższych 24 godzin.
Co zrobił w tej sytuacji Wincenty Sobociński, który formalnie nie był zwierzchnikiem majora Henryka Sucharskiego, komendanta Wojskowej Składnicy Tranzytowej.
 
- Znali się od wielu lat ze szkoleń wywiadu i kontrwywiadu. Byli zaprzyjaźnieni. Widywali się prywatnie. Na jednym z takich spotkań żona ppłk Wincentego Sobocińskiego ofiarowała nawet majorowi Sucharskiemu psa o imieniu Beza - dodaje Stanisław Sikora.

Wizyta ppłk Sobocińskiego na Westerplatte

Ppłk Wincenty Sobociński w cywilnym ubraniu wsiadł w samochód i wraz kierowcą ruszył na Westerplatte.
 
- Dotarł na miejsce ok. godz. 14.00. Był na w obiedzie w kasynie podoficerskim. Westerplatczycy wspominają w relacjach, że to nie był ten sam Sobociński, coś go gnębiło. Podpułkownik opowiadał, że sytuacja w Gdańsku jest coraz bardziej gorąca. I w pewnym momencie poprosił majora Sucharskiego o rozmowę w cztery oczy - mówi Stanisław Sikora.
Stary grób okryty biało-czerwoną flagą
Zdjęcie z 27 maja 2021 r. z okazji modlitwy o. Jerzego Jacka Twaroga i oddania hołdu oficerowi, w którego życiu Gdańsk stał się bardzo ważnym epizodem
archiwum prywatne o. Jerzego Jacka Twaroga
Właśnie wtedy wyjawił, że Westerplatte nie może liczyć na żadną pomoc polskiego wojska, a wojna może wybuchnąć w każdej godzinie. Mjr Henryk Sucharski złożył pułkownikowi Sobocińskiemu przyrzeczenie, że zachowa treść tej rozmowy w tajemnicy.
 
- O to zresztą później kapitan Franciszek Dąbrowski (zastępca komendanta Wojskowej Składnicy Tranzytowej - przyp. red.) miał ogromny żal do Henryka Sucharskiego, że ten nie przekazał mu tej wiadomości. Major wiedział jednak, że spowodowałoby to upadek morale wśród żołnierzy - zaznacza Stanisław Sikora.

Jak dużo ryzykował ppłk Sobociński?

Wyjazd ppłk Wincentego Sobocińskiego na Westerplatte był niewątpliwie aktem dużej odwagi. Przejeżdżał przez miejsca, gdzie już stacjonowały jednostki niemieckie przygotowujące się do ataku na polską placówkę wojskową.

To on kupił dla Polski Westerplatte. Teraz Mieczysław Jałowiecki spoczął na Cmentarzu Srebrzysko

- Kierowało nim wielkie poczucie patriotyzmu. Udał się na Westerplatte, choć wcale nie musiał. I nikt nie miałby do niego żadnych pretensji. To była jego samodzielna decyzja. A jednak czuł się absolutnie w obowiązku, żeby to zrobić, ryzykując zatrzymanie i aresztowanie. Postawa ppłk Wincentego Sobocińskiego urzekła nas i zafascynowała - podkreśla b. wieloletni szef PTTK w Gdańsku.  
 

Czy urna z prochami ppłk Sobocińskiego przejedzie przez Gdańsk? 

Aby doszło do ekshumacji szczątków ppłk Wincentego Sobocińskiego potrzebne są zgody jego krewnych. Społecznicy działający w Stowarzyszeniu im. ppłk Wincentego Sobocińskiego uzyskali już jedną od siostrzenicy oficera, mieszkającej w Szwecji. Niewykluczone, że to już wystarczy, aby rozpocząć procedurę sprowadzenia do ojczyzny szczątków polskiego oficera.
 
Urna z prochami podpułkownika ma spocząć w grobie rodzinnym we wsi Murzynno niedaleko Inowrocławia (Kujawsko-Pomorskie).
 
