Festiwal ORGANy PLUS+® 2024 WIOSNA_MODERNA - od 23 do 26 maja. Są bilety
Agata Olszewska: To już 10. edycja ORGANy PLUS+®. Festiwal się rozrasta - od czterech skromnych koncertów podczas pierwszej edycji, ewoluował w tym roku do jedenastu koncertów w dwóch odsłonach: wiosennej i jesiennej, z udziałem 140. artystów z 6. krajów europejskich. Co odpowiada za sukces tego wydarzenia?
Andrzej Szadejko: - Na ten sukces składa się kilka elementów. Pierwszym z nich jest oczywiście publiczność, która przychodzi i docenia nasze wydarzenie. Przyświeca nam nie tylko odtworzenie muzyki, ale przybliżenie słuchaczy do epoki, w której te utwory powstawały. Z tego powodu dbamy o wprowadzenie - angażujemy do naszego przedsięwzięcia muzykologów i znawców danych dziedzin. Wiem, że odbiór publiczności jest bardzo dobry - często słyszę komentarze: „jak mogliśmy nie znać tak pięknej muzyki wcześniej?”.
Nasi słuchacze cieszą się, że mogą poznać repertuar nieznany, gdzie indziej nie grany - bo wymaga specjalnych warunków i instrumentarium. W Gdańsku takie są - mamy do dyspozycji kościoły i organy, dzięki którym możemy stworzyć wyjątkowe warunki artystom i słuchaczom, i przedstawić repertuar w taki sposób, w jaki prawdopodobnie był wykonywany.
Myślę, że za sukcesem stoi też idąca w parze z wysokim poziomem artystycznym przystępność cenowa – dzięki finansowaniu publicznemu bilety są już od 25 złotych, a dla uczniów i studentów szkół i uczelni artystycznych oraz emerytów i rencistów przygotowaliśmy bezpłatne wejściówki. Nasz festiwal jest egalitarny. Zależy nam na tym, by jak najwięcej osób mogło poznać muzykę organową i ewentualnie (śmiech) zakochać się w niej.
Co ważnego dla Gdańska na przestrzeni tych lat udało się osiągnąć za sprawą festiwalu?
- Kościół św. Trójcy to specjalne miejsce na mapie kulturalnej Gdańska. Nie był zburzony w czasie wojny, przez co tchnie historią miasta. Dzięki festiwalowi udało nam się wypromować to miejsce. Udało nam się też wypromować same instrumenty – zarówno organy we wspomnianym Kościele św. Trójcy, jak i organy w Kościele św. Jana - które z ogromnym wysiłkiem, ludzkim i finansowym, zostały pieczołowicie odrestaurowane i zrekonstruowane w zgodzie z historycznymi wzorcami. Na festiwal zapraszamy osoby opiniotwórcze, które o gdańskich instrumentach, należących dziś do ścisłej czołówki instrumentów w stylu barokowym, mówią nie tylko w Europie, ale także i na świecie. To także ogromny sukces.
Organy w kościele Św. Trójcy brzmią w pełni po 10 latach odbudowy. ROZMOWA
Cieszy mnie też niezmiernie, że do naszego pomysłu nie musimy przekonywać artystów – chcą tu występować. Dotychczasowe edycje to 90 autorskich koncertów z udziałem 905. artystów z 24. krajów! Do tego w większości przygotowują oni swoje autorskie programy specjalnie na nasz festiwal. To wyjątkowe, żeby na jednym festiwalu prezentowany materiał w około 70% był premierowy.
Nie można też zapomnieć o współpracujących z nami instytucjach – początki festiwalu były skromne, idea wzięła się z rekonstrukcji organów w Kościele św. Trójcy. Dziś współpracujemy z Nadbałtyckim Centrum Kultury, Muzeum Narodowym w Gdańsku, parafią pw. św. Jana Bosko na Oruni, parafią Bożego Ciała na Morenie i Gdańskim Teatrem Szekspirowskim. Cieszę się, że nasz festiwal spotkał się z tak dobrym przyjęciem instytucji.
