Teresa i Ryszard - oboje rodzice Pawła Adamowicza - uważają siebie nie tyle za Gdańszczan, co Wilniuków w Gdańsku. Wilno i wileńska rodzina wciąż odgrywają ich życiu ważną rolę. Ryszard Adamowicz był ostatnio w mieście swojej młodości dwa lata temu. Na bieżąco ogląda programy telewizyjne dotyczące Wilna - bywa, że wstaje nawet w nocy, by obejrzeć telewizyjną powtórkę.
Czy wyjazd do Gdańska tuż po zakończeniu wojny był repatriacją? Ryszard Adamowicz podkreśla, że to słowo jest do dzisiaj błędnie rozumiane. Nie ma mowy o repatriacji, bowiem ojczyzna została tam, w Wilnie. Dlatego raczej należy mówić o ekspatriacji - pozbawieniu ojczyzny.
- Mieliśmy karty ewakuacyjne i w związku z tym byliśmy po prostu ewakuowani, czasowo i z konieczności ewakuowani - mówi ojciec Pawła Adamowicza.
Co wyróżnia wileńskie domy w Gdańsku i każdym innym miejscu w Polsce? Prowadzący rozmowę Tomasz Snarski podał kilka przykładów, które Teresa i Ryszard Adamowiczowie w pełni potwierdzili:
- Obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej w mieszkaniu
- Pojedyncze słowa, które nie funkcjonują we współczesnej polszczyźnie
- Kuchnia wileńska - jako odmiana polskiej kuchni kresowej (m.in. śleżyki)
- Ale jest jeszcze jedno, co Wilniuków wyróżnia: hart ducha i otwarte serce - dodał Tomasz Snarski.
- Ludzie ze Wschodu tacy są - potwierdziła Teresa Adamowicz. - Po prostu bardziej gościnni są. Taka moja matka była i ja to robię. Nie wiem, jak dalej będzie. Gościnni, serdeczni.
Ulubione miejsca państwa Adamowiczów w Wilnie: Ostra Brama, cmentarz na Rossie, barokowy kościół pw. św. Piotra i Pawła, Kalwaria Wileńska, kościół pw. Wszystkich Świętych.
Czy Ryszard Adamowicz chciałby jeszcze wrócić na stałe do Wilna?
- Ze względu na wiek zostały, upływ czasu, zostaną już tylko miłe wspomnienia. Trudno mówić o powrotach - odpowiada ojciec prezydenta Pawła Adamowicza.
ZOBACZ ZAPIS ROMZMOWY:
Jak sprawy wileńskiej tożsamości wyglądają w drugim gdańskim pokoleniu rodziny Adamowiczów?
- Ja jestem jak najbardziej Gdańszczanin, ale z wileńskim sercem i wileńskimi korzeniami. One były obecne w życiu rodziny niemal od kiedy w dzieciństwie uzyskałem świadomość - stwierdza Piotr Adamowicz, poseł na Sejm RP, starszy brat śp. prezydenta Gdańska. - Mnie i Pawłowi nie trzeba było tłumaczyć, co to był Katyń, co to była wojna bolszewicka. Ciotki potrafiły dyskutować godzinami, który kościół w Wilnie ładniejszy.
Zdaniem Piotra Adamowicza, kresowa tożsamość wielu gdańskich rodzin przyczyniła się do wybuchu rewolucji polskiego Sierpnia w 1980 r. Z jednej strony była to kwestia twardych wileńskich charakterów ludzi, z drugiej - świadomości czym jest komunizm i “socjalizm”, który odebrał Wilniukom dom ojczysty.
Z wielokulturowej Wileńszczyzny wzięła się też w jakiejś mierze w Gdańsku otwartość na “obcych”: Rosjan, Białorusinów, Żydów, Litwinów. Owocem tego jest typowa la Wilniuków odporność na myślenie w kategoriach nacjonalizmu. W Wilnie do czasów II wojny światowej największą mniejszością narodową byli Żydzi - stąd w rodzinie Adamowiczów przechowała się znajomość niektórych słów i zwrotów w języku jidysz. Podobnie po rosyjsku i białorusku. Z Niemcami rodzina Adamowiczów zetknęła się w Gdańsku, zaraz po wojnie; w pamięć zapadły dwie Niemki, które szykowały się do wyjazdu za Zachód. Ich mieszkanie stało się pierwszym gdańskim mieszkaniem Adamowiczów. Wciąż świeża była wówczas świadomość zbrodni, jakich dopuścił się naród niemiecki, ale gdzieś obok była też świadomość, jak wielkim nieszczęściem jest utrata domu ojczystego - los, który stał się udziałem rodzin z polskich Kresów.
ZAPIS ROZMOWY: