- Postulaty Sierpniowe, owszem, budują nam jakąś wizję ustroju społecznego, ale każdy postulat jest odpowiedzią na konkretny problem każdego, kto go stawia. Tych postulatów w sierpniu '80 roku mieliśmy tysiące - zauważył dr Bartosz Kaliski z Instytutu Historii PAN w Warszawie, autor m.in. książki „>>Antysocjalistyczne zbiorowisko<<? I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ >>Solidarność<<”. - Na pierwszy rzut oka narzuca się poczucie nierówności doznawanej przez pracowników zakładów, wobec pewnych środowisk uprzywilejowanych w PRL-u - wojska, milicji, Służb Bezpieczeństwa. Te środowiska były punktem odniesienia. Domagano się w postulatach powszechnej równości.
Debata, która odbyła się w bibliotece Europejskiego Centrum Solidarności w ramach konferencji Samorządna Rzeczpospolita, której tematem jest powrót do myśli i dorobku ideowego I Zjazdu Solidarności, poświęcona była programowi, wizji i myśli przyświecającej „Solidarności”, która, jak wskazywali zaproszeni goście - była bardzo eklektyczna.
- „Solidarność” starała się pogodzić to, co w innych warunkach, w innych państwach, rzadko się godziło. Z jednej strony tradycje robotnicze, tradycje związku zawodowego, tradycje różnych grup, które stawiały sobie za cel odzyskanie niepodległości, i oczywiście tradycje chrześcijańskie - przypomniała dr Elżbieta Ciżewska, socjolog, historyk idei, wykładowczyni na Uniwersytecie Warszawskim, autorka książek. - Czy miała jeden wspólny program? Nie, ideologiczną spójność trudno tam znaleźć.
O różnych stadiach rozwoju myśli politycznej „Solidarności” pokrótce opowiedział prof. Krzysztof Brzechczyn, historyk i filozof, prof. Uniwersytetu Mickiewicza w Poznaniu, działacz samorządu studenckiego UAM w okresie PRL, działacz NSZZ „Solidarność”.
- Na początku ograniczano się do roli typowego związku zawodowego, jaki istnieje w krajach zachodnich - dba o bezpieczeństwo i higienę pracy, i o realizowanie porozumień wypracowanych na różnych poziomach - zauważył historyk. - Z punktu widzenia badacza, program polityczny składa się z trzech komponentów: rozpoznania warunków społecznych, posiadania pewnego ideału - tego, co chcemy osiągnąć, i tego, jak osiągnąć, to co chcemy, w danych warunkach społecznych. I to rozpoznanie natury systemu było wadliwe - spodziewano się, że jeżeli „Solidarność” ograniczy się do roli związku zawodowego, to wymusi na władzy wprowadzenie pewnych reform ekonomicznych, które będą miały na celu poprawienie efektywności gospodarki. To nie nastąpiło, bo system PRL-owski był systemem totalitarnym.
- W „Solidarności” rodziły się różne idee. Sama „Solidarność” widziała siebie jako gwaranta wszelakich pozytywnych przemian, to mocno przebija w programie. Chciała mówić w imieniu całego społeczeństwa - dodał dr Bartosz Kaliski.
ZOBACZ CAŁĄ DEBATĘ