Patriotyczny maj w Gdańsku - flaga, Konstytucja, wartości i pamięć
Pytanie: co ma Sobieski do Konstytucji 3 maja powraca od czasu do czasu. W 2020 stało się nawet tematem dziwnych i agresywnych artykułów w portalach typu niezależna czy wpolityce. Ich autorzy próbowali zarzucić prezydent Aleksandrze Dulkiewicz, która składała kwiaty w tym miejscu w dniu 3 maja, brak znajomości historii. A jednak - to oni byli w błędzie.
Dlaczego?
“Sobieski” to dla nas, gdańszczan symbol wszystkiego, co wspaniałe w dziejach Polski - tych bardziej odległych i tych zupełnie bliskich. Pomnik ten stanął w Gdańsku 26 czerwca 1965 roku, ale jego historia jest dużo dłuższa. Monument pierwotnie powstał we Lwowie, w ówczesnym zaborze austriackim, gdzie najpierw przez dziesięć lat zbierano na jego budowę pieniądze w publicznej zbiórce. Ostatecznie pomnik odsłonięto w 1888 roku na Wałach Hetmańskich, głównym trakcie spacerowym miasta. Jego autorem był lwowski rzeźbiarz Tadeusz Barącz, który swoją pracę wykonał wyśmienicie. Króla przedstawił on w tradycyjnym stroju narodowym - żupanie i kontuszu, w chwili gdy na bojowym rumaku z buławą w dłoni przeskakuje przez zniszczone działo tureckie.
W czasie okupacji - najpierw sowieckiej a potem niemieckiej - pomnik niemal cudem ocalał od przetopienia. Po II wojnie światowej, gdy Lwów znalazł się w granicach ZSRR monument odesłany został do Polski i spoczął na trawniku przy Pałacu Wilanowskim w Warszawie. Na początku lat sześćdziesiątych niektóre polskie miasta rozpoczęły o niego starania. Szczególnie energiczne były zabiegi Krakowa, z którym król był silnie związany oraz Wrocławia. Wydawało się najbardziej naturalne, że Sobieski powinien trafić właśnie do Wrocławia, gdzie skierowało się najwięcej repatriantów z południowych Kresów Rzeczpospolitej, gdzie ulokowała się siedziba Zakładu im. Ossolińskich, gdzie znalazła się Panorama Racławicka i wiele innych lwowskich skarbów. I jest prawdopodobne, że właśnie dlatego komunistyczne władze wolały, aby ani Wrocław ani Kraków tej rywalizacji nie wygrały.
Pomnik trafił więc do Gdańska, z którym zresztą Jan III też miał sporo wspólnego. Sobieski, zanim sięgnął po koronę, był związany z Pomorzem jako starosta gniewski. Ufundował też dla gdańskich katolików świątynię - znaną jako Kaplica Królewska. Pomnik uosabia więc dla gdańszczan to, co w polskiej historii piękne. Jest w tym też zapewne lekka nuta nostalgii po utraconych wschodnich Kresach Rzeczpospolitej, skąd do nas przybył. Tak, czy inaczej tutejsze władze, które postawiły pomnik w samym centrum miasta nie przypuszczały nawet, jak ważnym stanie się on miejscem w walce z tymi władzami.
Już od pierwszych chwil, kiedy pomnik stanął na Targu Drzewnym - a wydarzyło się to 26 czerwca 1965 roku - miejsce to szybko zaczęło się stawać przestrzenią wolności, która kumulowała opór wobec autorytarnej władzy.
Żeby to zrozumieć, należy przypomnieć, że komunistyczna rzeczywistość była pełna pomników o politycznej wymowie. Sobieski był jednak zupełnie inny. Postawiony - oczywiście przez władze - rzec by można, że wymknął się spod kontroli w krótkim czasie. Zaczęły się tu odbywać manifestacje oddolne i autentyczne. Demonstranci gromadzący się tutaj, nie pytali władz o zgodę, tylko robili to, co podpowiadało im sumienie.
Tak było 14 grudnia 1970 roku, gdy tłum stoczniowców spontanicznie skierował się właśnie pod pomnik Sobieskiego i gdzie padły jedne z pierwszych strzałów w trakcie Wydarzeń Grudniowych. Tak było przez dekady, w trudnych już do policzenia manifestacjach z okazji rocznic dla Polski najważniejszych. Tak jest i dziś.
