Po Gdańsku kursują 62 tramwaje N8C zwane popularnie “dortmundami”. Stanowią blisko połowę szynowego taboru spółki Gdańskie Autobusy i Tramwaje. Wszystkie do 2022 roku przejdą modernizację, drugą w swoim “gdańskim życiu”. Podczas gdy pierwsza skutkowała głównie zwiększeniem komfortu podróży (zamontowano m.in. człony niskopodłogowe) druga sprawi, że N8C będą energooszczędne, tańsze w eksploatacji i bardziej niezawodne.
Proces już się rozpoczął, zajrzeliśmy do zajezdni Wrzeszcz, gdzie - tramwaj po tramwaju - prace na zlecenie GAiT realizuje gdańska firma 4iB.
- Średni wiek tramwajów N8C to trzydzieści lat. Pierwsze zaczęły kursować po Gdańsku w 2008 r. - przypomina Leszek Krawczyk, dyrektor ds. technicznych w GAiT. - Po przeprowadzeniu pierwszej modernizacji nie mieliśmy już środków finansowych na wymianę aparatury i instalacji elektrycznych. Robimy to teraz, ponieważ ze względu na wiek i liczbę przejechanych kilometrów tramwaje te zaczęły być dość awaryjne. Chcemy tę awaryjność zmniejszyć do minimum.
Trzy tramwaje, każdy na innym etapie
- Pracę zaczynamy od “rozebrania” tramwaju, z którego na warsztacie zostaje tylko obudowa, szyby i siedzenia. Reszta elementów jest demontowana, większość z nich wymieniamy na nowe, a resztę: wózki, stopnie i podwozia poddajemy regeneracji - opowiada Zbigniew Riegel, dyrektor techniczny spółki 4iB. - Pracujemy w systemie dwóch ośmiogodzinnych zmian. Na każdej jest dziesięciu pracowników: elektryków, mechaników, spawaczy, elektroników... Jednocześnie na hali mamy trzy tramwaje, każdy na innym etapie modernizacji. Praca nad jednym pojazdem trwa ok. 45 dni.
Wszystkie tramwaje mają po dwa wózki napędowe i po dwa toczne. Z wersji przed remontem zostają z nich tylko ramy, które są piaskowane i malowane, oraz zregenerowane w ramach prac przekładnie. Montowana jest nowa instalacja, hamulce i tarcze hamulcowe oraz silniki (po jednym na wózek napędowy).
- Silniki, które był tu pierwotnie, pracowały z napięciem elektrycznym 600 V. W nowych jednostkach napędowych montujemy falowniki i przetwornicę, która przetwarza napięcie z sieci, wynoszące również 600 V, na “trzy razy 400 V”, przez co zużycie energii spada w znacznym stopniu - tłumaczy Zbigniew Riegel. - Obecnie za prąd potrzebny “dortmundowi” do przejechania jednego kilometra zapłacić trzeba 6 zł. Dzięki nowym silnikom koszt ten spadnie do ok. 1,80 zł.
Cieplej zimą, chłodniej latem
Idąc dalej tropem zmniejszenia zużycia energii: dotąd w pojazdach N8C światło pochodziło ze świetlówek, które miały skłonność do “mrugania”. Dzięki wymianie oświetlenia na ledowe, światło będzie nie tylko stabilniejsze, moc potrzebna do jego wytworzenia zmniejszy się o 75 proc. Poza tym dachy i ściany boczne tramwajów są wykładane od wewnątrz wełną ociepleniową i folią aluminiową, co dodatkowo wpływa na energooszczędność i komfort jazdy.
- Wnętrza pojazdów będą wyciszone. Nie będą też szybko tracić ciepła zimą, a latem pozostaną chłodne - wyjaśnia koordynator modernizacji N8C. - Jeśli chodzi o ogrzewanie, zastosowanie nowych nagrzewnic z wydajniejszymi wiatrakami spowoduje, że ciepło w części pasażerskiej będzie rozprowadzane bardziej równomiernie.
ABS i ciepły piasek
W zmodernizowanych tramwajach inaczej działać będzie też system hamowania. Jego podstawa, czyli hamowanie tramwaju silnikiem przy dobrych warunkach atmosferycznych, nie zmieni się. Jednak dzięki montażowi systemu ABS hamulce tarczowe (wspomagające zatrzymanie pojazdu w momencie poślizgu, gdy szyny są mokre) będą uruchamiały się automatycznie.Ten sam system monitorować będzie wyrzut dozy piasku pod koła tramwaju z nowych, elektrycznych piasecznic, w których piasek będzie podgrzewany.
- W starych, pneumatycznych piasecznicach zdarzało się, że piasek zamarzał, a motorniczy dowiadywał się o tym dopiero jak chciał zahamować - opowiada Zbigniew Riegel. - Teraz każde koło wózków napędowych ma swój własny kompresor i jednostkę pompującą piasek, kiedy tramwaj wyczuje poślizg koła. Ilość piasku w zbiorniku jest śledzona przez system, co eliminuje czynnik ludzkiego błędu.
Panel podpowie motorniczemu
A propos “systemu”. W wyremontowanych pojazdach będzie kilkanaście sterowanych komputerowo modułów, odpowiadających za wszystkie elementy pracy tramwaju. Wszystkimi podzespołami sterować będzie z kolei jednostka centralna - serce (a może mózg?) pojazdu.
