• Start
  • Wiadomości
  • Gotowi do pomocy - poznaj nową Radę Imigrantów i Imigrantek

Gdańscy imigranci gotowi do pomocy - poznaj nową Radę Imigrantów i Imigrantek

Pochodzą z Ukrainy, Czeczenii, Francji, Niemiec, Brazylii, Uzbekistanu…. Łączy ich wspólne miejsce zamieszkania - Gdańsk i przynależność do Gdańskiej Rady Imigrantów i Imigrantek drugiej kadencji. Co mówią o sobie i dlaczego zaangażowali się w pracę społeczną w Radzie?
19.12.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Gdańska Rada Imigrantów i Imigrantek 2018 - 2020 (nie w pełnej okazałości), od l: Oksana Szatogo, Majed Tinawi, Liliia Antoniuk, Aws Kinani, Natalia Malyk, Yulia Shavlovskaya, Natalia Kovalyshyna
Gdańska Rada Imigrantów i Imigrantek 2018 - 2020 (nie w pełnej okazałości!), od l: Oksana Szatogo, Majed Tinawi, Liliia Antoniuk, Aws Kinani, Natalia Malyk, Yulia Shavlovskaya, Natalia Kovalyshyna
Krzysztof Mystkowski/KFP


Podczas obchodów przypadającego 18 grudnia Międzynarodowego Dnia Migranta, w Europejskim Centrum Solidarności po raz pierwszy zaprezentowała się Gdańska Rada Imigrantów i Imigrantek kadencji 2018 - 2020. To już druga odsłona Rady działającej przy prezydencie miasta Gdańska i póki co wciąż jedyna tego rodzaju inicjatywa w Polsce. Jej powołanie w październiku 2016 r. (start pierwszej kadencji) było jednym z postulatów zawartych w Gdańskim Modelu Integracji Imigrantów i Imigrantek (także pierwszym takim dokumencie w kraju). Zadaniem Rady jest doradztwo i konsultacja w zakresie wdrażania polityki dotyczącej integracji i migracji w mieście. A mówiąc prościej: każdy mieszkaniec Gdańska - nie tylko imigrant, każda miejska instytucja czy organizacja, może się do rady zgłosić z prośbą o pomoc, doradztwo i konsultację w szeroko pojętym temacie integracji imigrantów w naszym mieście. Rada jest także otwarta na propozycje współpracy przy projektach.

W składzie rady drugiej kadencji, w której zasiada 14 gdańskich imigrantek i imigrantów (o jedną osobę więcej niż w pierwszej kadencji) są osoby związane z nią od początku i sześć, które po raz pierwszy podjęły wyzwanie uczestnictwa w gremium. Wszyscy “radni” mają za sobą wieloletnie doświadczenie życia w Gdańsku, wywodzą się z 11 narodowości.

- Dziękuję wam za to, że chcecie się zakorzenić w Gdańsku i że chcecie to miasto zmieniać, otwierać na każdego i każdą z nas, niezależnie od tego skąd pochodzimy - powiedział Piotr Kowalczuk, z-ca prezydenta Gdańska ds. polityki społecznej. - Już po raz drugi podejmujecie obowiązki, które są ważne w konsultacji zmian w rzeczywistości naszego miasta, zmian na rzecz osób, które do nas przybywają. Przed nami wiele wyzwań związanych z wdrażaniem modelu integracji imigrantów. Cieszę się, że współtworząca go grupa ponad 100 osób, w tym także i wy, wciąż jest zaangażowana w dalszą pracę nad jego wdrażaniem.

Podczas spotkania przedstawiciele nowej Rady Imigrantów i Imigrantek po kolei zaprezentowali się przed publicznością. Przedstawiamy ich wypowiedzi.


Aws Kinani
Aws Kinani
Dominik Paszliński/www.gdansk.pl


Aws Kinani, współprzewodniczący Rady:

- Jestem z Tunezji. Mieszkam w Polsce już od 13 lat. Jestem szczęśliwie żonaty z Polką oczywiście, mamy dwoje cudownych dzieci. Z zawodu jestem pośrednikiem w obrocie nieruchomościami. Działam w tym zawodzie od ośmiu lat. Kiedy usłyszałem, że w Gdańsku powstaje Model Integracji Imigrantów, postanowiłem się dołączyć i dzielić się doświadczeniem jakie nabyłem w swojej pracy. Dołączyłem więc do grupy zajmującej się tematem mieszkalnictwa i współtworzyłem tę część modelu. Pomaganie innym to nie jest dla mnie obowiązek lecz pasja. Przez to czuję się spełniony i mam nadzieję, że przez całe życie będę mógł pomagać.


