• Start
  • Wiadomości
  • Czy od serwisów społecznościowych można się uzależnić? Rozmowa z psycholożką dr Julią Balcerowską

Czy od serwisów społecznościowych można się uzależnić? Rozmowa z psycholożką dr Julią Balcerowską

Dr Julia Balcerowska jest tegoroczną laureatką Nagrody Miasta Gdańska dla Młodych Naukowców, przyznanej za badania nad osobowościowymi uwarunkowaniami problematycznego korzystania z portali społecznościowych, ze szczególnym uwzględnieniem roli narcyzmu oraz związanych z nim motywów Ja. Pracująca na Uniwersytecie Gdańskim oraz w Centrum Terapii Nurt psycholożka opowiada nam, kto i dlaczego może wpaść w tarapaty, korzystając z mediów społecznościowych.
28.05.2024
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Portret młodej kobiety, popiersie, siedzącej na rzeźbionym, drewnianym gdańskim krześle.
Dr Julia Balcerowska, laureatka 21. Nagrody Miasta Gdańska dla Młodych Naukowców im. Jana Uphagena.
Grzegorz Mehring / www.gdansk.pl

21. Nagrody Miasta Gdańska dla Młodych Naukowców im. Jana Uphagena zostały przyznane 12 kwietnia b. r. w Domu Uphagena. Jedną z dwojga laureatów tegorocznej nagrody jest psycholożka dr Julia Balcerowska. Spotykamy się w Instytucie Psychologii na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego, by porozmawiać o jej pracy oraz problematycznym korzystaniu z mediów społecznościowych.

Badania naukowe, praca dydaktyczna i praktyka

Przemysław Kozłowski: Uzależnienie od mediów społecznościowych - temat bardzo współczesny i aktualny, choć mi, laikowi, bardziej kojarzy się z systemem nagrody i uzależniającym wyrzutem dopaminy, prowadzącym do uczucia ekscytacji i euforii. A pani zajmuje się osobowościowymi uwarunkowaniami uzależnień. Czy te aspekty będą się w naszej rozmowie przeplatać?

Dr Julia Balcerowska: - Myślę, że to się wszystko się ze sobą łączy.

Spotykamy się w pani miejscu pracy na Uniwersytecie Gdańskim. Na czym polega Pani praca, tak na co dzień?

- Jestem pracownikiem Uniwersytetu Gdańskiego od czterech lat. Pracuję w Instytucie Psychologii na stanowisku adiunkta w i swojej pracy zajmuję się działalnością naukową, tj. prowadzeniem badań, analizą wyników, przygotowywaniem opracowań naukowych. Jestem także dydaktyczką, tj. prowadzę zajęcia dla studentów psychologii i innych kierunków. Dodatkowo mam również inne obowiązki, związane z pracą organizacyjną czyli np. organizacją wydarzeń naukowych, wspieraniem aktywności studentów w kołach naukowych czy w ramach praktyk zawodowych. Staram się łączyć również pracę naukowo-dydaktyczną z pracą w zawodzie psychologa. Jest to dla mnie ważne, żeby łączyć teorię z praktyką. Moim marzeniem jest stworzenie miejsca, w którym równolegle do oddziaływań psychologicznych czy terapeutycznych prowadzone są badania naukowe nad ich skutecznością. Byłoby to miejsce, w którym tworzone są interdyscyplinarne zespoły złożone z różnych specjalistów, pacjenci otrzymują kompleksowe i całościowe wsparcie, a metody pracy oraz programy terapeutyczne są nieustannie ewaluowane w oparciu o badania naukowe tam prowadzone. Miałam okazję przyjrzeć się takiemu modelowi pracy realizując stypendium naukowe „International PostDoc Week” na Uniwersytecie Rury w Bochum w ramach wizyty w Mental Health and Research Center – nowoczesnym ośrodku naukowo-terapeutycznym. Mam nadzieję, że również w Polsce będzie coraz więcej takich miejsc.

Jak wyglądał proces Pani pracy naukowej?