- Dotąd ta komunikacja odbywała się mechanicznie, analogowo: poprzez przekaźniki i styczniki. Elektroniki w tych tramwajach prawie nie było - zaznacza Zbigniew Riegel. - W związku z tym, po przebudowie instalacji i aparatury, praca motorniczego będzie wyglądała inaczej. Dotykowe pulpity sterowania, które montujemy w kabinach są dokładnie takie, jakie stosuje się w najnowszych modelach.
Panel motorniczego podpowie mu m.in. gdzie znajduje się ewentualna usterka. Jeśli np. uszkodzeniu ulegnie jeden z ok. osiemdziesięciu ponumerowanych bezpieczników, na ekranie pojawi się informacja gdzie go szukać i który obwód przestał działać. Motorniczy sam zniweluje problem, wyłączając lub resetując dany obwód. Po powrocie do zajezdni usterką zajmie się już ekipa techniczna, która także od razu będzie wiedziała, co jest nie tak.
Ściąga dla 14 km
Ogrom prac, które trzeba wykonać, by połączyć ze sobą wszystkie urządzenia i moduły w tramwaju dobrze oddaje długość przewodów elektrycznych wciąganych przez pracowników firmy 4iB do każdego pojazdu - 14 km. Każdy z przewodów ma swój numer. Układając je monterzy korzystają ze “ściąg” przyklejonych na boku pojazdu - rysunkowych schematów poszczególnych instalacji, na których odnaleźć można wspomniane numery przewodów.
Co ważne, przy projektowaniu nowych rozwiązań przewidziano także ew. przyszłe modernizacje, dodając do każdej wiązki po ok. 15 proc. przewodów rezerwowych. Dzięki temu przy następnych udoskonaleniach nie trzeba będzie już “rozbierać” pojazdów do zera.
Każdy unowocześniony “dortmund” składać się będzie z dwóch modułowych członów, które będzie można “rozpiąć” w kilkanaście minut, co przyda się np. gdy jedna z części pojazdu ulegnie wypadkowi. Drugą można będzie dołączyć do dowolnego członu innego tramwaju NC8. Dzięki modułowości, znacznie odchudzony zostanie także magazyn części zamiennych dla “dortumundów”: z kilku tysięcy do kilkuset elementów.
Jeden standard, ogromne wyzwanie
- Od początku chcieliśmy wypracować jedną sztancę, standard dla wszystkich modernizowanych pojazdów, żeby osiągnąć tę modułowość. Zajęło nam to rok i było to ogromne wyzwanie. Na przestrzeni czasu tramwaje te były kilkakrotnie modernizowane, montowano w nich różne urządzenia, każdy przypadek jest inny - podkreśla Zbigniew Riegel. - Część z pierwotnych urządzeń musi w “dortmundach” pozostać, bo takie są ich wymagania konstrukcyjne. Naszą rolą było połączenie tego, co zostaje z najnowszą technologią i sprawienie by wszystko to razem działało. N8C jeżdżą po Gdańsku od dziesięciu lat. Po modernizacji będą służyły o wiele dłużej. Podobnie jak w samochodach: żywotność starszych pojazdów jest znacznie dłuższa niż obecnie produkowanych.
Dla firmy 4iB modernizacja tramwajów dla GAiT to pierwsze tego typu zlecenie. Wcześniej zajmowała się naprawianiem wozów wsparcia technicznego dla PKP.
Po czym poznasz, że to ten?
Trzy zmodernizowane “dortmundy” już kursują po mieście. Zanim wsiedli do nich pasażerowie, przeszły testy na gdańskich torach pod okiem pracowników warszawskiego Instytutu Gospodarki Przestrzennej i Mieszkalnictwa (wbrew nazwie Instytut odpowiada za dopuszczanie tramwajów do użytkowania w Polsce). Odbywało się to nocami.
Po czym poznać można, że dany tramwaj NC8 przeszedł już modernizację? Z zewnątrz wyróżniają go nowe, okazałe, sterowane elektrycznie i podgrzewane, lusterka boczne (szefowi prac ich kształt kojarzy się z uszami jamnika), a w środku podróżni znajdą cztery gniazdka USB do ładowania swoich telefonów. Wkrótce na kabinach motorniczych zamontowane zostaną defibrylatory z profesjonalną apteczką. Warto też rozejrzeć się we wnętrzu za nową tabliczką znamionową, na której wypisany jest rok modernizacji i nazwa wykonawcy prac.
Do końca 2018 r. po gdańskich torach jeździć będzie kilkanaście zmodernizowanych “dortmundów”. Docelowo do 2022 r. - przebudowę przejdą wszystkie.
Jak przekonuje Leszek Krawczyk inwestowanie w remont N8C jest bardzo opłacalne.
- Łączny koszt obu etapów modernizacji każdego z tych tramwajów to 2-2,5 mln zł, a cena nowego dwukierunkowego tramwaju PESA Jazz Duo wynosi 7 mln zł - podkreśla dyrektor ds. technicznych GAiT.
Warto jednak wspomnieć, że wkrótce także nowe PESY Jazz Duo wzbogacą tabor miejskiej spółki. Na początku 2019 roku do Gdańska przyjedzie 15 takich tramwajów zamówionych w Bydgoszczy.