Waldemar Gabis: W 2020 roku mija dziesięć lat funkcjonowania ERGO ARENY. Na otwarcie obiektu w sierpniu 2010 roku polscy siatkarze, ówcześni wicemistrzowie świata, grali z mistrzami świata Brazylijczykami. Pamięta Pani tamto widowisko?
Magdalena Sekuła: - Pamiętam jak przez mgłę. Wszystkie prace związane z otwarciem ERGO ARENY, by ten mecz mógł się odbyć, były bardo intensywne. Przez dobry miesiąc spotykaliśmy się codziennie o piątej, szóstej godzinie nad ranem ze strażakami po to, by dokonywać odbiorów. Oczywiście pamiętam, że to była bardzo radosna chwila. Cieszyliśmy się, że udało się doprowadzić do otwarcia, że hala podczas meczu została wypełniona po brzegi wspaniałymi kibicami. Pamiętam, jak wielkie było zapotrzebowanie na bilety. Zgotowano siatkarzom bardzo gorące powitanie. Pamiętam szczęśliwych prezydentów (Gdańska i Sopotu, Pawła Adamowicza i Jacka Karnowskiego - red.). Też byłam szczęśliwa, ale dopiero po paru dniach [śmiech - red.].
Budowa hali przeciągnęła się o kilkanaście miesięcy.
- Proszę pamiętać, że to był projekt dwóch miast, co było ewenementem. Dwa miasta, dwa samorządy złożyły się na finansowanie i przeprowadziły taką inwestycję. Projekt hali powstawał dość długo i był dość skomplikowany. Były problemy konstrukcyjne związane z dachem, przez co budowa przedłużyła się o półtora roku.
Nie mieliście obaw, że wydarzenia, które będą się odbywały w hali na granicy Gdańska i Sopotu, nie przyciągną widzów? W listopadzie 2010 roku w ERGO ARENIE odbył się koncert Jean Michela Jarre'a, jeśli mnie pamięć nie myli - tłumów nie było.
- To było zupełnie coś nowego, takiej hali wcześniej w Polsce nie było. Równolegle powstawała hala w Łodzi, to były bardzo nowoczesne obiekty. Mieszkańcy Gdańska i Sopotu nie wiedzieli, czego mogą się spodziewać. Ja sama używałam sloganu: „Już nie długo, za rogiem naszych domów, będą gościć wielkie gwiazdy sportu i estrady”. Na tamtym etapie, kiedy hala dopiero powstawała, to było dość abstrakcyjne stwierdzenie. Dopiero potem okazało się, że to jest coś normalnego i naturalnego. Te wielkie gwiazdy zaczęły do nas przyjeżdżać.
Na początku akceptacji społecznej nie było. Zawsze się śmiałam, że ta hala była na granicy. Na granicy miast oraz w przenośnym znaczeniu: na granicy akceptacji społecznej, na granicy powodzenia finansowania tej inwestycji.
Pierwszy koncert Jean Michela Jarre'a może nie był sukcesem frekwencyjnym, ale może nie trafiliśmy w gusta społeczeństwa. Natomiast już na kolejnych imprezach nasza hala, choćby podczas występu Lady Gagi, wypełniona była do ostatniego miejsca.
|
No właśnie, było już tylko lepiej. Niemal co roku w ERGO ARENIE odbywały się wielkie sportowe zawody, między innymi mistrzostwa Europy w 2013 i 2017 roku oraz mistrzostwa świata w 2014 roku w siatkówce mężczyzn, Halowe Mistrzostwa Świata w lekkoatletyce w 2014, mistrzostwa Europy w piłce ręcznej mężczyzn w 2016, zawody motocrossowe, gale sportów walki. Które z wydarzeń sportowych było najtrudniejsze pod względem organizacyjnym?
- Jak Pan wymieniał te wszystkie wielkie imprezy, to rzeczywiście wygląda imponująco i chciałabym, abyśmy w kolejnym dziesięcioleciu mieli okazję gościć następne wydarzenia sportowe takiej rangi. Która była najtrudniejsza? Każda jest inna, każda wymaga innych przygotowań. Każdy pierwszy mecz, czy to piłki ręcznej czy siatkówki, wiąże się jakimiś większymi przygotowaniami. Jednak najbardziej skomplikowanym pod względem technicznym i liczby ekip biorących udział w zawodach były Halowe Mistrzostwa Świata w lekkiej atletyce. Technicznie, ponieważ cała bieżnia była wyniesiona trzy metry ponad płytę zasadniczą, co było zresztą bardzo dobrą decyzją, bo ludzie siedzący na trybunach mogli praktycznie poczuć powiew wiatru pędzących lekkoatletów. Musieliśmy przeprowadzać różne instalacje i szlaki komunikacyjne pod płytą, co też było ciekawe pod względem atrakcyjności, bo sportowcy wychodzili na arenę jak spod ziemi. Zawody te były też trudne pod względem logistycznym, bo było wiele ekip, dużo dyscyplin na jednej arenie w ciągu krótkiego czasu (trzy dni, od piątku do niedzieli – red.). Plus wyzwania związane z ogromną ilością dziennikarzy - Halowe Mistrzostwa Świata w lekkiej atletyce były transmitowane na żywo do ponad stu krajów na świecie. To było niezwykle trudne wydarzenie pod względem organizacyjnym, ale bardzo satysfakcjonujące.
