W piątkowe przedpołudnie, 8 marca, dyrektor Gdańskich Nieruchomości, Przemysław Guzow, zaprosił dziennikarzy na konferencję prasową. Była to reakcja na zarzuty radnych Prawa i Sprawiedliwości, którzy informowali przed kilkoma dniami, że w tej jednostce mogło dochodzić do nieprawidłowości przy ogłaszanych przetargach, jak i wyższych opłat za wykonane zlecone usługi techniczne niż powinno.
Sami szukamy błędów u siebie
Jak podkreślił dyr. Przemysław Guzow audyt został zlecony samorzutnie przez Gdańskie Nieruchomości, a wynikało to właśnie z chęci poprawy jakości funkcjonowania tej instytucji, przy świadomości, że w tak dużej i skomplikowanej jednostce, prawdopodobieństwo wystąpienia nieprawidłowości jest znaczne.
- Informacje przedstawione przez radnych PiS stanowią tylko wycinek pracy, która została zapoczątkowana w połowie czerwca 2018 r. przez nas. Nie jest więc tak, że to ktoś inny wykrył u nas problemy i nas zmusił do reakcji. To ja, w czerwcu zleciłem audyt, którego celem było sprawdzenie funkcjonowania Działu Utrzymania Technicznego i Remontów – podkreślił dyrektor Gdańskich Nieruchomości. Zauważył on także, że ujawniony fragment audytu został przekazany radnym przez osobę, która została „negatywnie zweryfikowana” przez szefostwo GN.
Zlecona kontrola wykazała rzeczywiście różnego typu uchybienia, dlatego dyrekcja GN, wprowadziła działania naprawcze.
Wśród tych działań znalazły się:
- Odsunięcie od pracy jednego z pracowników zajmujących kierownicze stanowisko, magazyniera oraz wprowadzenie dodatkowych szkoleń.
- Wprowadzenie m.in. karty obsługi interesanta, a więc dokumentu, w którym opisuje się wszystkie czynności od momentu zgłoszenia awarii aż do jej usunięcia (a także sprawdzenia, w jaki sposób dane działania zostały wykonane).
- Wprowadzenie dodatkowego nadzoru Działu Zamówień Publicznych nad działaniami poszczególnych komórek organizacyjnych, wykonujących samodzielnie procedury o wartości do 30 tys. euro.
Poza tym dyrekcja Gdańskich Nieruchomości wystąpiła do zastępcy prezydenta Gdańska, Piotra Grzelaka, pod którego pieczą znajdują się GN, o przeprowadzenie audytu sprawdzającego, poprzez Biuro Kontroli i Audytu, czy działania naprawcze podjęte przez GN są wystarczające i adekwatne do tego, co zostało zrealizowane.
Wyniki przeprowadzonego audytu, jak i czynności naprawcze, można znaleźć m.in. na stronie internetowej Gdańskich Nieruchomości.
Najpierw naprawa, potem notatka
Dyrektor Gdańskich Nieruchomości odniósł się też do zarzutów dotyczących przekroczeń zaplanowanych kwot napraw awarii.
- Co ważne, nie dotyczyły one remontów lokali, a spraw awaryjnych i konserwacyjnych. Spraw związanych z usunięciem zatorów kanalizacyjnych, przeglądów instalacji i czyszczenia instalacji – tłumaczył Guzow. - Uchybienia dotyczyły tego, że wobec ustalonych w zakładzie procedur w konkretnych przypadkach okazywało się, że nie były one dotrzymywane. Uchybienia polegały np. na tym, że najpierw był usuwany zator, a dopiero potem przygotowywana była notatka. Poza tym w niewłaściwy sposób ewidencjonowane były przejazdy samochodami. To nie była kradzież paliwa, to był brak właściwej ewidencji zdarzeń wynikających z korzystania ze służbowego samochodu. Mówimy konkretnie o kartach drogowych. Ktoś powinien robić to na bieżąco, tymczasem nie było robione to precyzyjnie, bez podawania szczegółowej trasy. Osoba za to odpowiedzialna, po wyliczeniu brakującej kwoty, została nią obciążona. Podkreślam, nie było nigdy mowy o kradzieży paliwa.
Dyrektor Guzow odpowiedział też w piątek na zarzuty radnych PiS dotyczące tzw. pustostanów, będących w zasobach GN.