Ta właśnie symbolika - wzmocniona przez krew przelaną w Grudniu 70 - oraz wymowa pomnika, przedstawiającego Jana III w najbardziej triumfalnej pozie, to wszystko sprawiło, że od końca lat ‘70. stał się on miejscem patriotycznych manifestacji organizowanych przez opozycję demokratyczną w dniach rocznic narodowych. Pierwsze z nich były pomysłem i staraniem działaczy Ruchu Młodej Polski. Z czasem, w organizację włączały się i inne ugrupowania opozycyjne. Największą demonstracją była ta z 3 maja 1981 roku. U stóp Jana III zgromadziło się wówczas ok. 20 tys. osób. 11 listopada 1981 roku, po mszy św. za Ojczyznę w kościele Mariackim pod pomnik przeszło kilkanaście tysięcy demonstrantów.
Ciekawe, że inne i ważne przecież pomniki nie miały takiego uznania społecznego. Nawet Westerplatte, oprócz dnia 1 września, w zasadzie nie było odwiedzane. Może dlatego, że ludzie nie mieli wówczas samochodów a komunikacja miejska była bardzo kiepska? A może dlatego, że było to miejsce bardzo mocno eksploatowane propagandowo przez komunistów? Tak czy inaczej rola Westerplatte, jako popularnego miejsca, gdzie o każdej porze roku jest sporo osób zaczęła się zmieniać dopiero po wizycie w tym miejscu Jana Pawła II w 1987 roku. A zmieniła się na dobre pod koniec lat 90, gdy uroczystości tam organizowane nabrały zupełnie innego charakteru.
Podobnie było z pomnikiem Tym co za polskość Gdańska, znajdującym się na Podwalu Staromiejskim. Przez lata mało kto składał tam kwiaty spontanicznie. Odbywały się w tym miejscu tylko tzw. spędy, a więc uroczystości z na pół wymuszoną obecnością uczestników. To dopiero od kilkunastu lat na ten pomnik patrzy się inaczej.
Antykomunistyczny Gdańsk czcił więc patriotyczne rocznice pod Sobieskim, a od grudnia 1980 roku, kiedy stanął Pomnik Poległych Stoczniowców, również przed Stocznią. Służba Bezpieczeństwa nie lubiła tych pomników i miała na nie pogardliwe kryptonimy. Trzy krzyże nazwane były “treflami” a król Sobieski “koniem”. Tak było przez całe lata ‘80, gdy po krótkim okresie tzw. karnawału Solidarności, zostało to znów zabronione przez ówczesne władze i tak jest nadal. Od 2003 roku tradycję wielkich manifestacji patriotycznych odbywających się pod buławą króla Jana, kontynuuje gdańska Parada Niepodległości. Co roku uczestniczy w niej 20 - 25 tys. uczestników i są to największe obywatelskie obchody rocznicy 11 listopada w Polsce, a radosny charakter Parady Niepodległości przyciąga co roku więcej osób i stanowi inspirację dla podobnych inicjatyw w bardzo wielu miastach w Polsce. Wszystko to się dzieje właśnie w tym miejscu choć, jak wiadomo, Jan III nie miał zbyt wiele wspólnego ani z odzyskaniem niepodległości w roku 1918, ani z Józefem Piłsudskim.
Jest też w Gdańsku zwyczajem dla wielu osób, że po ślubie lub innej uroczystości prywatnej jedzie się z otrzymanymi kwiatami, złożyć je pod jednym lub drugim pomnikiem. I nikt nie ma powodów zastanawiać się u nas "co Sobieski ma wspólnego z 3 Maja". Podobnie jest dla nas oczywiste, że wspominamy o poległych stoczniowcach także w Święto Niepodległości 11 Listopada. Nam się to nie kłóci ale składa się na piękno polskości, którą w Gdańsku kultywujemy. Dla każdego jest oczywiste, że nasza niepodległość była budowana przez 1000 lat (i jest nadal) a nie jednego dnia. Konkretna data jest tylko znakiem, pod którym się gromadzimy. Każdemu zaś, kto przyczynił się do wielkości naszej Ojczyzny, możemy i powinniśmy oddać pokłon.
Konstytucja 3 Maja jest bez wątpienia jednym z aktów, który uznajemy za podwalinę naszej najlepszej politycznej tradycji. Dlatego gdańszczanie zawsze obchodzili ważne rocznice w tym miejscu i - miejmy nadzieję - będą to robić nadal, przez następne pokolenia. Gdańsk zaś pozostanie miastem wolności i solidarności.