Yulia Shavlovskaya
Yulia Shavlovskaya
Dominik Paszliński/www.gdansk.pl


Yulia Shavlovskaya

- Jestem członkinią rady od pierwszej kadencji. Przeprowadziłam się do Gdańska cztery lata temu. Urodziłam się na Białorusi, studiowałam w Ukrainie, przeżyłam już dwie rewolucje w swoim życiu. Jestem szczęśliwa, że już trzeci rok pracuję w Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek (CWII) w Gdańsku jako doradczyni zawodowa i pobytowa. Jestem częścią wspaniałej ekipy ekspertów i specjalistów, którym bardzo dziękuję za możliwość współpracy. Dlaczego postanowiłam zostać członkinią rady? Widzę ją jako dobrze działający organizm, w której każdy ma swoje zadanie, jest ekspertem w konkretnym obszarze modelu integracji i reprezentantem społeczności imigranckiej miasta, do którego zawsze można się zwrócić z problemem lub propozycją.

To była odpowiedź mojej głowy, a nie serca. W zeszłym tygodniu prowadziłam z koleżanką z CWII szkolenie na temat legalizacji pobytu i pracy cudzoziemców w małym mieście na Pomorzu. Słuchając skarg uczestników szkolenia na nieuczciwość pośredników pracy, czasochłonność procedur w urzędach, czułam ich ból i frustrację może bardziej niż zwykle, dlatego, że wyszłam zza swojego biurka - z takimi problemami codziennie przychodzą ludzie także do Centrum. Ludzie skarżyli się nam, że mieszkają po 11 osób w jednym pokoju, że czują się jak niewolnicy. Bo jest taka sytuacja, w której osobiście widzę dużą niesprawiedliwość, że za nielegalną pracę pracodawca ponosi tylko karę grzywny, czyli 3 tysiące, w skrajnych przypadkach 30 tys. zł, a pracownik - otrzyma i grzywnę, i nakaz powrotu do swojego kraju. Jeśli wrócić ma do kraju, w którym toczy się wojna, może już z niego nie wyjechać. Nieuczciwi pośrednicy korzystają z tego, strasząc deportacją, a imigranci, którzy nie posługują się językiem polskim, nie znają swoich praw, nie mają dokąd się zwrócić... Wracam do pytania, dlaczego postanowiłam zostać znowu członkinią Rady? Jestem tu, by być kontaktem dla takich ludzi: z instytucjami, z urzędami, z osobami, które mogą im pomóc.

Nigdy nie zapomnę słów starosty miasta Dachau, który powiedział podczas rocznicowej uroczystości wyzwolenia (tamtejszego) hitlerowskiego obozu koncentracyjnego: “co się stało podczas II wojny światowej to już historia, ale na naszym pokoleniu spoczywa obowiązek, by nigdy to się nie powtórzyło. By ludzkie życie nigdy już nie było traktowane jako numerek więzienny". Dlatego nie ma miejsca w Gdańsku dla ksenofobii, rasizmu i faszyzmu.  


Andreas Hetzer
Andreas Hetzer
Dominik Paszliński/www.gdansk.pl


Andreas Hetzer

- Pochodzę z Niemiec, od 14 lat mieszkam w pięknym mieście Gdańsku i kocham to miasto, jest najlepsze chyba nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. To pierwszy powód, dla którego jestem w tej radzie. Jest ona ogromnym sukcesem Gdańska ale nie byłaby ona możliwa bez modelu integracji imigrantów, który jest jeszcze większym sukcesem tego miasta.

Wielu mieszkańców nie jest świadomych tego, że taki model w dzisiejszych czasach globalizacji jest nieunikniony. Miasta, wszystko jedno, czy w Polsce, na Litwie, czy na Ukrainie - wszystkie powinny być w dzisiejszych czasach otwarte ponieważ nie możemy się zamykać. Jedyna szansa dla miasta, by się rozwijało to otwartość.