Dużo jest w Gdańsku i w skali kraju miłośników muzyki organowej?
- W ostatnich latach organy szturmem zdobywają publiczność - jest ona coraz większa. To wiąże się m.in. z tym, że odchodzą już czasy, gdy koncerty organowe były takim zamiennikiem dla innych wydarzeń kulturalnych, gdzie nieważne było, czy instrument jest przygotowany, a artysta wybitny, po prostu nie można było akurat zorganizować innego wydarzenia z muzyką klasyczną. Poziom takich koncertów nie był wysoki. To podejście się zmienia, między innymi za sprawą naszego festiwalu – mam wrażenie, że wyznaczyliśmy pewne standardy w zakresie muzyki organowej.
Podwyższenie poziomu w Gdańsku sprawiło też, że... pojawiła się konkurencja w Polsce. Dzięki projektowi renowacji i rekonstrukcji w Kościele Świętej Trójcy, który trwał dziesięć lat – od 2008 do 2018 roku - Gdańsk uplasował się na czele peletonu organowego w polskich miastach. Teraz doganiają nas bardzo mocno Wrocław, Katowice i Kraków. Ale też w Poznaniu i Bydgoszczy powstają nowe instrumenty i kopie instrumentów historycznych. Moim zdaniem renowacja organów w Gdańsku i festiwal ORGANy PLUS+®, którego celem przede wszystkim było pokazanie efektów tych prac, dodały skrzydeł innym miejscom i organizatorom, którzy także zapragnęli pokazywać kulturę organową na jak najwyższym poziomie artystycznym.
Światowa premiera utworu gdańskiego kompozytora z XVIII wieku - Johanna Pucklitza
Co takiego jest w muzyce organowej, co skradło Pana serce, i Pana zdaniem, skrada serca publiczności?
- Organy łączą sacrum i profanum. Do świeckiej przestrzeni sali koncertowej wprowadzają sacrum, a w przestrzeniach sakralnych z jednej strony pokazują tajemnicę w brzmieniu, a z drugiej czerpią z muzyki świeckiej. Taka zresztą jest też ich proweniencja – organy były budowane dla cyrków rzymskich i teatrów, dopiero potem trafiły do kościołów. Dlatego to instrument, który ma ogromny potencjał pokazywania z jednej strony rzeczy głębokich, z drugiej – trywialnych, zabawowych, nawet tanecznych. Jest po prostu wszechogarniający (śmiech).
W tym roku obchodzi pan 30-lecie pracy artystycznej. Jest pan kompozytorem, dyrygentem, organistą, ekspertem w dziedzinie historycznego budownictwa organowego, kuratorem organów w Centrum św. Jana w Gdańsku, założycielem i szefem zespołu Goldberg Baroque Ensemble, organizatorem życia muzycznego... Można by tak wymieniać... Która z tych przestrzeni jest Panu najbliższa, i z jakiego osiągnięcia jest Pan dumny najbardziej?
- Dawniej bardzo często funkcjonowały osoby, które Bach nazywał „musicus”. To byli ludzie, którzy zajmowali się różnymi sprawami związanymi ze sztuką muzyczną. Komponowali, wykonywali muzykę, byli muzykami liturgicznymi, dyrygentami, rzeczoznawcami przy budowie instrumentów, i tak dalej. Czuję się takim właśnie musicusem. Człowiekiem, który poświęca się muzyce w sposób całkowity.
Najbardziej prestiżową nagrodą w moim życiu była Opus Klassik - którą nazywa się Grammy muzyki klasycznej. To z pewnością duże dokonanie. Ale najbardziej cenię to, że mimo różnych przeciwności i trudności udaje mi się pokazywać dziedzictwo muzyczne Gdańska na kolejnych płytach. Na pewno z tego jestem dumny. Tak samo jak z organów w gdańskich kościołach, które zostały zrekonstruowane pod moim nadzorem. A najbardziej dumny jestem z moich dzieci.
Andrzej Szadejko z prestiżową nagrodą. Doceniono gdańskie dzieło o grzechu i zbawieniu