W hali koncertowali wspomniany wcześniej Jean Michel Jarre, który dał świetne multimedialne show, jak zawsze zresztą, ponownie w 2017 roku, ale także Depeche Mode, Iron Maiden, Sting, Andrea Bocelli, Lenny Kravitz, Armin van Buuren. Były pokazy na lodzie Disney On Ice czy występy fenomenalnego Cirque du Soleil. I tutaj też zapytam, które z tych wydarzeń, kulturalno-rozrywkowych, sprawiło najwięcej problemów albo przyniosło wiele satysfakcji z jego organizacji.
- Zawsze najtrudniejszy jest ten pierwszy raz. Pierwszy koncert Lady Gagi, gdzie frekwencja była 100-procentowa, wszystkie bilety zostały wyprzedane. Scenografia podwieszana pod arenę ważyła 80 ton. Choćby z tego powodu było to duże wyzwanie techniczne. No i trochę się pomyliliśmy, bo scenę ustawiliśmy z drugiej strony, nie pamiętam już z jakich względów. To była pierwsza nauka, że jednak scena powinna być tam, gdzie powinna, czyli na łuku. Potem wielkie koncerty, na których wspomnienie mam do dzisiaj ciarki na plecach. Na przykład Rammstein, gdzie na dwóch koncertach pod rząd była ogromna frekwencja a podczas występów na scenie obecne były płomienie. Hala niemal płonęła.
Czy zabiegaliście o organizację jakiegoś wydarzenia albo na przykład jakiś związek sportowy chciał, by w ERGO ARENIE odbyły się konkretne zawody, ale z jakiś powodów się nie udało?
- Oczywiście, że były takie przypadki. Trzeba wiedzieć, że my bardzo mocno zabiegamy o imprezy czy wydarzenia, które mają miejsce czy trasę w Polsce. Mamy konkurencję, bo jest przecież hala w Krakowie, w Łodzi, są hale w Gliwicach, Wrocławiu, Katowicach. Każde miasto chce i robi wszystko, by te imprezy ściągnąć do siebie. Przegrywaliśmy walkę o organizację imprezy, bo na przykład trasa danego artysty obejmowała bardziej południe Polski, a nie północ. Zdarzało się, że organizatorzy wielkich imprez sportowych czy wielkich koncertów mieli lepsze warunki finansowe w innych miastach.
Na co dzień w ERGO ARENIE grają siatkarze Trefla Gdańsk, koszykarze Trefla Sopot, okazjonalnie piłkarze ręczni Torus Wybrzeże Gdańsk. Do tego dochodzą koncerty, występy gwiazd, międzynarodowe zawody sportowe. Czasem brakuje chyba terminów. Pamiętam, jak siatkarze Trefla musieli grać w Sopocie czy Gdyni, bo ERGO ARENA była zajęta.
- To wielka sztuka poukładać tak terminarz, by mecze siatkarzy czy koszykarzy mogły odbywać się w najlepszych terminach albo w tych wskazanych przez telewizję. Bo pod uwagę trzeba brać nie tylko kalendarz ligi, ale też terminy transmisji telewizyjnych. Niestety tych meczów nie można planować z tak dużym wyprzedzeniem, jak na przykład koncerty, dla których terminy są rezerwowane rok wcześniej.
Ergo Arena to nie tylko wydarzenia sportowe czy kulturalne. Od 2017 roku organizowanych było sporo imprez tzw. prospołecznych.
- Taki jest cel właścicieli, miasta Gdańska i miasta Sopotu, by z ERGO ARENY korzystali także mieszkańcy Trójmiasta. Oczywiście musi być zachowana proporcja, bo jak wiemy, tego typu obiekty muszą utrzymywać się z organizacji imprez komercyjnych. Znajdujemy miejsce w zasadzie dla każdej inicjatywy. Nie przypominam sobie, poza oczywiście względami obiektywnymi, czyli terminowymi, gdy hala była zajęta, byśmy odmówili organizacjom czy inicjatywom społecznym możliwości odbycia tutaj spotkania, szkolenia czy skorzystania z sali treningowej. Takich imprez odbywa się u nas bardzo dużo.
O jakich imprezach mówimy?
- Na przykład odbywały się u nas spotkania religijne. Z kolei w okresie zimowym na korytarzach Ergo Areny, na dużych holach, odbywały się wyścigi psów.