Ważne są też otwarte granice. Kilka lat temu powstał błąd: Niemcy nie otworzyli wtedy granicy przed uchodźcami, bo granice niemieckie cały czas były otwarte i cały czas są otwarte. Ja mieszkam w Polsce od kilkunastu lat i wiem, że Polacy także są otwarci i tolerancyjni. To, co czytam w wiadomościach w internecie nie ma nic wspólnego z tym, czego doświadczam tu w codziennym życiu, od zwykłych ludzi na ulicy. Zachęcam wszystkich mieszkańców Gdańska, nie tylko imigrantów do kontaktu z nami, zachęcam do rozmów, do pytania, jak jest naprawdę z imigrantami w naszym mieście. Myślę, że bardzo dużym wyzwaniem w najbliższych miesiącach i latach będzie to, co powiedziała Julia: że nie ma w Gdańsku miejsca dla ksenofobii. I tu nie chodzi o to, że ktoś jest z Francji, Niemiec, Danii i jaki ma kolor skóry - ksenofobia wygląda różnie.

Wyzwaniem będzie także walka z dzisiejszym niewolnictwem. Często nie jesteśmy świadomi tego, że ludzie są wykorzystywani, nie tylko tutaj w Gdańsku, ale i na całym świecie, np. szyjąc nasze t-shirty za głodowe pieniądze. Fala uchodźców to nie tylko wojny, to także chęć szukania lepszego miejsca na świecie niż miejsce swojego urodzenia. Gdańsk w przyszłości także może stanąć przed wyzwaniem, że będzie musiał nagle, nie wiemy dziś jeszcze dlaczego, przyjąć większą liczbę migrantów, ale będzie na to najlepiej w Polsce przygotowany.


Majed Tinawi
Majed Tinawi
Dominik Paszliński/www.gdansk.pl


Majed Tinawi

- Pochodzę z Syrii, od kilku lat mieszkam z żoną Anią w Gdańsku. Chciałem pokazać państwu jak wyglądał kraj, w którym się urodziłem przed wojną i jak wygląda mój kraj teraz (Majed Tinawi pokazał dwa krótkie filmy - od red.). Wojna w Syrii trwa od ośmiu lat i  daleko do jej końca. Zginęło dwa miliony ludzi, a 12 milionów jest uchodźcami. Miasta w Syrii wyglądają teraz jak Warszawa czy Gdańsk po II wojnie światowej. Nie ma mieszkań, nie ma szkół, szpitali, nie ma nic. Jak można żyć w takim kraju? Dlatego działam w radzie, chcę zmieniać percepcję uchodźców w Gdańsku, żeby rozwijał się jako miasto życzliwe dla każdego. Chrońmy uchodźców, pomagajmy im. Oni nie mają wyboru, my mamy, bo jesteśmy wolni.


Natalia Kovalyshyna
Natalia Kovalyshyna
Dominik Paszliński/www.gdansk.pl


Natalia Kovalyshyna

- Jestem Ukrainką i jestem z tego dumna. Jestem mamą dwóch cudownych synów. Starszy jest już pełnoletni, mieszka nadal w Ukrainie. Z młodszym przyjechałam do Polski. Ma 12 lat, uczy się w szóstej klasie w Szkole Podstawowej nr 80 w Gdańsku, uczy się bardzo dobrze i z sercem poświęca się piłce nożnej, uczy się też tańca towarzyskiego. Na razie jest jedynym stypendystą imigrantem gdańskiego programu Mentor, mam nadzieję, że stypendystów imigrantów będzie więcej.

Ponad cztery lata temu przyjechałam z pięknego Żytomierza do Gdańska. Kocham moje nowe miasto za wspaniałą architekturę, piękno przyrody, przytulne parki i uspokajające morze. Jednak najbardziej Gdańsk ujmuje mnie swoją otwartością na wielokulturowość i dawaniem możliwości osobistego rozwoju niezależnie od wieku, pochodzenia, koloru skóry, wyznania… Początki były bardzo trudne, uczyłam się tu żyć na nowo. Nie znałam języka, nie mogłam wynająć mieszkania, nie miałam pracy, nie znałam ludzi. Wszystko było nowe i obce. Zwykłe rzeczy stawały się wielkim wyzwaniem. Przez cztery lata żyłam tutaj w zawieszeniu, w procedurze uchodźczej. W końcu udało się wywalczyć “pobyt ze względów humanitarnych”. Działalność społeczną w Gdańsku zaczynałam jako wolontariusz w ECS, później pracowałam w CWII, brałam udział w tworzeniu modelu integracji od pierwszy dni. W ramach modelu współprowadzę zajęcia edukacyjne dla nauczycieli i pracowników urzędu miejskiego Gdańska i Pomorza, a z trenerami Instytutu Rozwoju Społeczno-Ekonomicznego (IRSE) warsztaty “Szkoła różnorodności” dla uczniów gdańskich szkół. Te działania wiążą się z moim wykształceniem pedagogicznym i moją sytuacją imigrantki w Gdańsku. Od 1 listopada 2018 r. pracuję jako koordynatorka ds. uczniów z doświadczeniem migracyjnym w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 1. Jestem też mistrzynią sztuki ludowej i prowadzę warsztaty hafciarskie dla mieszkańców Trójmiasta.

