Swoje taneczne układy i pokazy puszczania wielkich baniek ostatniego dnia kwietnia przedstawili na dziedzińcu Szpitala im. Kopernika, 6 maja byli pod Szpitalem Dziecięcym Polanki. Publiczność w oknach (dziecięca i dorosła) machała, biła brawo, a kolorowi “doktorzy clowni” robili to samo i łączyli dłonie w symboliczne serca. Zgodnie z regułami obowiązującymi w przestrzeni publicznej, tancerze zakrywali twarze maseczkami i starali się zachować należytą odległość między sobą. W piątek, 8 maja, zameldują się zaś pod oknami Szpitala Morskiego w Gdyni.
Jeszcze będzie dobrze! Zobacz znakomity wirtualny występ Chóru GUMedu
Wolontariusze Fundacji Dr Clown Region Pomorze, która w Gdańsku i regionie działa już od 15 lat, są dobrze znani w szpitalach Trójmiasta i mniejszych ośrodków na Pomorzu.Niosą pociechę małym i dużym pacjentom w dziewięciu placówkach, skutecznie wywołując uśmiechy na twarzach często ponurych od dłuższego czasu.
Epidemia - także i doktorów specjalistów “terapii śmiechem” zamknęła w domach.
- Długo nie wysiedzieliśmy, nie daliśmy rady - mówi Natalia Budzyńska pełnomocnik Fundacji “Dr Clown” Region Pomorze (w roli “Doktor Smerfetki” od 2008 r.). - Tęsknimy do lekarzy i pielęgniarek, których znamy od lat, tęsknimy do pacjentów. Postanowiliśmy więc także i teraz robić to, co robimy najlepiej - wspierać ich, dając uśmiech. I tak będziemy działać, dopóki nie wejdziemy z powrotem do środka, na oddziały. Staramy się zachować zalecenia epidemiczne. Na co dzień w większości szpitali jesteśmy raz w tygodniu. Teraz w ciągu tygodnia przyjeżdżać będziemy pod okna dwóch.
Nadzieja na powrót do normalności, czyli jak gdańskie dinozaury rozweselały dzieci
Czym różni się praca “doktorów clownów” teraz, od tej na co dzień? Trudno wyobrazić sobie choćby twarz pokrytą makijażem pod maseczką, kryjącą także “główne” lekarstwa uśmiech i śmieszne miny.
- Z tym makijażem nie ma problemu, bo nigdy nie malujemy się na całej twarzy, zaznaczamy tylko drobne akcenty. Mimika to rzeczywiście ważny instrument naszej pracy, ale teraz, z daleka i tak jej nie widać - odpowiada Natalia Budzyńska. - Z noskiem klauna nie jest tak źle, maseczka go nie zakrywa. Działamy jednak w zupełnie inny sposób niż zwykle. Na oddziałach nie tańczymy, więź nawiązujemy z każdym pacjentem indywidualnie, albo z kilkoma, jeśli są w jednej sali. Brakuje nam tej bezpośredniej reakcji z drugim człowiekiem. Na oddział wchodzimy zawsze naładowani energią do działania, ale wracamy naładowani w dwójnasób pozytywną reakcją na nasze działanie, uśmiechami. To jest nie do opisania. Wczoraj w oknach szpitala Polanki zobaczyliśmy znajome pielęgniarki, otworzyły okna, zamieniliśmy parę słów. To był bardzo wzruszający moment.
Natalia Budzyńska przypomina, że teraz na oddziałach dziecięcych w szczególnie trudnej sytuacji są także rodzice małych pacjentów - nie wolno im wymieniać się przy łóżku dziecka, tylko jeden rodzic może przebywać w szpitalu.
- Uśmiech na twarzy dziecka jest bardzo ważny dla rodziców, którzy nieraz piszą do nas, dziękując: “moje dziecko po waszej wizycie uśmiechnęło się po raz pierwszy od tygodnia” - dodaje.
ZOBACZ WOLONTARIUSZY FUNDACJI DR CLOWN W TAŃCU POD SZPITALEM DZIECIĘCYM POLANKI:
Tańcowi przed publicznością w oknach towarzyszy oczywiście pasująca do choreografii muzyka, ale clowni nie narzucają się z nią wszystkim pacjentom - słychać ją dopiero, gdy ktoś otworzy okno.
Ponad 150 tancerzy w klipie “Kwarantaniec”. Dodają otuchy i zapraszają do tańca
W regionie pomorskim działa ponad 40 “doktorów clownów”, ale nowe osoby są zawsze potrzebne. Nie ma jednak opcji, by w warunkach epidemii kandydaci na “śmiechowych terapeutów” mogli przejść szkolenie, to wymaga bezpośredniego kontaktu z grupą doświadczonych wolontariuszy.
- Chętnie przyjmiemy teraz do zespołu osoby, które potrafią dobrze tańczyć, żonglerów, czy znawców innych sztuczek, które można zobaczyć z odległości dzielącej nas od pacjentów w oknach. Zapraszamy - zachęca Natalia Budzyńska. Można się z nią skontaktować pisząc maila na adres: natalia.budzyńska@drclown.pl lub pisząc wiadomość na profilu Fb Fundacji.
- Nam także jest smutno, że “doktorzy clowni” nie mogą nas odwiedzać na oddziałach, tęsknimy za nimi, to dla nas bardzo ważne spotkania. Kiedy przed wizytą pod Szpitalem im. Kopernika zadzwonili z pytaniem, czy mogą się pojawić, oczywiście zgodziliśmy się i zawiadomiliśmy personel i pacjentów, kiedy powinni wyjrzeć przez okno. To był świetny pomysł, dziękujemy wolontariuszom za to, że są z nami - mówi Katarzyna Brożek rzecznik prasowa spółki Copernicus PL.
Szpital Dziecięcy Polanki podziękował tańczącym klaunom na swoim profilu na Fb:
“Szerzą uśmiech
- za każdym razem zadziwiają swoją kreatywnością
- jak zwykle pozytywnie nastawieni
- wspierają
- po prostu są !!
DZIĘKUJEMY”