- Tu chyba wypada wrócić do początków. Niebagatelne znacznie miało to, że na trzecim roku studiów dołączyłam do Koła Badań Psychologicznych Experior, którego opiekunem jest dr hab. Paweł Atroszko. To co okazało się najcenniejsze w tych pierwszych doświadczeniach to to, że już jako studenci dostaliśmy od Pawła Atroszko ogromny kredyt zaufania, nasze zaangażowanie i zapał zostały docenione – mogliśmy rozwinąć skrzydła i właściwe od samego początku realizować prawdziwe, „dorosłe” zadania naukowe. Zaczęłam więc od wystąpień konferencyjnych, realizowania badań oraz pisania artykułów na podstawie otrzymanych wyników. Następnie przygotowałam pracę magisterską pod opieką prof. dr hab. Beaty Pastwy-Wojciechowskiej i kończąc ten etap miałam już bardzo skoncentrowany plan – chcę kontynuować ten rodzaj pracy i przygotować pracę doktorską. Po ukończeniu studiów pojechałam do Norwegii, gdzie na Uniwersytecie w Bergen pod okiem wybitnych specjalistów w dziedzinie uzależnień behawioralnych – prof. Ståle Pallesena oraz prof. Cecilie Andreassen przygotowałam swój projekt doktorski. To był przy okazji mój pierwszy wyjazd naukowy do zagranicznej jednostki (obecnie mam za sobą już kilka takich wyjazdów), więc z szeroko otwartą buzią chłonęłam to, jak wygląda praca w zespole, który jest w światowej czołówce mojej dyscypliny. Po powrocie zaaplikowałam na studia doktoranckie na mojej macierzystej uczelni i po raz kolejny pod opieką profesor Beaty Pastwy-Wojciechowskiej rozpoczęłam przygotowywanie pracy, tym razem rozprawy doktorskiej. Pani Profesor towarzyszyła mi życzliwie i z dużą dozą zarówno naukowej jak i życiowej mądrości we wszystkich etapach mojej pracy, za co jestem ogromnie wdzięczna. Po drodze miałam też szczęście do wielu cennych naukowo relacji i doświadczeń. Mam tu na myśli między innymi wspomniany pobyt w Mental Health Research and Treatment Center na Uniwersytecie Rury w Bochum, czy staż na Wydziale Psychologii Uniwersytetu pod opieką prof. dr hab. Marcina Zajenkowskiego. Ważnym momentem było też dla mnie otrzymanie pierwszego grantu – Preludium 19, dzięki któremu sprawdziłam się także jako kierowniczka projektów naukowych.

A gdzie ma Pani praktykę psychologiczną?

- Obecnie pracuję jako psycholożka w Centrum Terapii Nurt w Gdańsku. Prowadzę tam konsultacje z dorosłymi i dziećmi od 12 roku życia.

Grupa pięciu młodych ludzi pozuje do zdjęcia nad morzem. W tle górzysty krajobraz.
Studentka Julia Balcerowska z dr hab. Pawłem Atroszko oraz innymi studentami z KBP Experior w Norwegii.
Archiwum prywatne Julii Balcerowskiej

 

I co, przychodzą do gabinetu ludzie uzależnieni od portali społecznościowych?

- Faktycznie osoby, które doświadczały problemów związanych z problematycznym czy też nałogowym korzystaniem z różnych aplikacji internetowych zgłaszają się po wsparcie. Niemniej, z formalnego punktu widzenia osoby z taką diagnozą nie mogą się pojawić, ponieważ uzależnienie od portali społecznościowych na dzień dzisiejszy nie występuje w żadnej z międzynarodowych klasyfikacjach chorób i zaburzeń psychicznych, tj., ani w ICD-11 ani w DSM-5.

Za wcześnie jeszcze?

- Wskazuje się na to, że potrzebujemy więcej badań, które pozwoliłyby rozstrzygnąć czy dane zjawisko możemy zaklasyfikować jako uzależnienie. Aby międzynarodowe gremia klinicystów i naukowców mogły podjąć taką decyzję, konieczne jest przeprowadzenie wielu, bardzo wysublimowanych metodologicznie analiz. Przykładem takiego zaburzenia, które spełniło w ostatnim czasie formalne wymogi i znalazło się w klasyfikacji jest zaburzenie grania w gry, które zostało włączone do najnowszej klasyfikacji Światowej Organizacji Zdrowia (ICD-11). Niemniej, w swojej pracy miałam okazję udzielać konsultacji i wsparcia osobom, które zaczęły się zastanawiać, czy ich korzystanie z portali społecznościowych nie jest problematyczne i jak mogą sobie z tym poradzić.

Czy Pani praca naukowa jest właśnie cegiełką do tego, żeby być może w przyszłości uznać uzależnienie od portali społecznościowych za zaburzenie?

- Chciałabym dołożyć jakąś małą cegiełkę do rozumienia tego, czym to uzależnienie od portali społecznościowych w ogóle jest oraz jakie czynniki są za nie odpowiedzialne. W mojej dotychczasowej pracy skupiałam się na osobowościowych uwarunkowaniach tego zaburzenia, ponieważ specyfika osobowościowa i kryjące się za nią mechanizmy funkcjonowania i samoregulacji mogą stanowić o ryzyku wchodzenia w problematyczną zależność.

