Spotkanie odbyło się online, za pomocą aplikacji Zoom. Można je było śledzić na portalu miejskim www.gdansk.pl.
Poprowadził je student III roku dziennikarstwa, Michał Tomasik, wydawca radia TOK FM. A wspierał go w tym Jacek Żakowski - dziennikarz, nauczyciel akademicki, inicjator Concilium Civitas, które było współorganizatorem tej debaty.
- Na początek mam zagadkę dla pań. W ostatnią niedzielę w ponad 120 polskich miastach odbywały się protesty przeciwko polexitowi, w obronie Polski w Unii Europejskiej. Na Twitterze znalazłem taki wpis jednego z byłych członków KRRiT: "Mam poważny problem. W niedzielę prowadzę zajęcia dla studentów. Jeśli pójdę na protest - nie poprowadzę zajęć z zakresu prawa i etyki. Jeśli je przeprowadzę - nie będę na Placu Zamkowym, i nie będą na nim również moi studenci. Co robić?" - cytował Michał Tomasik.
Prof. Marta Figlerowicz, pracująca na co dzień ze studentami, nie miała wątpliwości co do tego, jak powinien zachować się wykładowca w tej sytuacji.
- Powiedziałabym, że jeśli dobrze studentów wychowałam, to niezależnie od tego, gdzie ja będę, oni będą na proteście. I, mam nadzieję, ja też bym na tym proteście była - stwierdziła prof. Figlerowicz.
Agnieszka Holland miała podobne zdanie w tej kwestii.
- Powiedziałabym tym studentom, że bardzo mi przykro, ale idę na demonstrację, i w związku z tym nie mogę poprowadzić zajęć. A ich namawiałabym do tego, by zachowali się zgodnie ze swoim sumieniem oraz perspektywami, które przed sobą widzą, jeżeli Polska faktycznie opuściłaby Unię Europejską - zwróciła uwagę Agnieszka Holland.
Monika Chabior, zastępca prezydent Gdańska, przyznała z kolei, że przed kilku laty znalazła się w sytuacji podobnej do opisywanej.
- Miałam taką sytuację, kiedy odbywały się pierwsze strajki kobiet. Prowadziłam wówczas zajęcia w Europejskim Centrum Solidarności dla dziennikarzy z Europy Środkowej i Wschodniej. Wspólnie zdecydowaliśmy, że pójdziemy na te protesty mimo, że były tam osoby o różnych poglądach. Dla niektórych było to wcale nie takie oczywiste, żeby tam pójść. Jedni poszli, bo chcieli i czuli, że chcą tam być. Inni poszli, bo prosiłam, by spojrzeli na to z perspektywy dziennikarskiej. Natomiast jeśli chodzi o uczniów i uczennice szkół podstawowych i średnich to sytuacja jest bardziej skomplikowana - przyznała wiceprezydent Monika Chabior. - Dzisiaj prowadziłam lekcję obywatelską w jednej ze szkół podstawowych, dla klasy ósmej. Duża część tej lekcji poświęcona była właśnie marszom i demonstracjom. Jeden z uczniów zapytał mnie, na jakie marsze i demonstracje chodzę. Oczywiście odpowiedziałam. Ja generalnie chodzę na różne demonstracje. Powiedziałam o tym, i wywiązała się rozmowa m.in. na temat tego, czym jest protest pokojowy, co to znaczy, kiedy protest nie jest pokojowy. Zadawano dużo pytań, komentowano moją postawę. Chciałabym tu przypomnieć, że nie żyjemy w kraju, w którym nauczyciele są zachęcani do tego, by takie rozmowy czy działania prowadzić. Pierwsze sprawy prawno - kontrolne, kuratoryjne, z którymi się zetknęłam, kiedy przyszłam do pracy, 1 grudnia, do Urzędu Miejskiego, tuż po strajkach kobiet, to były sprawy dyscyplinarne dyrektorek, które w jakikolwiek sposób nawiązały do strajku kobiet w trakcie pracy. To było takie zastraszanie osób pracujących w szkołach, i było bardzo nasilone. Natomiast uważam, że zawsze należy zachęcać nauczycieli do odważnego podejmowania tematów.
Monika Chabior stwierdziła też, że młodzież jest dziś bardzo otwarta na rozmowę.
- A my musimy być gotowi i otwarci na tę rozmowę, konfrontację - dodała.
Prof. Marta Figlerowicz zwracała uwagę na to, że demokracja w swej naturze nie jest doskonała.
- Demokracja zdrowa jest wtedy, kiedy są zarówno autorytety, jak i możliwość ich obalania. Wtedy, kiedy jesteśmy w stanie mówić w rozsądny sposób o tym, jak pewne instytucje uczą nas tego, jak możemy te autorytety obalać - zaznaczyła. - Demokracja nie może polegać jedynie na oddawaniu władzy w ręce innych ludzi.
Michał Tomasik zaskoczył w pewnym momencie Agnieszkę Holland pytaniem o współczesne autorytety.
- Jak to jest dzisiaj z tymi autorytetami? Czy ktoś... próbował Panią obalić? - dopytywał.
- Wydaje mi się, że pojęcie "autorytety" ewaluowało i to na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Kiedyś autorytety były na tyle autorytetami, że były otwarte na rozmowę, na dialog. Okazywali się ludźmi wolnymi, w tym sensie, że nie mieli problemów z ego, żeby bronić pozycji, które już zajęli i by bronić jej przed konkurencją, jak i przed ewentualnym podważeniem ich osiągnięć. Tego typu autorytetów dzisiaj prawie że nie ma - oceniła Agnieszka Holland. - Jeżeli wchodzimy dziś w kolejne konflikty, kłótnie facebookowe czy twitterowe, to widzimy, że tak naprawdę taką największą dynamiką jest nieustanne podważanie ewentualnych autorytetów. Niewątpliwie media społecznościowe i internet odgrywają tutaj ogromną rolę, ale to są zmiany pokoleniowe, które w moim przekonaniu są pozytywne.
ZOBACZ TRANSMISJĘ Z PRZEBIEGU CAŁEJ DEBATY POŚWIĘCONEJ DEMOKRACJI I EDUKACJI