• Start
  • Wiadomości
  • Gdańsk pamięta. Apel Pamięci w 50 rocznicę wydarzeń Grudnia '70

Gdańsk pamięta. Apel Pamięci w 50 rocznicę wydarzeń Grudnia '70

- Nie ma słów, które otarłyby łzy matek i ojców, narzeczonych, synów i córek, kolegów z pracy ofiar Grudnia 70. Te wydarzenia zmieniły biografie tysięcy ludzi, niektórzy z nich do dziś budzą się z krzykiem - mówiła Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska podczas Apelu Pamięci pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców 1970 pół wieku od tragicznych wydarzeń. Nieopodal miejsca apelu, na głównej fasadzie Zieleniaka, rozbłysła okolicznościowa instalacja świetlna.
16.12.2020
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Wieczór, stoi kobieta i kilku mężczyn w średnim wieku
W uroczystości pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców wzięli udział m.in: Bogdan Borusewicz, wicemarszałek Senatu RP (pierwszy z prawej), Lech Wałęsa, były prezydent RP (w środku), Mieczysław Struk marszałek województwa pomorskiego (czwarty z lewej), Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska, samorządowcy, rodziny ofiar i uczestników tamtych wydarzeń  
                                                                                                                                                                        Fot. Dominik Paszliński/gdansk.pl

W grudniu 1970 roku przez Polskę przetoczyła się fala robotniczych protestów, których przyczyną były niedemokratyczne rządy I sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Władysława Gomułki i fatalna sytuacja ekonomiczna kraju. 

Między 14 a 22 grudnia 1970 roku - głównie w Gdańsku, Gdyni, Elblągu i Szczecinie - wojsko i milicja brutalnie stłumiły strajki. Żołnierzom i milicjantom wydano rozkaz strzelania do robotników. Zginęło 45 osób (43 ofiary i dwóch milicjantów), 1165 osób odniosło rany. Do dziś nie wiadomo, czy z powodów propagandowych władze PRL nie zaniżyły tych liczb. 

15 grudnia 1970. Komitet płonie, komuniści strzelają do gdańszczan

16 grudnia w Gdańsku pod stoczniową bramą nr 2 życie straciło dwóch robotników, a 10 lat później o tej właśnie porze odbyły się uroczystości odsłonięcia pomnika Poległych Stoczniowców 1970. 

W środę 16 grudnia 2020 roku, w pięćdziesiątą rocznicę tragicznych wydarzeń, od odsłonięcia tablic przypominających zabitych w tym miejscu - Jerzego Matelskiego i Stefana Mosiewicza - rozpoczęła się uroczystość Gdańsk Pamięta: Apel ku czci ofiar Grudnia '70.

Tę wyjątkową - także z powodu pandemii - rocznicę zaplanowano tak, aby nawiązywała do uroczystości sprzed 40 lat: m.in. zabrzmiał Apel Poległych i „Lacrimosa” w wykonaniu Scholi Cantorum Gedanensis i orkiestry Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, skomponowana na odsłonięcie pomnika przez Krzysztofa Pendereckiego. W całym mieście rozległy się dzwony kościołów.

 

Pomnik, trzy krzyże
W środę 16 grudnia 2020 roku, w pięćdziesiątą rocznicę tamtych tragicznych wydarzeń, o godzinie 17.00 rozpoczęła się uroczystość Gdańsk Pamięta: Apel ku czci ofiar Grudnia '70 
Fot. Dominik Paszliński/gdansk.pl

Pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców zebrali się: Bogdan Borusewicz - wicemarszałek Senatu RP, Lech Wałęsa - przywódca strajków sierpnia 80 i były prezydent RP, Mieczysław Struk - marszałek województwa pomorskiego, Aleksandra Dulkiewicz - prezydent Gdańska, Agnieszka Owczarczak - przewodnicząca Rady Miasta Gdańska, samorządowcy, rodziny ofiar i uczestników tamtych wydarzeń, przedstawiciele władz państwowych, parlamentarzyści, korpus konsularny województwa pomorskiego, Społeczny Komitet Budowy Pomnika Poległych Stoczniowców.  

ZOBACZ ZAPIS FILMOWY UROCZYSTOŚCI

 

ZOBACZ INSTALACJĘ ŚWIETLNĄ NA ZIELENIAKU

 

- Pięćdziesiąt lat temu Wybrzeże przeżyło straszne chwilę, zginęło 42 demonstrantów, większość została zastrzelona - powiedział Bogdan Borusewicz. - Byli to ludzie młodzi albo bardzo młodzi, oprócz robotników zginęli też uczniowie, najmłodszy miał 15 lat. Wyobraźmy sobie, jaka była rozpacz ich rodziców, krewnych, kolegów. Ta władza totalitarna pokazała, że nie liczy się z niczym, że może nie tylko oskarżyć tych ludzi o chuligaństwo, o rabowanie sklepów, nie tylko zniszczyć ich pamięć ale także ich zabić. My tutaj w Trójmieście, w Gdańsku, Gdyni, ale też Szczecinie i Elblągu pamiętamy ten grudzień. 

