Westerplatte - uhonorowano rodzinę jednego z obrońców. Obchody z kontekstem wojny w Ukrainie
W rocznicę napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę, Gdańsk oddał hołd ofiarom i bohaterom pierwszych dni września 1939 roku. Miejskie uroczystości rozpoczęły się 1 września o godzinie 9:00 pod tablicą upamiętniającą harcmistrza Jana Ożdżyńskiego, uznawanego za pierwszą ofiarę II wojny światowej w Gdańsku.
Tablica, ufundowana w 1986 roku, zlokalizowana jest na gmachu Dyrekcji Kolei w Gdańsku, w którym zginął Jan Ożdżyński.
- Związek Harcerstwa Polskiego w Wolnym Mieście Gdańsku zapisał piękną kartę w tradycji harcerstwa. Harcerstwo było przysłowiową solą w oku ówczesnym władzom Gdańska, które przygotowywały się do połączenia się z hitlerowskimi Niemcami - przypomniał przedstawiciel ZHP Zenon Kuligowski. - Druh Ożdżyński był oficerem rezerwy, podporucznikiem Wojska Polskiego, stąd włączony był w wojskowe szkolenie harcerzy powyżej 16 lat i tworzonych tajnych oddziałów bojowych harcerstwa. W noc wybuchu II wojny światowej pełnił dyżur w biurze w tym budynku. Niemcy, wkraczając do budynku, aresztowali wszystkich znajdujących się tam Polaków, a druha Jana zastrzelili. Miał 36 lat, osierocił dwójkę dzieci. Przypuszczalnie potajemnie pochowany został na cmentarzu na Zaspie.
- Wspominając ich warto odwołać się do wartości, które budowały i budują kręgosłup moralny harcerstwa: braterstwo, samodoskonalenie i służba. Braterstwo to przeciwieństwo szowinizmu, samodoskonalenie to rozwój oparty o pokorę i szacunek wobec otaczającego nas świata. Dziękuję wam, że odpowiadaliście i odpowiadacie dobrem na zło - powiedział prezydent Piotr Grzelak.
Głos zabrał także Artur Glebko, Komendant Chorągwi Gdańskiej ZHP, który powiedział, że nie spodziewał się, że dożyje momentu, kiedy te straszne czasy powrócą.
- To, co się wydarzyło pod koniec lutego tak blisko nas przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Nie byliśmy przygotowani na to, żeby patrzeć na płaczące matki, na malutkie dzieci, na ten przejaw okrucieństwa, jakie wydarzyło się ze strony agresora z Rosji - powiedział harcmistrz Artur Glebko.
Przypomniał, że od wybuchu wojny w Ukrainie ZHP Chorągiew Gdańska każdego dnia pracowała na rzecz wsparcia dla ukraińskich rodzin. Ta praca trwa do dziś.
- W naszych bazach harcerskich, gdzie możemy umieszczać osoby uciekające przed wojną, jest dziś ponad 400 osób z Ukrainy. Codziennie prowadzimy dla nich zajęcia, ostatnio dla ponad 1000 dzieci z Ukrainy - dodał Artur Glebko, dziękując prezydentowi Grzelakowi i Gdańskowi, a także marszałkowi i wojewodzie, za współpracę i wsparcie w działaniach.
Po przemówieniach wieńce uroczyście złożyli przedstawiciele ZHP, przedstawiciele miasta - prezydent Piotr Grzelak i radna Kamila Błaszczyk, przedstawiciele samorządu województwa pomorskiego, przedstawiciele środowiska kombatantów, przedstawiciele Muzeum Gdańska, oraz przedstawiciele Polskich Kolei Państwowych, Muzeum II Wojny Światowej i Instytutu Pamięci Narodowej.
Zobacz fotorelację z uroczystości:
Tablica upamiętnia ważną postać
Harcmistrz Jan Ożdżyński był współorganizatorem pruszkowskiego harcerstwa (razem z m.in. Aleksandrem Kamińskim, autorem „Kamieni na szaniec"), nauczycielem w tamtejszym renomowanym Gimnazjum im. Tadeusza Zana, podoficerem rezerwy Wojska Polskiego.
W latach 1937-1939 pracował w Wolnym Mieście Gdańsku. Aktywnie działał w Gdańskiej Chorągwi ZHP, pełnił także funkcje referenta Polskiej Rady Sportowej. Ta ostatnia była przykrywką dla działających w Wolnym Mieście Gdańsku w konspiracji struktur Związku Strzeleckiego.
Oddelegowanie Ożdżyńskiego do Gdańska w 1937 r. należy wiązać prawdopodobnie z jego współpracą ze strukturami polskiego wywiadu. 1 września 1939 r., nad ranem, Jan Ożdżyński pełnił dyżur w gmachu byłej Dyrekcji Okręgowej Kolei Polski przy Am Olivaer Tor (ul. Dyrekcyjna). W budynku mieściły się biura wielu polskich instytucji oraz mieszkania służbowe Polaków. Gmach został zaatakowany przez oddział SS i SA dowodzony przez SS-Sturmbannführera Kurta Eimanna, późniejszego „architekta" zbrodni w Lasach Piaśnickich. Na samym początku akcji został zabity Jan Ożdżyński. Była to jedyna ofiara śmiertelna wśród Polaków tego dnia, poza Westerplatte oraz gmachem Poczty Polskiej w Gdańsku na Heveliusplatz. Chociaż same okoliczności jego śmierci pozostają nadal nieznane, to pewne przesłanki pozwalają sądzić, że zginął on z bronią w ręku.
Budynek, na którym dziś znajduje się pamiątkowa tablica, przed wojną mieścił polskie instytucje (w tym Komendy Gdańskich Chorągwi Harcerek i Harcerzy).