Rząd: od 4 maja otwarte hotele i galerie handlowe, od 6 maja - przedszkola i żłobki
W czwartek, 30 kwietnia, pod fontanną Neptuna odbył się briefing prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz i zastępcy prezydenta ds. edukacji i usług społecznych Piotra Kowalczuka. Spotkanie poświęcone było otwarciu żłobków i przedszkoli, w tym także klas 0 w szkołach podstawowych (uznawanych wg prawa za placówki przedszkolne).
Prezydenci odnieśli się do decyzji rządu dotyczącej otwarcia tych placówek - zamkniętych z powodu zagrożenia epidemiologicznego wywołanego wirusem SARS-CoV-2 - wyznaczonego już na 6 maja. W Gdańsku dotyczy to ponad 22 tys. dzieci.
- Nie mamy szczegółowych wytycznych - nie wiemy, ile osób może przebywać w pomieszczeniu, jak te pomieszczenia mają być zabezpieczone - powiedziała prezydent Aleksandra Dulkiewicz. - Wiemy, czego nam nie wolno i prace przygotowawcze w Gdańsku trwają. Liczymy, ile mamy dostępnego personelu, bo osoby powyżej 60. roku życia mają być wykluczone z opieki nad dziećmi.
Gmina prowadzi tylko połowę przedszkoli i jeszcze mniej żłobków. Około sto przedszkoli i pozostałe, niepodległe miastu punkty żłobkowe zarządzane są przez podmioty niepubliczne. One także nie wiedzą co robić, i pytają miasto, które samo chciałoby znać odpowiedź.
- Nie mamy takich zasobów ludzkich, żeby mieć przygotowane zastępstwo na wypadek kwarantanny. Już dzisiaj borykamy się z brakami kadrowymi - uprzedza Dulkiewicz. - Wprowadzanie zmian bez jakichkolwiek konsultacji z podmiotami zainteresowanymi powoduje wielki chaos. Otrzymuję listy od zatroskanych rodziców, w większości pytające o to, jak zabezpieczę żłobki i przedszkola, mówiące: ja mojego dziecka nie wyślę.
Aleksandra Dulkiewicz obecną sytuację podsumowała słowami: "Chaos, zero konsultacji, wprowadzanie - w i tak trudnej sytuacji epidemiologicznej i zdrowotnej, w której wszyscy się znaleźliśmy - dodatkowych, trudnych do wykonania poleceń rządu".
- Mogę powiedzieć jedno: żłobki, które podlegają miastu Gdańsk na pewno nie zostaną otwarte 6 maja. Dlatego, że troszczę się o zdrowie, życie i bezpieczeństwo i najmłodszych mieszkanek i mieszkańców Gdańska, i ich rodziców, i pracowników i pracowniczek tychże placówek - podkreśliła prezydent. - Dowiadując się o decyzji rządu dotyczącej tych placówek, na trzy dni robocze przed otwarciem, nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć rękawiczek, maseczek i środków higienicznych. Nie ma ich w wielu placówkach medycznych, a co dopiero, żeby mogły być w placówkach wychowawczo-opiekuńczych i oświatowych.
List prezydent Gdańska do premiera: Potrzebujemy jasnych zasad dot. otwarcia żłobków i przedszkoli
Kolejną trudnością w przypadku otwarcia przedszkoli i żłobków, a także centrów handlowych, które - zgodnie z decyzją rządu - będą działać już od 4 maja, jest konieczność zapewnienia mieszkańcom bezpiecznego poruszania się środkami transportu publicznego. To jeden ze sposobów dotarcia do miejsc pracy, które miałyby zostać otwarte.
- Nadal obowiązują przepisy, zgodnie z którymi w komunikacji publicznej może być zajęta tylko połowa miejsc siedzących. Nie mamy w Gdańsku więcej taboru. Wszystkie autobusy i tramwaje jeżdżą. Zabezpieczenie większej ilości pojazdów jest niemożliwe. Mamy więc luzowanie pewnych obostrzeń, które fizycznie są niemożliwe do wykonania. Apelujemy do rządu o to, aby współpracować. Inaczej igramy zdrowiem, życiem i bezpieczeństwem mieszkańców i mieszkanek naszego miasta - skomentowała prezydent Dulkiewicz.