Jak powiedział Bogdan Borusewicz młodzi ludzie, którzy wyszli wtedy na ulice, nie spodziewali się, że zginą, nie spodziewali się, że będzie się do nich strzelać. Rządzący pokazali wtedy, jaki mają stosunek do ludzi, pokazali, że liczy się tylko utrzymanie władzy. 

- Ale z doświadczenia grudnia, miesiąca który wtedy wydawał się beznadziejny, wyrósł sierpień - mówił wicemarszałek Borusewicz. - Nie byłoby go bez grudnia, bez tego strasznego doświadczenia, które pokazało, że ta władza oparta jest na przemocy, śmierci i kłamstwie. Grudzień też pokazuje, że nie otrzymaliśmy wolności i swobody w darze, musieliśmy ją sobie wywalczyć. Ten grudzień to historia i przestroga dla każdej władzy, że jej utrzymanie nie jest warte, aby zniszczyć społeczeństwo, bić i strzelać. Grudzień jest też przestrogą, aby myśleć o tym, jak rozmawiać ze społeczeństwem, jak słuchać innych. 

Przypomnijmy - pierwszy strajk ogłosili 14 grudnia 1970 roku pracownicy Stoczni Gdańskiej im. Lenina, domagając się godnych warunków życia, cofnięcia podwyżek i podniesienia płac. Za ich przykładem poszły kolejne przedsiębiorstwa z Gdyni, Elbląga i Szczecina. Żołnierzom i milicjantom wydano rozkaz strzelania do robotników. Zginęły 43 ofiary – 8 w Gdańsku, 18 w Gdyni, 1 w Elblągu, 16 w Szczecinie oraz 2 milicjantów. 


50. rocznica Grudnia '70. Odsłonięto pamiątkowe płyty poświęcone ofiarom WIDEO I ZDJĘCIA

 

- Los tak chciał, że w 1970 roku stałem na czele tej walki i za dziesięć lat też los postawił na mnie - wspominał Lech Wałęsa. - Teraz, kiedy rozważam tamtą walkę, to chciałbym żebyście zapamiętali, że w 1970 roku nie mieliśmy szans wygrać z komunistami, bo byli zorganizowali i silni, a po stronie społeczeństwa nie było żadnego zorganizowana. Zorientowałem się, że nie ma szans na walkę, ale też zorientowałem się wtedy, jak należy przeprowadzić następną rozgrywkę. I za dziesięć lat udało nam się. 

Prezydent Wałęsa przypomniał, że 40 lat temu, podczas uroczystości odsłonięcia Pomnika Poległych Stoczniowców zgromadzeni na uroczystości obiecali sobie, że będą się tu spotykać, wspominać bohaterów tamtej walki, ale jednocześnie starać się, aby grudniowa ofiara nie poszła na marne. 

- A więc obiecaliśmy sobie, że jeśli będzie potrzeba, będziemy mówić o stanie Rzeczypospolitej - przypomniał były prezydent. - W tamtym czasie, do 1989 roku, to była walka z systemem o system między innymi składający się z trójpodziału władzy i to uzyskaliśmy. A dziś ten trójpodział władzy niszczą ludzie. Jak wtedy była walka z systemem, to dziś jest walka z ludźmi, którzy burzą tamto zwycięstwo. Naszemu pokoleniu udało się zburzyć stary porządek - granice, bloki, ale burzyliśmy po to, żeby zbudować nową epokę, bo nie można budować na starym porządku, starych partiach, systemach. Dlatego dzisiaj należy usiąść w grupach i dopasować programy do dzisiejszych czasów. Zacząłbym od demokracji. Demokracja zawsze będzie miała takie same problemy, jeśli ludzie będą po 20 kadencji siedzieli w Sejmie. Zaproponowałbym jedną kadencję, potem odpoczniesz sobie i znowu możesz startować. A po drugie zaproponowałbym, żeby każdy kto jest powołany, mógł być odwołany. W imię tamtej ofiary, jaką zapłaciliśmy, proszę was, żebyśmy jeszcze raz w dyskusji poprawili rzeczy, które niszczą nasze zwycięstwo. Wybaczcie mi, ale rewolucjonista musi łączyć jedno i drugie - wspominać i mówić, jakie ma rozwiązania.

 

Wieńce, kwiaty, bukiety, leżą na ziemi
Podczas uroczystości przedstawiciele władz Gdańska, samorządowcy, parlamentarzyści, rodziny ofiar i uczestników złożyli wieńce pod pomnikiem
Fot. Domink Paszliński/gdansk.p

 

Marszałek Mieczysław Struk podkreślił, że 1970 rok był najtragiczniejszym miesiącem w historii Wybrzeża. 