Jestem wdzięczna losowi za to, że trafiłam do Gdańska i spotkałam na swojej drodze sympatycznych, otwartych, szczerych ludzi, którzy bardzo mnie wspierali i pomagali stać się tą osobą, którą jestem dziś. Gdańsk naprawdę stał się dla mnie i mojego syna drugim domem, w którym nie czujemy się obcy. Tutaj mogę nadal kochać ludzi i świat, za możliwości, które otwiera przede mną. Mogę nadal praktykować swoją dewizę: Nie jestem lepsza od innych, ale staję się lepsza od dawnej samej siebie.



Susanna Izzetdinova
Susanna Izzetdinova
Dominik Paszliński/www.gdansk.pl


Susanna Izzetdinova

- Przyjechałam z Krymu, jako uchodźczyni z powodu okupacji rosyjskiej. Jestem z zawodu ekonomistką menedżerką, ale postanowiłam studiować w Polsce, na Uniwersytecie Gdańskim na studiach zaocznych magisterskich na kierunku praca socjalna, specjalność środowiskowa praca socjalna, integracja, animacja i rozwój społeczności. Dlaczego? Kiedy tu przyjechałam miałam duże trudności. Mąż jakoś nie dojechał do mnie i zostałam samotną matką z czwórką dzieci. W tej sytuacji potrzebowałam dużo pomocy, którą tutaj w Gdańsku otrzymałam, także od pracowników socjalnych. Dlatego zainteresowały mnie te studia, ja też chcę pomagać, dzielić się swoim doświadczeniem. Dlatego też postanowiłam zostać członkinią rady imigrantów.

My, krymscy Tatarzy, mamy trudną historię, od czasów carycy Katarzyny cały czas nas z Krymy deportują, Rosja jakoś nie daje nam żyć. Były już trzy deportacje, ostatnia w 1944 roku przeprowadzona przez Stalina. Po niej aż do lat 90-tych ubiegłego wieku praktycznie nie mogliśmy mieszkać na Krymie. Ja urodziłam się w Uzbekistanie i wróciłam ze swoją rodziną do ojczyzny właśnie w latach 90-tych. 25 lat tam mieszkaliśmy, gdy Krym był przy Ukrainie. I teraz znów cierpimy przez Rosję… Tęsknię bardzo za Krymem, a Gdańsk bardzo lubię za tak wielu dobrych ludzi, którzy mi pomogli. Sama, z czwórką dzieci, uchodźczyni - bez pomocy nic bym tu nie zrobiła. Bardzo wam dziękuję, że jesteście takimi dobrymi, otwartymi ludźmi. Cieszę się, że tu trafiłam.


Valérian Collot
Valérian Collot
Dominik Paszliński/www.gdansk.pl


Valérian Collot

- Jestem z Francji. Mieszkam w Gdańsku od roku. Z wykształcenia jestem aktorem, pracownikiem socjalnym i masażystą medycyny chińskiej i pracuję tutaj jako masażysta. Prowadzę także warsztaty w szkołach dotyczące różnorodności kulturowej oraz artystyczne. Przyszedłem do rady ponieważ wydaje mi się, że punkt widzenia dotyczący imigrantów w Polsce w  ostatnich latach bardzo się zmienił. Dziesięć lat temu, gdy byłem przez rok na wolontariacie w Olsztynie, gdzie nauczyłem się polskiego, pamiętam stereotypowe wypowiedzi dzieci dotyczące Francji: żabie udka, wieża Eiffla, wino i ślimaki oczywiście.

W ciągu ostatnich pięciu latach w Polsce coraz częściej słyszę: “a... jesteś z Francji, a czy wy tam nie macie problemu, za dużo Arabów?” I to mnie mocno boli. Kiedy byłem w gimnazjum miałem kolegów z Algierii, z Tunezji, z Maroko. Mieszkaliśmy wszyscy w jednym mieście. Widzę, że Polacy nie znają francuskiej historii, nie wiedzą dlaczego wszystkie te kultury żyją u nas razem. Kiedy dowiedziałem się o gdańskim modelu integracji i radzie imigrantów, pomyślałem, że to możliwość by pokazywać, że Polska to nie tylko nacjonalizm i dyskryminacja kobiet, co się widzi w mediach, ale że jest też inna “twarz” - w Gdańsku, że tu jest możliwość innej drogi. Widzę ją w modelu i radzie i chciałem mieć możliwość brania udziału w tym ważnym procesie, w pokazywaniu ludziom, że możemy budować to miasto razem.