- To nie są pustostany, które nadają się do natychmiastowego wprowadzenia tam jakichkolwiek osób. Przyjmuje się, że około 3 - 5 proc. naszego zasobu, to właśnie "zasób pracujący". Mieszkania, które nie mogą być od razu ponownie zasiedlone, m.in. ze względu na niezałatwione formalności. Np. teoretycznie lokal jest pusty, bo nie ma mieszkańca, ponieważ zmarł. Natomiast formalnie, jeżeli nie mamy potwierdzenia nabycia bądź odrzucenia spadku, nie zawsze możemy wykonać czynności związane z przejęciem lokalu - zaznaczył dyrektor Guzow. - Możliwe, że dla osób mniej zorientowanych, bądź tych, które dopiero uczą się gospodarki komunalnej, wydaje się to proste i oczywiste: puste stoi, można wejść, zamknąć, otworzyć. Ale to nie jest takie oczywiste, dlatego należy zwracać na to uwagę.
Obecnie GN posiadają około 800 lokali mieszkalnych, które są przygotowywane do remontu. W przypadku nieruchomości w tzw. starym budownictwie bardzo często wymagane jest jednoczesne przebudowanie wentylacji czy ogrzewania.
- Wiąże się to w wielu przypadkach z uzyskiwaniem pozwolenia na budowę. Same procedury przygotowania projektu i uzyskania pozwolenia na budowę trwają od 7 do nawet 12 miesięcy. To drobne niuanse, ale o których należy dobitnie powiedzieć - podkreślał dyrektor Guzow.
ZOBACZ PRZEBIEG PIĄTKOWEJ KONFERENCJI TRANSMITOWANY NA FACEBOOKU PRZEZ GDAŃSKIE NIERUCHOMOŚCI
- To, oczywiście, nie jest pełny katalog zadań, które realizujemy. To także prowadzenie dzierżaw gruntów niezabudowanych czy tzw. programy podwórkowe. Ponad 90 proc. naszego zasobu pochodzi z czasów sprzed II wojny światowej i wymaga szczególnej uwagi. Jego utrzymanie wiąże się z dużymi nakładami i intensywnością prac - podkreślał Przemysław Guzow.
W zasobach Gdańskich Nieruchomości znajduje się blisko 17 tys. lokali mieszkaniowych, do tego ponad 1,6 tys. lokali użytkowych i ponad 1 tys. garaży.
Przedstawiając skalę działania Gdańskich Nieruchomości dyr. Przemysław Guzow poinformował także, iż Gdańskie Nieruchomości odnotowują miesięcznie około tysiąca zgłoszeń od najemców dotyczących m.in. przeciekających instalacji, usterek związanych z oknami czy drzwiami, ale też wielu innych nietypowych sytuacji, w których pracownicy GN starają się znaleźć możliwe rozwiązanie.
Kontrola za kontrolą
- Pomoc mieszkaniowa to delikatna materia. Z żalem, musimy stwierdzić, że stajemy się obiektem, w którym niektórzy próbują w zbyt uproszczony sposób pokazywać pewne rzeczy. W naszej ocenie, ze względu na bardzo delikatny charakter poszczególnych przypadków, należy zachowywać się z dużym wyczuciem. To dotyczy także sposobu wykonywania kontroli społecznej, o której mówili radni PiS w trakcie ubiegłotygodniowej konferencji – zaznaczył dyrektor Guzow.
- W ostatnich miesiącach mamy dziesiątki wizyt radnych PiS, nierzadko po 2-3 godziny, w siedzibie głównej oraz siedzibach terenowych GN. Mało tego, zdarza się często, że są to wizyty w obecności mediów, telewizji, gdzie szeregowi pracownicy GN absolutnie nie mogą być uczestnikami takich zdarzeń. Nie mogę pozwolić na to, by pracownicy byli w ten sposób nękani.
W ten sposób dyr. Guzow tłumaczył wydane przez siebie zarządzenie, regulujące sposób przekazywania informacji. - Stanowi ono jedynie ochronę zarówno dla radnych, ale też i dla nas, przed tym, aby informacje nie były ujawniane w sposób niekontrolowany – dodawał dyrektor.
Dyrektor Guzow zwrócił ponadto uwagę, że każdego roku Gdańskie Nieruchomości odbywają około 150 oficjalnych spotkań z Radami Dzielnic. Do tego należy doliczyć wszelkiego rodzaju konsultacje, obecność na tzw. interwencjach oraz mnóstwo innych działań.