- Wielu mieszkańców Pomorza lokowało swoje nadzieje życiowe w stoczni gdańskiej, w innych stoczniach i zakładach produkcyjnych Gdańska i Gdyni - przypomniał. - Przyjechało tu wielu Kaszubów, którzy podejmowali pracę w gdyńskich zakładach, wielu Kociewiaków. Wiele ludzi zginęło, odniosło rany a potem nastąpił tragiczny czas dla ich rodzin, które nie mogły pochować swoich bliskich, robiły to pod osłoną nocy, nie mogły też przez wiele lat ich wspominać z powodu represji. Ale potem pamiętamy te wspaniałe dni, kiedy powraca Solidarność, pamiętamy gdy Lech Wałęsa przedstawił żądanie postawienie pomnika poległym w grudniu 70 stoczniowcom. I pamiętamy te radosne chwile, kiedy ten pomnik w ciągu kilku miesięcy powstał. 

Upamiętnienie ofiar sprzed 10 lat było jednym z pierwszych postulatów strajkujących w sierpniu 1980 roku. Już 14 sierpnia 1980 roku spod ręki Bogdana Pietruszki, pracownika Biura Projektowo-Konstrukcyjnego Stoczni Gdańskiej im. Lenina, wyszedł pierwszy szkic przyszłego monumentu, wówczas jeszcze z czterema, a nie trzema krzyżami.

 

Czterdzieści lat pomnika Poległych Stoczniowców 1970. Co się działo w Gdańsku w grudniu 1980 roku

 

A 16 grudnia 1980 roku o godz. 17, tylko po trzech miesiącach prac, na placu Solidarności uroczyście odsłonięto pomnik Poległych Stoczniowców 1970 -  pierwszy w komunistycznym imperium pomnik ofiar reżimu, symbol walki o niepodległą i demokratyczną Polskę. Inscenizacji wydarzenia podjął się Andrzej Wajda, napis na pomniku wybrał Czesław Miłosz (werset 11 z Psalmu 29 w swoim przekładzie), Krzysztof Penderecki skomponował na tę okazję utwór „Lacrimosa”, czyli lamentacja „pełna łez”. Apel poległych odczytał Daniel Olbrychski.

Kamieniem węgielnym pomnika uczyniono ziemię z rzymskich katakumb, z lasów katyńskich oraz z miejsc, w których w grudniu 1970 roku zginęli stoczniowcy. W akcie erekcyjnym zapisano: „Pomordowanym – na znak wiecznej pamięci. Rządzącym – na znak przestrogi, że żaden konflikt społeczny nie może być rozwiązany siłą. Współobywatelom – na znak nadziei, iż zło może zostać przezwyciężone”.

Prezydent Aleksandra Dulkiewicz swoje wystąpienie rozpoczęła od przypomnienia gdańskich ofiar Grudnia 70 - w jakim byli wieku, gdzie pracowali, jakie mieli problemy i marzenia, kogo osierocili.  

 

ofiar_grudnia-051_799x533
- Gdańsk pamięta tym bardziej, że sądy do dziś nie ukarały winnych tej zbrodni - podkreśliła prezydent Gdańska. - Dla rządzących to znak przestrogi, że żaden konflikt nie może być rozwiązany siłą. 
                                                                                                                                                                       Fot. Dominik Paszliński/gdansk.pl

- Nie ma słów, które otarłyby łzy matek i ojców, narzeczonych, synów i córek, kolegów z pracy ofiar Grudnia 70 - mówiła prezydent Gdańska. - Te wydarzenia zmieniły biografie tysięcy ludzi, niektórzy z nich do dziś budzą się z krzykiem. Wiem, że są z nami rodziny ofiar, dla których to jest tak żywa rana, że chcą zachować anonimowość w tłumie. Ten pomnik to dla mnie jedno z najważniejszych miejsc na mapie Gdańska, mimo krwi stoczniowców, żalu do Boga i ludzi, mimo niespełnionych marzeń, które przyniósł tu niejeden bohater, trudno znaleźć inne miejsce, które tak hojnie dzieli się spokojem. 

Prezydent podkreśliła też, że każda z grudniowych śmierci miała i ma wymiar wspólnotowy, a historia nakłada na nas wszystkich powinność pamięci, zobowiązani jesteśmy mówić o tych wydarzeniach kolejnym pokoleniom. 

- Gdańsk pamięta tym bardziej, że sądy do dziś nie ukarały winnych tej zbrodni - podkreśliła prezydent Gdańska. - Dla rządzących to znak przestrogi, że żaden konflikt nie może być rozwiązany siłą, każde użycie siły jest aktem bezprawia, dziś ta przestroga nadal nie traci na aktualności. 

Aleksandra Dulkiewicz podkreśliła, że pomnik jest wzniesiony również dla nas, współobywateli, na znak nadziei że zło może zostać przezwyciężone. 

- To brzmi jak testament, jak zawołanie do bycia razem, do wzajemnego szacunku i szukania tego co łączy a nie tego co dzieli - podkreśliła prezydent Gdańska. - Do opowiedzenia się po stronie słabszych, po stronie dobrej sprawy i prawdy. Dziękujemy, że oddaliście życie, abyśmy mogli żyć godnie. 

 



TV

To przedszkole jest wzorem