Zanim spytam o te bardziej podatne na uzależnienia osobowości, proszę powiedzieć dlaczego ten temat Panią zafascynował, co już Pani podkreśliła.

- Będąc jeszcze studentką studiów magisterskich poszukiwałam potencjalnego obszaru, w którym mogłabym stawiać swoje pierwsze kroki jako badaczka. Pomyślałam wtedy, że chcę zająć się czymś, co jest współczesnym, żywym i bardzo dynamicznie zmieniającym się zjawiskiem, a jednocześnie staje się nieodłącznym elementem naszej codzienności. Wtedy pomyślałam, że takim zjawiskiem jest właśnie internet. To była i jest przecież ogromna rewolucja, której wszyscy doświadczamy. Moje pokolenie, to osoby które, choć pamiętają jeszcze świat bez internetu, spędziły w sieci dużą część swojej adolescencji i wczesnej dorosłości. Co więcej, pomyślałam wtedy, że tego typu technologia to coś, co będzie na nas wpływać i determinować w dużej mierze to, jak będziemy budować w przyszłości relacje z innymi oraz jak myślimy i postrzegamy samych siebie. A więc? Warto się tym zająć! W kolejnym kroku szukałam przestrzeni w internecie, która mnie szczególnie zainteresuje, a więc takiej, w której realizować się mogą podstawowe potrzeby psychologiczne takie jak tworzenie relacji z innymi, autoprezentacja oraz poszukiwanie społecznych wzmocnień. Portale społecznościowe wydały mi się do tego idealnym środowiskiem. Dodatkowo, interesowała mnie przede wszystkim psychologia osobowości i różnic indywidualnych oraz psychologia kliniczna. I tak narodził się pomysł, aby zająć się podmiotowymi (tkwiącymi w osobie) uwarunkowaniami uzależnienia od portali społecznościowych.

Dwie elegancko ubrane kobiety stoją w hallu uczelni z bukietami kwiatów w rękach. Jedna jest starsza, druga młodsza.
Julia Balcerowska z promotor rozprawy doktorskiej prof. dr hab. Beatą Pastwą-Wojciechowską na Uniwersytecie Gdańskim.
Archiwum prywatne Julii Balcerowskiej

 

Czy kiedy już się Pani zajęła tym tematem, zaczęła Pani zauważać, że niektórzy ludzie mają większy potencjał do problematycznego korzystania z portali? Bo to rzuca się w oczy po rodzajach i intensywności postów. I czasem łatwo kogoś zaszufladkować – o ta / ten to narcyz, bo tak się pokazuje.

- Rzeczywiście, zauważyłam, że są osoby, które mają większe tendencje do tego, żeby mocno zanurzać się w tym wirtualnym świecie. Natomiast, można korzystać intensywnie i często i niekoniecznie musi być to widoczne dla innych - są też tak zwani pasywni użytkownicy, którzy spędzają dużo czasu, ale raczej wolą obserwować innych i konsumować treści, niż sami je generować. Zarówno jeden jak i drugi typ może się wiązać z problematycznym korzystaniem. Natomiast takim czynnikiem, który będzie mocno sprzyjał wchodzeniu w problematyczną zależność okazuje się być specyficzny lęk, który wiąże się z tym, że bez względu na to, czy tylko oglądam, czy także generuję treści, to wciąż muszę być na bieżąco, bo inaczej coś ważnego mnie ominie. Taki lęk nazywamy FOMO, jest to angielski skrót od Fear of Missing Out, czyli lęku przed pominięciem, który jest uznany za jeden z ważniejszych czynników ryzyka problematycznego korzystania z portali społecznościowych. Równie ważne są także nasze przekonania oraz emocje, które wiążą się z tą aktywnością. Na przykład niepokojącym objawem może być to, że w momencie kiedy nie korzystamy z serwisu zaczyna nam czegoś mocno brakować, czujemy niepokój, rozdrażnienie i jednocześnie przemożną potrzebę powrotu do aktywności. Kolejny niepokojącym objaw to przymus korzystania - wiem, że zabiera mi to za dużo czasu, inne ważne sprawy na tym cierpią, a ja i tak nie mogę się oderwać lub wracam do dawnych sposobów korzystania po nieudanych próbach ograniczania czy kontroli.

Czyli symptomy podobne jak w przypadku innych uzależnień behawioralnych, czy to od hazardu, gier, zakupów czy innych uzależniających czynności?

