Wróć do części pierwszej artykułu poświęconego wystawie
Ratusz Głównego Miasta
Zdzisław Kwaśny, konserwator
Ratusz Głównego Miasta. Z pożaru ocalały tylko cztery zewnętrzne ściany podziurawione pociskami i popękany kikut wieży. Zniszczenie ratusza było tak wielkie, że ówczesny statyk miejski zakwalifikował ten obiekt, jako nie nadający się do odbudowy i zagrażający bezpieczeństwu, do rozbiórki.
Aleksander Juszkiewicz, architekt
Wszędzie było pełno gruzów, wśród których leżały przepalona i połamana konstrukcja ratuszowego zegara i nie dopalone części drewnianego hełmu, obite starą miedzianą blachą. W najgorszym stanie były części tylna i lewa boczna oficyny ratusza, gdzie zwisające resztki ścian z zabytkowym kominkiem i nadproży groziły przy lada wstrząsie runięciem.
Aleksander Juszkiewicz, architekt
Kiedy hełm był już przygotowany do okładania miedzianą blachą, zaczął się z kolei kłopot z jej zdobyciem. Blachy tej wówczas brak było w całym kraju, należała do materiałów ściśle reglamentowanych, a otrzymanie jej warunkowało dostarczenie odpowiedniej ilości miedzianego złomu. Wszyscy pracownicy zaczęli więc złom ten wybierać w czynie społecznym z gruzów. Przy oddzielaniu miedzianej blachy od niedopalonych drewnianych kloców nałykaliśmy się wtedy niemało szkodliwej śniedzi.
Barbara Kosianowska, architektka
Trwała odbudowa Ratusza Głównego Miasta. Wieża jego była okolona wysokimi rusztowaniami, zwężającymi się ku górze. Na samym szczycie bardzo to wszystko się chwiało. Odchylenie od pionu było tak znaczne, że trzeba było mieć bardzo mocne nerwy, aby bez lęku dotrzeć na górę i tam pracować. Mimo dodatku za pracę na wysokości nie każdy się na to decydował.
Dwór Artusa
Aleksander Juszkiewicz, architekt
Kierowałem również odbudową Dworu Artusa. […] Wewnątrz brak było zabytkowego pieca i wszędzie leżało jeszcze dużo gruzu. Przy odgruzowywaniu natrafiliśmy w rumowisku na dwa szkielety: kobiety i mężczyzny, o czym zawiadomiłem milicję. Orzekła ona jednak, że są to pozostałości wojny i nie wchodzą w zakres jej zainteresowań. Później szkielety te gdzieś się zapodziały.
Fontanna Neptuna
Stanisław Goździelewski, kowal artysta
Gdzieś z huty, już ze złomowiska, przywieziono ocalone w ostatniej chwili kraty ogrodzenia Studni Neptuna, a ze wsi […] posąg boga morza. Neptun był całkowicie nagi, bez listka figowego, który w zawierusze wojennej musiał stracić. Że chłopisko było potężne, wymyślono dla niego zamiast listka – delfina wywiniętego wokół nogi i wachlarzowato rozpiętą płetwą ogona przysłaniającego, co trzeba. Żeby nam się Neptun […] nie musiał wstydzić, szybko wykonałem ten delfini ogon.
Michał Bojakowski, architekt
Sam Neptun, szczęśliwie odnaleziony, musiał powędrować do warsztatu dla naprawienia wewnętrznej instalacji wodnej. Rozcięto mu wówczas plecy, od karku wzdłuż boków, aż do krzyża, a po naprawie płytę grzbietu nałożono na powrót i przyklejono betonem. Była to robota bardzo precyzyjna, obecnie „szwy” na plecach tak się spatynowały z całością figury, że nie widać, że była „operowana”.
Złota Kamienica
Michał Bojakowski, architekt
Elewacje Złotej Kamienicy wymagały złocenia. Ze względu na „zegarmistrzowską” robotę, dla ochrony przed wiatrem obudowano jej front czymś na kształt drewnianego, dobrze przeszklonego baraku ze schodami i podestami wewnątrz dla złotników. Złoto, którym się posługiwali, było grubości bibułki do papierosów, wielkości pocztówki, złożone w formie książeczek. […] Była to praca wymagająca umiejętności i precyzji, bardzo czasochłonna.
Kazimierz Orlof, snycerz
Z ruin wyciągano fragmenty kamiennych postaci, zbierano wszystko, co można było przy odbudowie wykorzystać. Przykładem – elewacja Złotej Kamienicy, którą zrekonstruował w 1950 roku Alfons Łosowski z wydobytych z gruzów fragmentów rzeźbiarskich. Obok, w Dworze Artusa i dużej szopie na zapleczu, pracowało wielu artystów rzeźbiarzy […] Była to praca olbrzymia, w której w dzień i późno w noc słychać było stuk.
Pierwsze odbudowane kamienice
Henryk Frey, architekt
Stało się zwyczajem mieszkańców Gdańska odbywanie całymi rodzinami niedzielnych spacerów po Głównym Mieście. W czasie tych spacerów obserwowano postęp robót, dyskutowano na temat stosowanych metod i uzyskiwanych wyników. Spacery te blisko wiązały gdańszczan z ich miastem. A było na co popatrzeć – mury domów na Głównym Mieście rosły niemal w oczach.
Bernard Hinz, murarz
Na odcinku ulicy Ogarnej, którego budową kierował inżynier Czesław Honik, pracująca tam brygada trafiła w piwnicach na kadzie z surówką wina. Cała Ogarna wtedy kipiała – niektórzy mieszkańcy nanosili sobie tej surówki pełne wanny. I mnie koledzy przynieśli dwulitrową bańkę. Smakowało to jak francuski cydr.
Wróć do części pierwszej artykułu poświęconego wystawie
Czy to było "wyzwolenie" Gdańska? Jak obchodzić rocznicę marca 1945 roku. Rozmowa z Janem Danilukiem