- Uważamy jednak, że jego powrót do Polski powinien mieć aspekt gdański. Chcielibyśmy, żeby tu odbyła się jego ostatnia, symboliczna podróż, prowadząca z dawnego Komisariatu RP, gdzie rezydował, właśnie na Westerplatte. Ta sama, którą odbył 31 sierpnia 1939 r. - dodaje Stanisław Sikora, wiceprezes stowarzyszenia.    
Zakonnik klęczący w modlitewnej pozie nad grobem
Chwila modlitewnej zadumy o. Jerzego Jacka Twaroga nad grobem polskiego oficera
archiwum prywatne o. Jerzego Jacka Twaroga
W celu sprowadzenia prochów członkowie stowarzyszenia nawiązali pierwsze kontakty z ministerstwem kultury i dziedzictwa narodowego, Instytutem Pamięci Narodowej oraz ministerstwem obrony narodowej. To ostatnie pomogło społecznikom wpisać ostatnie miejsce spoczynku podpułkownika na listę grobów żołnierzy polskich. To gwarancja, że grób jest objęty ochroną przez państwo polskie.  

Co wiadomo o życiu ppłk Sobocińskiego w Buenos Aires?

11 lat życia Wincentego Sobocińskiego na obczyźnie oprócz tego, że był był członkiem stowarzyszenia Polaków w Argentynie Orzeł Biały, to jedna wielka “biała plama”. 
 
- Od śmierci podpułkownika minęły już 64 lata. Nie znalazłem na miejscu nikogo, kto pamiętałby jego oraz żonę. Oboje nie mieli dzieci. Odnalazłem jedynie jego grób, nad którym się pomodliłem. A to wcale nie było takie pewne, bo w Argentynie jeśli grób nie jest opłacony, to po 5 latach od pogrzebu zmarły jest przenoszony do masowej mogiły. Okazało się, że to żona Wincentego Sobocińskiego wykupiła jego miejsce pochówku na 100 lat - mówi naszemu portalowi o. Jerzy Jacek Twaróg.  
Zakonnik, który jest też rektorem Polskiej Misji Katolickiej w Argentynie, został upoważniony przez stowarzyszenie z Gdańska do realizacji na miejscu przyszłej procedury ekshumacji szczątków oficera.
 
- To wspaniała inicjatywa, aby Wincenty Sobociński spoczął na polskiej ziemi, w rodzinnej wsi. Modlę się, aby do tego doszło - dodaje o. Jerzy Jacek Twaróg, przebywający w Buenos Aires od 1996 r

Kim są społecznicy, którzy chcą zadośćuczynić woli ppłk Sobocińskiego?

Kto jeszcze jest m.in. zaangażowany w inicjatywę sprowadzenia do Polski prochów szefa Wydziału V Wojskowego Komisariatu Generalnego RP w WMG? 
 
  • Tomasz Błyskosz - kierownik oddziału Narodowego Instytutu Dziedzictwa w Gdańsku, prezes Stowarzyszenia im. ppłk Wincentego Sobocińskiego
  • dr Jarosław Tuliszka -  historyk, autor publikacji m.in. o Westerplatte
  • Sławomir Rut  - przewodnik PTTK, nauczyciel historii
  • Katarzyna Sikora-Święch przewodnik PTTK i wiceprzewodnicząca Komisji Opieki nad Zabytkami Zarządu Głównego PTTK 

Bogaty życiorys Sobocińskiego

Jak podaje Gedanopedia, internetowa encyklopedia Gdańska, Wincenty Sobociński urodził się 14 sierpnia 1894 r. w Murzynnie. Zmarł 29 lipca 1959 r. w Merlo, jednej z wielu dzielnic ok. 17-milionowego Buenos Aires.
 
Miał sześciu braci i cztery siostry. 

Kariera wojskowa do czasów wojny

Po zdaniu matury w 1913 r. rozpoczął studia medyczne, przerwane po pierwszym semestrze wybuchem I wojny światowej. W listopadzie 1914 r. został powołany do służby w armii niemieckiej,. Służył w jednostkach w Stralsundzie i Szczecinie. Walczył na frontach: rosyjskim, rumuńskim i zachodnim. W sierpniu 1918 r. podczas walk nad Sommą w północnej Francji dostał się do niewoli brytyjskiej. 
 
29 listopada 1918 r. Wincenty Sobociński wstąpił do Armii Polskiej gen. Józefa Hallera. W maju 1919 r. powrócił z "Błękitną Armią" do Polski. 
Aleja cmentarna z wielkimi kaplicami
Aleja na cmentarzu komunalnym św. Izabeli w dzielnicy Merlo w Buenos Aires, gdzie spoczął ppłk Wincenty Sobociński
archiwum prywatne o. Jerzego Jacka Twaroga
Walczył w wojnie polsko-rosyjskiej. 23 września 1920 r. w walkach pod Grodnem został ranny w rękę i ramię. Po wyleczeniu w szpitalu w Inowrocławiu powrócił na stanowisko dowódcy kompanii do swojego pułku, przekształconego w 3. Syberyjski Pułk Piechoty. Został dowódcą Batalionu Sztabowego oraz 1. Kompanii Ciężkich Karabinów Maszynowych (CKM). W następnych latach pełnił wiele ważnych stanowisk w strukturach wojska. 