- Dokładnie tak. Te mechanizmy powinny być podobne i rzeczywiście według części badaczy nadmierne korzystanie z portali społecznościowych charakteryzują objawy zbliżone do tych, które występują w przypadku uzależnień od substancji psychoaktywnych, czy też uzależnień behawioralnych.

A żeby dojść do wniosków płynących z Pani badań, musiała Pani przeprowadzić tysiące ankiet z użytkownikami portali?

- Mój projekt doktorski obejmował łącznie siedem badań, przeprowadzonych na próbie prawie sześciu tysięcy użytkowników portali społecznościowych. Badania zostały opisane w formie pięciu artykułów o charakterze empirycznym, a następnie opublikowane w recenzowanych czasopismach o zasięgu międzynarodowym.

Do tych badań podchodziła Pani z jakąś tezą czy na czysto, bez wstępnych założeń?

- W badaniach które prowadzimy, ważne jest przyjęcie pewnego podłoża teoretycznego, koncepcji czy modelu, który będzie stanowił teoretyczne ramy naszych dociekań. Zanim rozpoczniemy badania robimy przegląd różnych teorii i przyjmujemy, że jakiś model teoretyczny, jakaś koncepcja będzie ukierunkowywać nasze myślenie oraz to, jakie będziemy stawiać hipotezy badawcze.

Uśmiechnięta kobieta stoi za pulpitem z monitorem i prowadzi prezentację w sali wykładowej. Na dużym ekranie na ścianie widać grafikę oraz napisy po angielsku.
Wystąpienie Julii Balcerowskiej podczas 7. Międzynarodowej Konferencji o Uzależnieniach Behawioralnych na uczelni Nottingham Trent University w Wielkiej Brytanii.
Archiwum prywatne Julii Balcerowskiej

 

Co zatem sobie Pani założyła i czy to się potwierdziło?

- Modele wyjaśniające uzależnienia behawioralne, w szczególności modele opisujące specyficzne zaburzenia związane z korzystaniem z internetu akcentują rolę czynników predysponujących w rozwoju nałogowych zachowań w sieci. Do czynników predysponujących możemy zaliczyć między innymi uwarunkowania osobowościowe. Czynnikami pośredniczącymi są specyficzne strategie samoregulacji, a także zniekształcenia poznawcze dotyczące oczekiwania wzmocnień związanych z korzystaniem z konkretnej aplikacji. Użytkownik danej aplikacji może oczekiwać, że zachowanie dostarczy przyjemności i pozytywnych emocji (wzmocnienia pozytywne), lub też przyniesie ulgę w postaci ucieczki od doświadczanych problemów i negatywnych emocji (wzmocnienia negatywne).

Wcześniejsze badania wskazywały, że jednym z takich czynników osobowościowych może być właśnie narcyzm. Niemniej, badania te nie uwzględniały złożoności tej cechy. Narcyzm jest z jednej strony cechą wielowymiarową, z drugiej silnie związaną z motywami i strategiami służącymi wzmacnianiu, czy też ochronie pozytywnego obrazu własnej osoby. W związku z tym, ujęcie możliwie szerokiego wachlarza aspektów tej cechy, a także wyjaśnianie związków tych aspektów w oparciu o motywy związane z Ja dostarczyło nowych informacji. Moje badania wykazały, że związek pomiędzy narcyzmem a problematycznym korzystaniem z portali społecznościowych może być wyjaśniany przez dwa podstawowe motywy związane z Ja: wzmacnianie Ja oraz ochronę Ja. Czerpanie gratyfikacji w postaci wzmacniania siebie, które do tej pory było wiązane w literaturze z narcyzmem wielkościowym, możemy kojarzyć ze ścieżką nagrody i nastawienia na uzyskiwanie wzmocnień społecznych. W kontekście narcystycznego motywu związanego z ochroną Ja, wyniki wskazują, że problematyczne korzystanie z portali społecznościowych może być rezultatem kompensacyjnego radzenia sobie z deficytami w zakresie kompetencji społecznych i wrażliwością interpersonalną (rola narcyzmu wrażliwego), a także wynikać z nieadaptacyjnej regulacji emocjonalnej wśród osób nieufnych i wrogo nastawionych do innych ludzi (rola narcyzmu rywalizacyjnego), co koresponduje z założeniami hipotezy o mechanizmie związanym z doświadczaniem lęku i kompensacją deficytów. Moje badania dostarczyły przesłanek, że w przypadku narcyzmu, w szczególności tych jego aspektów, które są związane z motywem ochrony Ja, mechanizm wchodzenia w problematyczną zależność od portali społecznościowych bazuje na tendencjach do eskapizmu, potrzebie ulgi od przeżywania negatywnych emocji oraz kompensacji trudności doświadczanych w świecie poza Internetem.