Do sprawy odniósł się też zastępca prezydenta ds. edukacji i usług społecznych Piotr Kowalczuk, który także podkreślił, że chodzi o zdrowie i życie zarówno dzieci, jak i ich rodziców i kadry.
- Małe dzieci nie mogą potem kontaktować się chociażby ze swoimi dziadkami. To wyraźnie jest zapisane w wymaganiach Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Dzieci nie mogłyby więc być więcej przekazywane pod opiekę osobom starszym, którym zagrażają jako bezobjawowi nosiciele koronawirusa - zauważył Piotr Kowalczuk.
Zaznaczył, że ciężko mówić o przygotowaniu placówek do otwarcia, skoro rząd nie określił, ile osób mogłoby w nich przebywać.
- Jeżeli to mają być wytyczne, jak dla galerii handlowych czy sklepów wielkopowierzchniowych, oznacza to, że do jednej sali edukacyjnej może wejść czworo dzieci. Jeżeli mamy sto dzieci w przedszkolu, wejdzie tylko dwanaścioro, jeżeli wykorzystamy salę do rytmiki - szesnaścioro. I trzeba będzie dokonać wyboru, kto z tej placówki ma skorzystać. Do 6 maja jest to niemożliwe - powiedział prezydent.
Do 6 maja nierealne jest też oznakowanie wejść i wyjść tak, aby dzieci się nie spotykały, czy zakup odpowiedniej ilości środków dezynfekujących. Kwestii technicznych, które należy rozwiązać, zanim otworzy się placówki, jest więcej.
- Proszę rodziny o przeanalizowanie swojej sytuacji domowej. Co stanie się z dzieckiem po pobycie w przedszkolu, czy będzie je miał kto odebrać i nie jest to osoba w wieku 60+? Kadra naszych przedszkoli w większości jest za tą granicą wiekową. Mam wyłączyć wszystkie te osoby? One muszą przygotować te placówki, a gdy dzieci przyjdą, będą musiały być zastąpione - wymieniał Kowalczuk.
Czwartek: komunikat Ministerstwa Zdrowia - 144 nowe zakażenia i cztery zgony. Aktualny raport o koronawirusie
Lekarze przeciwni otwarciu żłobków i przedszkoli
W związku z zapowiadanym otwarciem placówek dla najmłodszych lekarze z Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia wystosowali apel skierowany do dyrektorów placówek, nauczycieli, wychowawców, burmistrzów, prezydentów i wójtów, a także rodziców i opiekunów najmłodszych.
Proszą, aby nie posyłać dzieci do żłobków i przedszkoli - wskazując na wysokie prawdopodobieństwo bezobjawowego nosicielstwa u najmłodszych, ale i wzrost liczby ciężkich przypadków zachorowań wśród kilkuletnich mieszkańców m.in. Wielkiej Brytanii (ciężkie zachorowania na koronawirusa, a nawet spowodowane nim zgony wśród tej potencjalnie bezpiecznej grupy są ogłaszane także w innych krajach na całym świecie).
- Z ogromnym niepokojem przyjęliśmy tę informację. Zdecydowana większość dzieci to albo bezobjawowi nosiciele koronawirusa, albo bezobjawowi zakażeni. To pierwszy aspekt - komentuje Bożena Janicka, prezes PPOZ. - Kolejne, również bardzo ważne to: brak badań populacyjnych, które obrazowałyby, ilu tak naprawdę mamy zakażonych wśród naszych obywateli, ilu nosicieli, jaki jest poziom wytworzonych przeciwciał u ozdrowieńców. Ciągle za mało przeprowadzanych jest testów. Koronawirus i komplikacje, jakie może powodować, to nadal wielka niewiadoma. Uważamy, że w takiej sytuacji otwarcie żłobków i przedszkoli, jest przedwczesne, ryzykowne i nieodpowiedzialne.
Komunikat PPOZ: To najgorsza decyzja, jaka mogła zapaść! Lekarze PPOZ apelują: nie posyłajmy dzieci do żłobków i przedszkoli!