• Start
  • Wiadomości
  • Dzwony św. Katarzyny - kto nimi kołysze, gdy mamy święto?

Dzwony św. Katarzyny - kto nimi kołysze, gdy mamy święto?

To dzieje się “od wielkiego dzwonu”, w najważniejsze święta kościelne i państwowe. Także - gdy umrze ktoś istotny dla Gdańska, Polski, świata. Zbierają się pod kościołem św. Katarzyny. Wchodzą na wieżę, gdzie są dwa potężne dzwony i cztery mniejsze. Kołyszą nimi, przy pomocy grubych lin. Nazywają się “Konfraternia Dzwonników kościoła św. Katarzyny”. Kim są, dlaczego to robią?
04.05.2025
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

KOŁYSANIE DZWONAMI DAJE FRAJDĘ:

 

Nawet przez godzinę

Ostatnio dzwony św. Katarzyny biły w sobotę, przez kwadrans, na Święto Narodowe Trzeciego Maja. 

Następny raz będzie dopiero w sierpniu, na Matki Boskiej Zielnej. Chyba, że wcześniej umrze ktoś naprawdę ważny.

- Śmierć papieża Franciszka sprawiła, że biliśmy w dzwony przez 15 minut - mówi Mirosław Koźbiał, radny dzielnicy Siedlce, wieloletni członek “Konfraterni Dzwonników kościoła św. Katarzyny”. - Przy pogrzebie Pawła Adamowicza to była cała godzina, duży wysiłek, trzeba się było zmieniać przy linach.

Widok kościoła z wieżą, zwieńczoną barokowym hełmem
Kościół św. Katarzyny (aleksandryjskiej) w Gdańsku. Wieża wysoka na 76 metrów, a w środku - wspaniały carillon na 50 dzwonów, największy w tej części Europy. Sześć z tych dzwonów można rozkołysać ręcznie
fot. Jerzy Pinkas/gdansk.pl

Tam, gdzie carillon

Wieża kościoła św. Katarzyny jest wysoka na 76 m. Wieńczy ją barokowy hełm autorstwa Jacoba van den Blocka, z 1634 roku.

Pomieszczenie z dzwonami znajduje się na wysokości prawie 40 m, dociera się tam po schodach. To wyjątkowe miejsce. W wieży św. Katarzyny znajduje się carillon - instrument złożony z 50 dzwonów, które zależnie od swoich parametrów, wydają dźwięki różnej wysokości. Taki wieżowy instrument w Gdańsku znajduje się jeszcze tylko w wieży Ratusza Głównego Miasta, złożony z 48 dzwonów. 

Odpowiednio wykształcony muzyk, carillonista, zasiada w kabinie, gdzie ma do dyspozycji bardzo nietypową klawiaturę - przy jej pomocy wprawia w ruch specjalny mechanizm, który porusza młotkami przy dzwonach lub ich sercami. Wszystko dzieje się w odpowiedniej kolejności i tempie, dzięki czemu powstaje pożądana melodia.

Monika Kaźmierczak: "Samotność na wieży ma swój urok". Wywiad z miejską carillonistką

Młody mężczyzna wychyla się spod dolnej krawędzi dzwonu, by dotknąć jego serca
Dzwon to jeden z najstarszych dźwięków kultury - znany już w starożytności w Azji i Europie, na naszych ziemiach rozpowszechniony w średniowieczu
fot. Paula Wilczyńska / Konfraternia Dzwonników św. Katarzyny / Muzeum Gdańska

Dzwon, czyli majestat

Członków Konfraterni zajmuje jedynie sześć największych dzwonów w wieży św. Katarzyny. Wiszą na jarzmie, jak za najdawniejszych czasów i uruchamiane są przy pomocy zwisającej liny. Tak to wyglądało już w średniowieczu, we wszystkich kościelnych wieżach na naszych ziemiach.

Teraz nowe łączy się z tym, co stare. Wkładasz na głowę specjalne słuchawki, żeby silny wibrujący dźwięk nie uszkodził ci bębenków w uszach. Musisz pamiętać, że dzwon to masa i potęga - majestat. Chwytasz za linę, ale nie możesz owinąć sobie nią ręki, bo to też niebezpieczne. Powolnym, rytmicznym kołysaniem pomagasz, by dzwon wydobył swój dźwięk.

Powrót po 80 latach. Historyczne dzwony znów w Gdańsku

Kilka osób w wysokim pomieszczeniu, ciągną sznury od dzwonów
Tak członkowie Konfraterni kołysali dzwonami w wieży kościoła św. Katarzyny rok temu, na cześć Konstytucji 3 Maja
fot. Paula Wilczyńska / Konfraternia Dzwonników św. Katarzyny / Muzeum Gdańska

Łączy ich jedno

Takie organizacje, jak “Konfraternia Dzwonników kościoła św. Katarzyny” są w Polsce czymś wyjątkowym. Poza Gdańskiem działają jedynie w Krakowie, gdzie jest królewski “Zygmunt”, i w Toruniu.

