„A” jak Akhe
Albo „A” jak awangardowy, bo takie przede wszystkim było przedstawianie „L’écume des jours”, pokazane ostatniego dnia festiwalu przez rosyjski teatr Akhe, uznawany za jedną z najważniejszych współczesnych niezależnych grup teatralnych z Rosji. Minimalistyczny w formie spektakl na ośmiu aktorów i dwóch muzyków, którzy grali na żywo, cieszył oko oryginalnością i eksperymentalnym podejściem do teatru. Główną rolę odegrała drewniana kubikowa konstrukcja, która służyła aktorom do nieprzesadnie skomplikowanych akrobacji i bawienia publiczności żonglowaniem z prawami fizyki.
Jednak choć to plastyczna strona tego spektaklu wybijała się na pierwszy plan, trzeba przyznać, że artyści rosyjscy umiejętnie poradzili sobie także z historią. „L’écume des jours” na podstawie książki o tym samym tytule (w Polsce znanej jako „Piana złudzeń” lub „Piana dni”), co prawda w mocno symboliczny i umowny sposób, pokazuje jednak spójną historię dwóch zakochanych par i ich walkę o wspólne szczęście. A dzięki oryginalnej formie i pomysłowości, opowieść okazała się być jedną z najciekawiej przedstawionych podczas całego festiwalu.
Gdańska scena teatralna
Tegoroczna FETA mogła pochwalić się niezwykle silną reprezentacją gdańskich teatrów, proponujących bogactwo tematów, wśród których były także te społecznie zaangażowane czy poświęcone Gdańskowi.
Na rozpoczęciu festiwalu w czwartek, 13 lipca, na Placu Wałowym rozegrał się Sąd Ostateczny - inspirowana słynnym obrazem Hansa Memlinga walka dobra ze złem odbyła się w spektaklu „Mane, tekel, fares”, w wykonaniu aktorów z gdańskiego Teatru FETA. Dzień później, w tym samym miejscu Teatr FETA zaprezentował natomiast „Gościa z planety 326”, inspirowanego „Małym Księciem”; spektakl „Przejście” o poszukiwaniu lepszej strony samego siebie przygotował gdański teatr PIAN, a Teatr Razem & Remont Pomp wspólnie pokazali mądry spektakl „Oni”, szukający odpowiedzi na pytanie, kim są niepełnosprawni w świecie osób pełnosprawnych.
W sobotę, 14 lipca, do programu, obok spektakli znanych z poprzednich dni, dołączył przeznaczony dla najmłodszych, zabawny „Tymoteusz wśród ptaków" gdańskiego marionetkowego Teatru Barnaby, który opowiadał o przygodach małego misia Tymoteusza z Rymcimcimowa.
Ostatniego dnia festiwalu, w niedzielę 16 lipca, ten sam teatr zaprezentował „Legendy gdańskie w marionetkach”, z kolei rodzima grupa peformatywna TeART, wywodząca się z Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, przygotowała „Rublowa”, przywołującego postać mistyka i twórcy ikon Andrieja Rublowa.
Mężczyzna z dmuchaną kaczką
Niekwestionowanym bohaterem tegorocznej edycji został włoski komik i aktor Leo Bassi, który do Gdańska przyjechał z dwoma performance’ami: „Pato Gigante” („Wielka kaczka”) i „Utopia”. 65-letni artysta zaskakiwał niespożytą energią, żartował, wygłupiał się - słowem zachowywał się jak prawdziwy klaun, którym się nazywa.
Ciężko powiedzieć, z czego zostanie najlepiej zapamiętany: czy ze swojej obsesji do gumowych i dmuchanych żółtych kaczek do kąpieli, z których największa miała 15 metrów średnicy i została w sobotę zwodowana na Motławie; czy z paradowania w oryginalnym stroju białego klauna; czy ze stripteasu połączonego z oblaniem się miodem i obsypaniem kaczym pierzem; czy może z zahipnotyzowania kilku osób z publiczności i wprowadzenia ich w trans na oczach wszystkich. Z pewnością można jednak przyznać, że ten zwariowany „facet od gigantycznej kaczki” przykuwał uwagę widowni, cokolwiek zrobił, i przez długi czas będzie o nim w Gdańsku jeszcze głośno.
Belgijskie Minionki
Czyli trzech sympatycznych i pomysłowych Belgów w garniturach, z teatru The Primitives. Skojarzenie ze słynnymi, zabawnymi żółtymi postaciami z serii filmów dla dzieci, nasuwało się samo podczas oglądania kilkukrotnie pokazywanego podczas FETY spektaklu „Three of a Kind”. Ci stateczni, wydawałoby się na początku, mężczyźni w średnim wieku po pierwsze nic nie mówią, wydają czasem tylko z siebie zabawne dźwięki i mamroczą coś pod nosem, zupełnie jak w słynnej bajce, po drugie - wpadają na siebie, przewracają się i urzekają nieporadnością animowanych bohaterów, budząc śmiech zarówno u najmłodszej publiczności, jak i u starszych widzów. Jest w tym jakaś historia, która rozpoczyna się tym, że trójka bohaterów wyraźnie czegoś szuka, ale potem Belgowie oddają się improwizacji, w którą wciągają publiczność, i fabuła ustępuje coraz większemu absurdowi, surrealizmowi i komizmowi. Świetny, pełen wysmakowanego humoru występ - nic dziwnego, że po spektaklach nie brakowało chętnych, by zrobić sobie z aktorami pamiątkowe zdjęcie.
