SzekspirOn//line. Warsztaty, dyskusje i czytania wokół „Snu nocy letniej” do piątku
Sztuki Mariusza Babickiego - młodego trójmiejskiego twórcy - mogliśmy już oglądać na scenie gdańskiego Żaka czy w Sopockiej Scenie Off de BICZ, gdzie Babicki zadebiutował także jako reżyser. Dał się poznać jako autor zaangażowany - mniej może stawiający na artystyczne poszukiwania, zabawy formą czy eksperymenty, ale poświęcający wiele miejsca tematom społecznym i istotnym rozważaniom egzystencjalnym, a przy tym twórca świadomy, i dobrze znający prawidła rządzące sceną teatralną. Także i zaprezentowana w ramach cyklu PC Drama „Farsa Narodowa”, której Babicki jest autorem i zarazem reżyserem, nie jest jedynie prostą komedyjką, choć może się tak zdawać. Ale nie bez powodu sztuka znalazła się w półfinale Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej.
Pozornie jest to typowa farsa - komedia omyłek z charakterystycznymi, przerysowanymi i nieporadnymi w obliczu niespodziewanych wydarzeń bohaterami, którzy zostają wciągnięci w wir nieoczekiwanych, wzajemnie napędzających się sytuacji. Oś konfliktu zbudowana jest wokół postaci głównego bohatera, próbującego za wszelką cenę się wybić, młodego architekta Michała. Aranżuje on spotkanie, podczas którego jego szef - świeżo wybrany minister o konserwatywnych poglądach, ma poznać jego narzeczoną i przekazać mu swoją firmę. Problem w tym, że Michał ukrywa nie tylko swoje odmienne poglądy polityczne, ale i orientację seksualną, do roli narzeczonej angażuje więc przyrodnią siostrę. Rozpoczyna się pełna napięcia gra pozorów, a spotkanie towarzyskie przemienia się w swoiste pole bitwy, na którym każdy walczy o to, by utrzymać w ukryciu swoją tajemnicę.
Mariusz Babicki udowadnia, że ma odpowiedni warsztat, by wziąć na barki tak trudny gatunek, jakim jest farsa. Dobrze sobie radzi, zarówno jako autor, jak i reżyser. Widać, że jest bardzo dobrze zaznajomiony z konwencją, na którą się zdecydował, bowiem rytm tego właściwie niemal pełnego spektaklu, znacznie wykraczającego poza czytanie performatywne, jest wartki; aktorzy grają z lekkością i wyrazistością - zwłaszcza wcielający się w główną rolę Grzegorz Otrębski, i jego antagonista: Krzysztof Matuszewski - a dynamika momentami imponująca rekompensuje fakt, że kierunek, w którym zmierza akcja, jest oczywisty.
Babicki bardzo świadomie postępuje też zgodnie z komercyjnym zamysłem farsy mieszczańskiej i otwarcie nawiązuje do popkulturowych odniesień. Inspiruje się nieco kinowym przebojem „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”, w którym grupa przyjaciół podczas kolacji ujawnia swoje sekrety; czerpie też z mediów społecznościowych, włączając do tekstu liczne potoczne wypowiedzi i popularne opinie pojawiające się w wielu facebookowych dyskusjach, co nadaje mocny rys autentyczności opowiadanym zdarzeniom. To też jednak sprawia, że Babicki nie wnosi za bardzo nic nowego, prezentuje raczej skondensowany zbiór poglądów Polaków podzielonych odmiennym postrzeganiem tych samych w gruncie rzeczy wartości.
Niemniej, dość oczywiste spostrzeżenia, składają się na trafną analizę kondycji polskiego społeczeństwa. Z jednej strony Babicki nadaje swoim bohaterom typowe dla lekkiej komedii przywary, jak naiwność, próżność, chciwość. Z drugiej, nie ucieka od pogłębienia sylwetek psychologicznych. Jego bohaterowie są z krwi i kości, a przy tym osadzeni w konkretnych realiach. Problemy, z którymi się borykają nie wynikają jedynie z ogólnej ludzkiej kondycji, a z aktualnych wydarzeń w Polsce. Na kanwie ważnych dziś tematów społecznych, jak walka o prawa osób nieheteronormatywnych, prawo do wolności wyznania - i niewiary, prawa kobiet i ich walka o zajęcie godnego miejsca w patriarchalnym społeczeństwie, Babicki stawia pytania o to, dlaczego decydujemy się wchodzić w pewne role i dbać o zachowanie pozorów, zamiast być wiernymi sobie i walczyć o siebie. Głośno zastanawia się, czy cynizm, który powoduje, że z chęci osiągnięcia celu lub w obawie przed utratą bezpieczeństwa, ukrywamy swoje poglądy i zawieszamy walkę o ideały, sprawia, że mimo odmiennych przekonań z tą „drugą stroną” - pozbawioną otwartości na inność, dyktującą autorytarnie archaiczne dziś normy i tak zwane "tradycyjne" wartości - nie różnimy się aż tak bardzo.
Nie można sobie wyobrazić lepszej daty na wystawienie na deskach teatru „Farsy narodowej” niż dzień po pierwszej turze wyborów prezydenckich. Kiedy bohaterka grana przez Annę Kociarz w finale sztuki mówi: "Co się z nami stało? Ktoś nam tylko pomacha fajnym czekiem przed oczami i o wszystkim zapominamy", nie da się nie odnieść wrażenia, że spektakl Mariusza Babickiego stał się tym samym powyborczym komentarzem i jednocześnie refleksją - przed drugą turą.
Kolejna odsłona cyklu PC Drama odbędzie się w poniedziałek, 27 lipca. Na scenie klubu Żak (aleja Grunwaldzka 195/197) odbędzie się czytanie performatywne sztuki „Status quo”. To błyskotliwa, subtelna i inteligentna komedia, bezlitośnie obnażająca nierówności między płciami. Jej autorka, Maja Zade, od 1999 roku jest dramaturgiem w Schaubühne w Berlinie, gdzie wielokrotnie pracowała nad spektaklami z Lukiem Percevalem, Thomasem Ostermeierem czy Mariusem von Mayenburgiem. Czytanie wyreżyseruje Tomasz Cymerman.
Na tych zdjęciach czas się zatrzymał - wystawa na jubileusz 75 lat Biblioteki Publicznej w Gdańsku