Natalia Malyk
Natalia Malyk
Dominik Paszliński/www.gdansk.pl


Natalia Malyk

- Jestem z Ukrainy i bardzo boli mnie sytuacja mojego kraju, który bardzo kocham. Ten napięty stan trwa już od pięciu lat. I dlatego tak się stało, że wyjechaliśmy z rodziną do Polski, z czego bardzo się teraz cieszę, podoba mi się tu. Mieszkanie nad morzem było moim marzeniem…

W Ukrainie byłam nauczycielką, ale musiałam zmienić zawód. Przez przypadek trafiłam jako klientka do CWII i później zaproponowali mi pracę. Teraz studiuję na studiach podyplomowych z pedagogiki, chciałabym całą swoją energię poświęcić pomocy w dwóch obszarach: edukacji i pracy socjalnej. CWII to wyjątkowy zespół, który znajdzie wyjście z prawie każdej sytuacji, a imigranci czasem znajdują się w takich sytuacjach, że nawet trudno to sobie wyobrazić. Dziękuję za zaufanie i możliwość działania w radzie. Cieszę się, że będę mogła pomagać.


Oksana Szatogo
Oksana Szatogo
Dominik Paszliński/www.gdansk.pl


Oksana Szatogo

- Mieszkam w Gdańsku od dziewięciu lat. Przyjechałam do Polski z rodziną z Taszkientu, z Uzbekistanu. Mam obywatelstwo polskie i uzbekistańskie. Uzbekistan dla mnie to wielokulturowy i wielonarodowy kraj. Jego etniczna różnorodność wynika z różnych wydarzeń historycznych. Wielu przedstawicieli rdzennej ludności z republik radzieckich była tu osiedlana podczas II wojny światowej. A po wojnie chcieli już zostać. Przedstawiciele różnych narodowości byli tu deportowani: Koreańczycy, Niemcy, Tatarzy, Czeczeni i Polacy, a wśród tych ostatnich także dziadkowie mojego męża. Po wojnie emigrowało tu wielu ludzi, którzy pracowali przy dużych projektach budowlanych, np. w 1966 po dużym trzęsieniu ziemi Taszkient odbudowywali ludzie z całego ZSRR i też tutaj zostali. Wyrosłam w społeczeństwie wielokulturowym, nauczyłam się gotować potrawy gruzińskie, ormańskie, rosyjskie, ukraińskiej, tatarskie… W moim najbliższym otoczeniu mieszkali przedstawiciele dwunastu różnych narodowości. Żyliśmy w zgodzie, ale nie był to kraj demokratyczny. Wyjechaliśmy z Taszkientu w 2009 roku jako rodzina repatriantów i mieliśmy szczęście trafić do Gdańska, do miasta z wyjątkowym duchem, miasta spotkań religii, kultur, języków i tożsamości, bo przecież według obecnych statystyk połowa mieszkańców Gdańska nie urodziła się w nim, tylko przyjechała. Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz zaprasza co roku dwie rodziny repatriantów i w Gdańsku jest już ponad 50 takich rodzin, a wśród nich nasza. Czuję się częścią tego wielokulturowego miasta, ale na początku nie było łatwo, jak każdemu imigrantowi. Trafiłam do CWII, to był moment gdy zaczęli swoją działalność, 2012 rok. Zaczęłam tam pracować, najpierw jako wolontariuszka udzielałam porad w zakresie legalizacji pobytu, a później byłam tam zatrudniona do 2014 r. W tym czasie zdobyłam nowy zawód Pracuję teraz w Gdańskim Centrum Usług Wspólnych i zajmuję się księgowością gdańskich szkół podstawowych i przedszkoli. Byłam powołana do pierwszej kadencji rady imigrantów. Był to dla mnie wielki zaszczyt, byliśmy pionierami.... Podczas pierwszej kadencji powstał m.in. projekt “Szkoła różnorodności”, do którego fundacja IRSA zaprosiła członków i członkinie rady aby prowadzili warsztaty. Omawiamy podczas nich tematy: historia imigracji, wartość różnorodności, rozmawiamy o stereotypach i dyskryminacji. To ważne, bo nieznane kwestie. Brałam także udział w tworzeniu filmu o imigrantach, który uczniowie V Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku nakręcili wspólnie z kolegami z Niemiec. Najbliższe są mi tematy związane z edukacją.