Właścicielami hali są dwa miasta: Gdańsk i Sopot, sponsorem tytularnym firma ERGO Hestia. Czy przedsiębiorstwo, jakim bez wątpienia jest ERGO ARENA, przynosi realne zyski?
- Hala zarabia na własne utrzymanie. Przedsiębiorstwo Hala Gdańsk-Sopot spółka z o.o. również jest w stanie inwestować w ten obiekt. Oczywiście niezbędne są środki zewnętrzne, w tym pomoc miast w tym zakresie. Natomiast na bieżące utrzymanie hala czerpie środki z przychodów.
Co jest najtrudniejsze w prowadzeniu takiej firmy?
- Największym wyzwaniem jest utrzymanie bieżącej płynności, zapewnienie finansowania na pokrycie kosztów, które są dość wysokie w tego typu obiektach. Mówimy tutaj również o utrzymaniu samej infrastruktury, choćby o kosztach prądu, które są znaczącym obciążeniem.
Jak wpłynął na funkcjonowanie hali koronawirus? Wiele imprez zostało odwołanych, wiele przełożonych.
- Nikt oczywiście się tego nie spodziewał, nikt nie był przygotowany na taki scenariusz. Większość imprez została przełożona, część na jesień tego roku, część na przyszły rok. To jest najtrudniejsze dla całej branży eventowej. Nie wiemy, jak się to potoczy, czy będzie nawrót koronawirusa. Organizatorzy i promotorzy też są niepewni, czy będą w stanie zorganizować imprezę. Żyjemy trochę w niepewnym czasie. Niepewność jest chyba najtrudniejsza. Niepewność związana z samym wirusem, ale też niepewność finansowa. Hala, jak i wielu organizatorów, została pozbawiona możliwości generowania przychodów.
W jakiej kondycji finansowej znajduje się obecnie spółka Hala Gdańsk-Sopot?
- Udaje nam się utrzymywać płynność finansową, co w sytuacji kryzysowej jest najważniejsze. Możemy liczyć na naszych partnerów biznesowych, przede wszystkim, sponsora tytularnego ERGO Hestię oraz stałych najemców lóż i powierzchni komercyjnych, choć czynsze musieliśmy jednak obniżyć. Obniżyliśmy też radykalnie koszty stałe związane z utrzymaniem obiektu, niestety z negatywnym skutkiem dla firm zewnętrznych. Pracowników również czekały cięcia: redukcje czasu pracy i płacy. Pracownicy rozumieją tę trudną sytuację, za co jestem im bardzo wdzięczna.
Ilu pracowników obecnie zatrudniacie?
- Na stałe zatrudnionych jest obecnie 28 osób. Są też osoby czy firmy zewnętrzne stale współpracujące, zajmujące się sprzątaniem, ochroną, przeglądami technicznymi.
ERGO ARENA to ciągle jedna z najnowocześniejszych i największych hal widowiskowo-sportowych w Polsce. Na pewno chcecie się rozwijać. Jakie macie zatem plany na przyszłość?
- Najważniejsza jest bieżąca działalność, ale równolegle inwestujemy w infrastrukturę, rozwijamy również plany dotyczące zagospodarowania terenu wokół hali. Sytuacja z koronawirusem pokazała, że oprócz imprez tego typu obiekty powinny mieć inne źródła utrzymania w postaci obiektów typu hotel czy infrastruktury przeznaczonej do szeroko pojętego spędzania czasu wolnego.
Stawiacie też na ekologię i ekonomię. Na dachu w niedalekiej przyszłości pojawią się instalacje fotowoltaiczne, dzięki którym obniżycie koszty energii elektrycznej.
- Niezwykle ważne, również w kontekście obecnej sytuacji, jest obniżanie bieżących kosztów. I te wszystkie działania, w tym wymiana oświetlenia na LED-owe na parkingu i w sali treningowej oraz na hali głównej, na które ogłoszony został przetarg, prowadzą do tych oszczędności. Fotowoltaika na dachu wydaje się dziś koniecznością. Instalacja została już zamontowana, czekamy na przyłącza z Energi. To jest pierwsza instalacja, mamy nadzieję ją rozwijać w przyszłości. Pojawia się też pomysł łąk kwietnych, chcielibyśmy go zrealizować w przyszłym roku. Szukamy również innych rozwiązań prowadzących do tego, aby koszty utrzymania dla hali były jak najmniej obciążające.
Czego można życzyć Pani i hali na dziesiąte urodziny ERGO ARENY?
- Powrotu wielkich imprez i tłumów zadowolonych widzów i kibiców.
10 lat ERGO ARENY w liczbach:
1 253 imprez, w tym:
574 - wydarzenia sportowe
172 - koncerty
507 - imprezy inne (targi, konferencje, eventy rodzinne, imprezy prospołeczne)
4 045 519 widzów