Konfraternia powstała na millenium Gdańska, w roku 1997. Jej inicjatorami byli Grzegorz Szychliński z Muzeum Gdańska i o. Łukasz Semik, proboszcz kościoła, przeor karmelitów. 

- Nie ma żadnych historycznych zapisów na istnienie takiej konfraterni - przyznaje Mirosław Koźbiał. - Gdańsk był jednak miastem wielu kościołów i wież. Środowisko dzwonników musiało istnieć. 

Dzisiaj jest to 20 osób, w tym osiem kobiet. Wiek, od lat 20 do 60+. Reprezentują różne zawody. Łączy ich jedno: zainteresowanie historią Gdańska. Trzeba mieć czas i chęć, by wejść na wieżę św. Katarzyny. Bywa, że przydaje się duże samozaparcie, jak 1 września, gdy kościelne dzwony zaczynają bić o godz. 4.45. Wiadomo - Westerplatte.

Dzwony z Lubeki zabrzmiały w Gdańsku. Nowy symbol pojednania polsko-niemieckiego

Grupa 10 osób pozuje do zdjęcia z flagą Gdańska
Konfraternia Dzwonników św. Katarzyny skupia obecnie około 20 osób, prawie połowa z nich to kobiety. Są z różnych części miasta, reprezentują różne zawody - łączy ich jedno: zainteresowanie dawnym Gdańskiem. Nz. mniej więcej połowa członków Konfraterni, pośrodku stoi Mirosław Koźbiał, na co dzień handlowiec i radny dzielnicowy na Siedlcach
fot. Paula Wilczyńska / Konfraternia Dzwonników św. Katarzyny / Muzeum Gdańska

Żeby było wygodnie

Do uruchomienia dzwonu “Katarzyna”, o masie 3 ton, potrzeba dwóch osób. Podobne wymagania ma “Pokój i Pojednanie”, też potężny - 2,4 tony.

Dla każdego z pozostałych czterech dzwonów wystarczy po jednej osobie.

Kościół św. Katarzyny jest jedyną świątynią w Gdańsku, która ma czynne dzwony z możliwością ręcznego uruchomienia. 

Dzwonów w mieście jest dużo, ale wszystkie parafie poszły w nowoczesność - wykorzystują mechanizmy, które są uruchamiane elektrycznie. Wystarczy w wygodny sposób włączyć przycisk i za chwilę po okolicy rozlega się dźwięczne “tin-dą–tin-dą!”. Tak jest nawet w największych kościołach, również w bazylice Mariackiej. 

To już 25 lat! Wspominamy pierwszy powojenny koncert carillonu w Gdańsku

Wysokie zdjęcie w pionie, mężczyzna stoi pod wielkim dzwonem, wiszącym w wieży
Dzwon ma w sobie majestat - czujesz to, zwłaszcza wtedy, gdy ciągniesz linę, która kołysze potężne 3 tony metalu. Nz. "Katarzyna", największy z dzwonów carillonu kościoła św. Katarzyny
fot. Paula Wilczyńska / Konfraternia Dzwonników św. Katarzyny / Muzeum Gdańska

Za sprawą pożaru

W św. Katarzynie sprawy też szły w tym kierunku. Wszystko zmienił pożar w maju 2006 roku. Spłonął kościelny dach, wieżę udało się uratować. Przy okazji prac naprawczych, mechanizmy do uruchamiania dzwonów zdemontowano i tak już zostało. 

- Można powiedzieć, że pożar nam pomógł, bo dzięki niemu wciąż możemy ciągnąć za liny - zauważa Mirosław Koźbiał. 

Katarzyna w ogniu

Lubią to, co robią. Jeden z nich - największy zapaleniec - próbuje znaleźć możliwość dzwonienia poza św. Katarzyną. Nadzieje dała wiadomość, że na Długich Ogrodach, w kościele św. Barbary są trzy dzwony, przy czym tylko jeden z nich wprzęgnięty w mechanizm. I rzeczywiście. Są dwa dzwony, które można by rozkołysać linami, ale nieruchome - prawdopodobnie zapiekły się od wieloletniego nieużywania. Żeby znowu mogły rozbrzmiewać, trzeba by specjalisty i sporych funduszy, których nikt teraz nie ma. Wygląda więc na to, że św. Katarzyna jeszcze przez długi czas pozostanie jedyna, wyjątkowa.

TV

Chirurg i artysta