Służba w Wolnym Mieście Gdańsku

Awans na stanowisko szefa Wydziału V Wojskowego Komisariatu Generalnego RP w Wolnym Mieście Gdańsku otrzymał 19 marca 1938 r
 
Noc z 31 sierpnia na 1 września 1939 r. spędził w budynku Komisariatu RP. 

Hołd dla dowódcy z Westerplatte. Kwiaty przy trumnie majora Henryka Sucharskiego

1 września 1939 r., około godziny 10.00, pomimo posiadania immunitetu dyplomatycznego, został wraz z innymi aresztowany przez gdańską policję i przewieziony do Victoriaschule. Na dziedzińcu szkoły otrzymał silny cios kolbą karabinu w plecy. Z polecenia niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych wraz z innymi polskimi dyplomatami w Gdańsku przewieziony został następnie do budynku Prezydium Policji przy Karrenwall 9 (ul. Okopowa). 
 
Po zabraniu z mieszkania rzeczy osobistych wraz z innymi przetrzymywany był w hotelu Vanselow przy Heumarkt 3 (Targ Sienny). 

Tułaczka po Europie

Rankiem 4 września z grupą polskich dyplomatów, wywieziony został do Tylży (dziś Sowietsk, Obwód Kaliningradzki). I następnego dnia wymieniony został za kapitana Ludendorffa z attachatu niemieckiego w Warszawie
 
Po przekroczeniu granicy litewskiej zatrzymał się w Kownie. 7 września przekroczył granicę polsko-litewską i pociągiem 9 września dotarł do Brześcia, gdzie zameldował się w Naczelnym Dowództwie.  Na jego rozkaz 18 września przekroczył granicę polsko-rumuńską w Kutach. Został internowany w obozie w Călimănești (Rumunia). W konsulacie polskim otrzymał fałszywy paszport na nazwisko: Witold Filipowicz i wyjechał do Francji, gdzie dotarł na początku grudnia 1939 r. 
 
Od 5 grudnia 1939 r. do 26 czerwca 1942 r. pełnił służbę w biurze generała Kazimierza Sosnkowskiego, w Oddziale VI Sztabu Naczelnego Wodza. 27 czerwca 1942 r. został mianowany szefem Sztabu 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Podczas skoku spadochronowego odniósł kontuzję. Przeniesiono go do Inspektoratu Zarządu Wojskowego, a następnie do Sekcji Taktycznej Samodzielnej Kompanii Grenadierów (jednostki specjalnej przeznaczonej do działań dywersyjnych za linią frontu).
Wycinek Głos Polskiego  gazety polonijnej w Argentynie z 1959 r.
Wycinek "Głos Polskiego" z 7 sierpnia 1959 r. informujący o śmierci Wincentego Sobocińskiego
fot. o. Jerzy Jacek Twaróg
1 stycznia 1945 r. Wincenty Sobociński został pułkownikiem dyplomowanym. Po zakończeniu wojny 31 sierpnia 1945 r. przydzielony do Polskiej Misji Wojskowej przy brytyjskiej 21. Grupie Armii marszałka Bernarda Law Montgomery, a 12 lutego 1946 r.  do Polskiego Sztabu Łącznikowego przy Kwaterze Głównej Brytyjskiej Armii Renu. 
 
6 września 1946 r. zdecydował się na wstąpienie do Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia w Wielkiej Brytanii.

Ostatni etap - Argentyna

Wyemigrował do Argentyny, gdzie przybył wraz z żoną 16 maja 1948 r. na statku „Cordoba”. Przy załatwianiu formalności ze służbami granicznymi, podał, że z zawodu jest stolarzem meblowym. Był to los typowy dla wielu polskich oficerów, którzy - nie mogąc wrócić do zajętej przez komunistów ojczyzny - musieli na nowo ułożyć swoje życie. Nie byli już młodzi, pracowali na słabo płatnych stanowiskach, zazwyczaj fizycznie. Jeden z największych bohaterów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie - gen. Stanisław Maczek - po wojnie był barmanem w Szkocji.