Liliia Antoniuk
Liliia Antoniuk
Dominik Paszliński/www.gdansk.pl


Liliia Antoniuk, współprzewodnicząca Rady

- Jestem z Ukrainy, tam pracowałam jako nauczycielka, a w Polsce zajmuję się prowadzeniem własnej działalności poprzez udział w różnych projektach i przedsięwzięciach skierowanych do cudzoziemców. Zorganizowałam np. serię spotkań na wyższych uczelniach na temat projektu “Wyższa edukacja dla obcokrajowców w Gdańsku”. W tym roku pomogłam w realizacji trzech projektów dla Muzeum Gdańska skierowanych m.in. dla obcokrajowców. Stąd moja obecność w radzie imigrantów. Moje zainteresowania i obszary pracy obejmują dość szerokie spektrum. Dotyczą edukacji, pomocy społecznej, tak dla cudzoziemców, jak i dla Polaków, relacji imigrantów z kulturą i historią Polski. Moim marzeniem jest to, żeby projekty skierowane do imigrantów dotarły do jak największej liczby odbiorców, a ludzie którzy wybrali Gdańsk jako swój dom, dołączyli się do tworzenia pozytywnego wizerunku Gdańska.


W pierwszym spotkaniu Rady udział wzięło także kilku gdańszczan z najmłodszego pokolenia...
W pierwszym spotkaniu Rady udział wzięło także kilku gdańszczan z najmłodszego pokolenia...
Dominik Paszliński/www.gdansk.pl


Na spotkaniu nie byli obecni wszyscy imigranci z Rady:

- Raisa Korycka, z wykształcenia inżynier technologii żywności, przedsiębiorca. Jej rodzina wywodzi się z Polski, urodziła się na Białorusi, przez kilka lat mieszkała w Rosji, teraz wróciła do Polski.

- Khedi Alieva, pedagog, do Gdańska przyjechała z Czeczenii ponad osiem lat temu, zajmuje się edukacją uczniów z doświadczeniem imigranckim i zapewnieniem bezpieczeństwa w zakresie ochrony praw kobiet imigrantek.

- Tatiana Gushchina, psycholożka, pochodzi z Rosji. W pracy w radzie chciałaby wykorzystywać swoje umiejętności by zwalczać uprzedzenia i budować przyjazną przestrzeń dla każdego. Interesuje ją zwłaszcza tematyka kultury, edukacji i społeczności lokalnej.

- Karel Dolinski, do Gdańska przyjechał z Brazylii, dokąd obecnie wyjechał, by dokończyć swoją pracę doktorską - jest doktorantem na Wydziale Oceanografii i Geografii Uniwersytetu Gdańskiego.


Stałe posiedzenia rady odbywają się co pięć tygodni. Pełni ona także (a może przede wszystkim) otwarte dyżury, podczas których każdy chętny może się spotkać z jej przedstawicielami. Częstotliwość takich spotkań jest ustalana przez członków rady. Pierwsze dyżury odbędą się w styczniu - najpóźniej w lutym 2019 r. Kiedy harmonogram będzie już ustalony, poinformujemy o rozpoczęciu dyżurów na naszej stronie. Już teraz można nawiązać z radą kontakt mailowy pod adresem rada.imigrantow@gdansk.gda.pl


...którym z pewnością najbardziej przypadł do gustu pokaz gigantycznych baniek mydlanych Aleksandra Barysznikowa `el magia` oraz poczęstunek słodkości i innych dań kuchni ukraińsko – tatarskiej.
...którym z pewnością najbardziej przypadł do gustu pokaz gigantycznych baniek mydlanych Aleksandra Barysznikowa `el magia` oraz poczęstunek słodkości i innych dań kuchni ukraińsko – tatarskiej.
Dominik Paszliński/www.gdansk.pl


Warto dodać, w jaki sposób powstaje Gdańska Rada Imigrantów i Imigrantek powoływana przez prezydenta miasta. Potencjalni kandydaci rekomendowani są przez różne instytucje i organizacje pozarządowe - ponieważ muszą to być to osoby, które już wcześniej pokazały swoje zaangażowanie społeczne w Gdańsku. Jeśli ktoś zgadza się na pracę w radzie,  przesyła swoje CV i list motywacyjny.



TV

Mieszkańcy Młynisk i prezydent Gdańska przy jednym stole