Ile trwają i z czego składają się przygotowania do dwudniowego festiwalu?
Joanna Weltrowska: Rok. Oczywiście przy różnym natężeniu pracy, ale jednak już w okolicach listopada rozpisujemy konkurs na kuratora kolejnej edycji lub zapraszamy daną osobę do współpracy. Zimą odbywają się wizyty studyjne, podczas których kuratorzy poznają „swoje” dzielnice, charakterystyczne miejsca, lokalne opowieści itd. Wspólnie z Gdańską Galerią Miejską, która jest współorganizatorem Narracji, staramy się, żeby te badania terenowe jak najlepiej odpowiadały zainteresowaniom danego kuratora, pomagamy dotrzeć do określonych osób, pokazujemy dzielnicę z możliwie wielu perspektyw.
W kolejnych miesiącach kompletowana jest lista artystów i wielu z nich przyjeżdża do Gdańska na wizje lokalne. Poznajemy się, a w międzyczasie kształt danej edycji staje się coraz wyraźniejszy. Oczywiście rośnie też ilość pracy: trzeba domknąć trasę, załatwić pozwolenia, prąd, skupić się na realizacji prac artystycznych, logistyce, promocji, bezpieczeństwie i na milionie innych spraw, które muszą zostać załatwione, żeby taki festiwal mógł się odbyć. Partnerzy, umowy, zlecenia, przetargi, podwykonawcy…
Sama strona techniczna Narracji to jest jakby osobny festiwal: wykorzystujemy drogie rzutniki, głośniki, światła, które trzeba nie tylko odpowiednio przetestować, zamontować, ale też zabezpieczyć, zadbać o ochronę. Ostatnie dwa, trzy miesiące to jest już naprawdę maraton.
Przy pracy nad festiwalem plenerowym trzeba brać pod uwagę wypadkową bardzo wielu niezależnych od nas czynników, np. pogody, sprzętu, poziomu zaangażowania współpracowników. Jak sobie z tym radzicie?
Joanna Weltrowska: Rzeczywiście i to bywa frustrujące, bo kiedy się pracuje na coś wiele miesięcy, a potem, szczególnie w tych ostatnich dniach, finalny rezultat zaczyna w dużej mierze zależeć od czynników, na które nie mamy wpływu, to pojawia się stres. Narracje odbywają się w listopadzie i jeśli samo przejście dwugodzinnej trasy festiwalu w mrozie czy deszczu jest już pewnego rodzaju osiągnięciem, to przygotowanie całej tej trasy w podobnych warunkach atmosferycznych bywa naprawdę trudnym zadaniem.
W Nowym Porcie próby techniczne przeprowadzaliśmy podczas sztormowej pogody. Służby energetyczne nie były w stanie podłączyć prądu na czas, bo ratowały pozrywane linie w mieście. To jest praca z żywiołem wymagająca spontanicznego dostosowywania się do warunków i gotowości do ciągłego ratowania sytuacji. A ponieważ działamy w systemie naczyń powiązanych, gdzie zadanie „B” często nie może zostać wykonane, póki nie domkniemy zadania „A”, to wystarczy, że jeden element zacznie się chwiać i za chwilę musimy rewidować plany i tworzyć nowe ich wersje.
Montaże trwają często do ostatniej chwili, trzeba mieć mocne nerwy, choć w tym wszystkim nie brakuje też oczywiście zabawnych historii i z czasem te pamięta się najlepiej.
Na czym polega rola producenta festiwalu? Jak wygląda jego współpraca z kuratorem festiwalu?
Joanna Weltrowska: Producent jest jednocześnie mediatorem, ambasadorem i realizatorem. To my najlepiej znamy festiwal i jego publiczność, znamy miasto, które jest osią wydarzenia i czujemy się odpowiedzialni za komfort mieszkańców, z którym festiwal nie powinien kolidować. Trzeba pamiętać, że instalacje rozsiane są po ulicach i że te tłumy widzów przemieszczają się zawsze pod czyimiś oknami. Dbamy o to, żeby mieszkańcy jak najmniej dotkliwie odczuwali ten ciężar.
Anna Jankowska: Jeśli chodzi o relacje z kuratorami, to jest to bardzo indywidualne, bo każdy ma inny sposób pracy, inną osobowość, oczekiwania. Czasami łapiemy się w lot, a kiedy indziej potrzebujemy czasu, żeby się jakoś dotrzeć. Jednak niezależnie od wszystkiego, silnym elementem łączącym jest chęć zrobienia jak najlepszego festiwalu.
- Koncepcja Narracji przez lata ewoluowała. Zmieniały się dzielnice i pomysły kuratorów na ich pokazanie poprzez prace artystyczne. ZOBACZ FILM WSPOMNIENIOWY
Jak kształtowała się formuła festiwalu Narracje? Co jest dzisiaj jego ważnym elementem?
Natalia Cyrzan: Dzisiejszy kształt Narracji jest wypadkową połączenia tego, co zaproponowała Bettina Peltz, kuratorka pierwszych trzech edycji i naszej wspólnej energii, która z czasem wpłynęła na atmosferę i strukturę festiwalu. Dla Bettiny ważne było otoczenie widza opieką, prowadzenie go przez festiwal. Temu podejściu jesteśmy wierni, choć w kontekście publiczności dla mnie istotny jest też element pewnej familiarności. Może dlatego z czasem rozbudowaliśmy początkowo peryferyjną ideę klubu festiwalowego, który stał się projektem samym w sobie, miejscem, które gromadzi publiczność, dając jej możliwość przedyskutowania prac albo po prostu spotkania dawno niewidzianych znajomych. W ten sposób energia festiwalu nie rozprasza się wraz z ostatnią instalacją na trasie, ale ma szansę rezonować w większym gronie zainteresowanych.
Anna Jankowska: Kluby festiwalowe często budujemy wokół określonego motywu przewodniego, do którego nawiązuje prezentowana w nich muzyka i wystrój. Jeśli tylko istnieje taka możliwość, aranżujemy je w dość niezwykłych obiektach, do których na co dzień mieszkańcy nie mają dostępu. W Nowym Porcie wykorzystaliśmy przestrzeń nieczynnego dworca morskiego, na Długich Ogrodach to był historyczny budynek Gedanusa, a jeszcze wcześniej obiekty industrialne.
Nie byłoby Narracji bez Gdańska. W jaki sposób wybierane są kolejne festiwalowe dzielnice? Co jest ważne dla kuratorów?
Natalia Cyrzan: Dzielnice wybierane są gremialnie przez nas i Gdańską Galerię Miejską, a kierujemy się przy tym chyba głównie instynktem. Starsze dzielnice mają zwykle bogatszą historię i bardziej zróżnicowaną architekturę, więc dają sporo punktów zaczepienia do budowania koncepcji kuratorskiej i trasy festiwalu. To ważne, żeby ukształtowanie dzielnicy pozwoliło na wyznaczenie w miarę kompaktowej, ale ciekawej trasy.
Joanna Weltrowska: Jeśli chodzi o kuratorów, to tu obserwujemy bardzo różne podejścia. Niektórzy mocno „wgryzają” się w dzielnicowe opowieści, legendy, próbują oddać lokalny koloryt. Inni chłoną opisy historyczne, a jeszcze inni starają się wysłuchać głosu mieszkańców i nawiązać do współczesnych problemów dzielnicy. Dla nas ważne jest na pewno, żeby Narracje nie stygmatyzowały dzielnic, szczególnie tych bardziej zaniedbanych. Na szczęście mieliśmy jak dotąd okazję pracować z kuratorami podchodzącymi do tej kwestii z konieczną wrażliwością.