Nieme kino na żywo
Jedna z największych atrakcji na tegorocznej FECIE, znacznie odbiegającą od pozostałych pozycji w programie. „Objazdowe nieme kino” grupy Muzikanty z Gliwic, które stanęło w tajemniczym namiocie na Placu Wałowym, od pierwszego pokazu przyciągało tłumy chętnych. A tych jednorazowo mogło wejść na projekcję tylko stu, całe szczęście więc, że organizatorzy zaplanowali łącznie aż osiem spektakli dla widzów od 12. roku życia, a w ostatniej chwili dodali jeszcze kilka pokazów dla młodszej publiczności.
Co takiego specjalnego czekało tam na widzów? Otóż: niemy film opowiadający o walce dobra (muzyka) ze złem (przemysł muzyczny) poprzez najsłynniejsze sceny z kultowych filmów, takich jak „Terminator”, „Forrest Gump”, „Pulp Fiction”, „Gwiezdne Wojny” czy „Żywot Briana” Monty Pythona. W czasie projekcji artyści na żywo wykonywali muzykę i całą ścieżkę dźwiękową, wciągali publiczność w interakcję i rozbawiali do łez pomysłowością.
Ogniste emocje
Zapewnili je już pierwszego dnia trwania festiwalu, w czwartek 13 lipca, artyści z teatru Markeliñe z Kraju Basków, którzy w swoim spektaklu „Carbón Club” wykorzystali… miotacz płomieni, podpalane konstrukcje i obiekty, czy wyrzutnie fajerwerków. Świetny rytm i choreografia, liczne elementy kabaretowego show i proste gagi sprawdziły się znakomicie na otwarcie FETY.
Także zamykający piątek 14 lipca, drugi dzień festiwalu, spektakl poznańskiego teatru Biuro Podróży „Silence. Cisza w Troi” zapewnił ogniste emocje. Bardzo widowiskowy i efektowny, utrzymany był jednak w zupełnie innym rytmie i charakterze - w sposób wzruszający i niezwykle przejmujący ukazywał cierpienie i strach dzieci, najmłodszych ofiar wojny. Obraz stającego w płomieniach autobusu z napisem „This city has ten million souls” (fragment wiersza brytyjskiego poety W. H. Audena, „Refugee Blues” - z ang. „Blues uchodźców”), z uwięzionymi w środku lalkami symbolizującymi dzieci, na długo zostanie w pamięci oglądających.
Ogniem publiczność postanowili zabawić także Czesi z Teatru Novogo Fronta, którzy ostatniego dnia festiwalu (niedziela 16 lipca), tuż przed wielkim finałem, na boisku przy ulicy Jałmużniczej wystawili „Causa Fatalis”. Spektakl przyciągnął rzesze chętnych, którzy zaciekawieni ustawiali się w kolejce przed zamkniętą bramą, a po jej otwarciu, dosłownie rzucili się w pogoń za miejscami z najlepszą widocznością. Niestety, nie była to szczególnie mocna pozycja w programie festiwalu, choć utrzymana w formie ulicznego kabaretu opowieść o mieszkańcach pewnego domu początkowo budziła wiele emocji i śmiechu. Z czasem artyści jednak pogubili się w pierwotnym pomyśle, finalnie zostawiając publiczność z poczuciem niedosytu.
Wielki finał
Jak co roku publiczność z największą niecierpliwością czekała na wielki finał FETY. W ubiegłym roku festiwal niezwykle efektownie i ogniście zakończyła duńska grupa aktorów i kaskaderów z Burnt Out Punks, spektaklem „Stockholm Syndrome”. I gdyby organizatorzy FETY postanowili prześcigać samych siebie w pogoni za coraz bardziej spektakularnym wizualnie finałem, w tym roku mogliby mieć problem. Dlatego świetnym pomysłem okazało się wyciszenie emocji i zaproszenie na tegoroczną edycję artystów z Niemiec, z Theater Anu, którzy w niedzielę 16 lipca, o godz. 22 na Reducie Wilk wystawili poetycki i bardzo spokojny, za to przepiękny wizualnie „Ovid's Dream”.
Spektakl składał się z dziewięciu scen, które działy się równocześnie w dziewięciu różnych lokalizacjach, nieznacznie oddalonych od siebie, a widzowie mogli je oglądać w dowolnej kolejności. W każdej tancerze zgłębiali tajemnice ludzkich przemian w inne formy życia, opisane przez Owidiusza w poemacie „Przemiany”. Piękny, posługujący się grą cieni, światłem oraz ruchem kontemplacyjny finał XXI Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Ulicznych i Plenerowych FETA 2017.
Zobacz relacje z poszczególnych dni:
Widowiskowy początek festiwalu FETA. Zobacz jak było i zaplanuj kolejne dni
Drugi dzień FETY: oblegane nieme kino i wzruszające spektakle o uchodźcach
Trzeci dzień FETY: wielka kaczka, biały klaun i filmy braci Lumière z XIX wieku