Na czym to polega? Bo nagradzanie „lajkami" jest zrozumiałe. Ale w jaki sposób chce się chronić, korzystając z portali?

- To jest ścieżka, którą ja łączyłam z doświadczeniem ulgi właśnie. Uzależniać się możemy poprzez poszukiwanie przyjemności czy dodatkowej stymulacji, ale bardzo często też poprzez poszukiwanie ulgi od negatywnych stanów, których już doświadczamy np. stresu, negatywnych emocji, innych problemów. Szukamy czegoś, co odwróci uwagę, rozładuje te emocje. I nagle napotykamy na portale społecznościowe, które pozwalają na ucieczkę od rzeczywistości offline, na wchodzenie w relacje z innymi, ale bez konieczności eksponowania siebie. Komunikacja, która jest zapośredniczona przez internet, wydaje się w tym kontekście bardziej bezpieczna - w każdej chwili mogę się wyłączyć, uciec z niekomfortowej interakcji, ale mogę także zostawić nieprzychylny, czy wręcz hejterski komentarz, i nie spotka mnie za to większa „kara”.

Czyli wydaje się, że ogólnie narcyzm jest za wąsko rozumiany?

- To jest zdecydowanie nowe spojrzenie na te relacje, coś czego do tej pory nie było, albo raczej się na tym nie skupiano. Zauważenie, że narcyzm jest sam w sobie wewnętrznie skomplikowany, dało nam takie informacje, o jakich powiedziałam. Warto jednocześnie podkreślić, że osobowość to jest jeden z możliwych czynników zwiększających podatność na problematyczne korzystanie z portali społecznościowych. Obecnie prowadzę badania, które łączą nałogowe korzystanie z innymi zaburzeniami, takimi jak depresja, czy zaburzenia lękowe. Moim celem jest sprawdzenie czy w przypadku osób, które już doświadczają jakichś problemów psychicznych czy zaburzeń, uzależnienie może być zaburzeniem wtórnym, rozwijać się na bazie wcześniejszych trudności poprzez nieumiejętną samoregulacje czy wręcz nieadekwatne radzenie sobie z już istniejącymi problemami. Na przykład próbuję radzić sobie z objawami depresji poprzez korzystanie z aplikacji internetowych i jeżeli staje się to mój dominujący sposób na radzenia sobie, to de facto dokładam sobie kolejny problem.

Czy inne osobowości prócz narcystycznych też mogą mieć problemy z korzystaniem z portali?

- Problematyczne korzystanie z portali społecznościowych może być rozumiane jako wynik nieadaptacyjnej samoregulacji wśród osób, które z jednej strony dążą do nawiązywania relacji, poszukując w szczególności aprobaty i podziwu ze strony innych, a jednocześnie doświadczają samotności poza Internetem ze względu na obniżone poczucie własnej skuteczności oraz doświadczanie lęku w interakcjach społecznych. W związku z tym, uzależnienie od portali społecznościowych wiąże się także z niższymi stabilnością emocjonalną, sumiennością, samooceną, samoskutecznością, a także z wyższą samotnością oraz doświadczaniem lęku w sytuacjach społecznych.

Młoda kobieta stoi za pulpitem z monitorem i prowadzi prezentację w sali wykładowej. Obok stoi mężczyzna. na ekranie za nimi napisy po angielsku oraz zdjęcia innych osob.
Wystąpienie Julii Balcerowskiej na Intenretional PostDoc Week na Uniwersytecie Ruhry w Bochum w Niemczech.
Archiwum Julii Balcerowskiej

 

Czy jako psychologowie, możecie pomóc osobom problematycznie korzystającym z portali?

- Zdecydowanie! Właśnie to, co chciałam osiągnąć moimi poszukiwaniami psychologicznych mechanizmów to możliwość późniejszej pracy nad nimi w gabinecie terapeutycznym. W takiej pracy możemy skupić się na umiejętnej regulacji własnych emocji, budowaniu umiejętności radzenia sobie ze stresem, planowania, zarządzania czasem. Dodatkowo, w kontekście tych predyspozycji osobowościowych, które badałam, ważne będzie budowanie pozytywnego, ale przede wszystkim adekwatnego i stabilnego obraz samego siebie.

A jeżeli już stwierdzimy, że ktoś korzysta problematycznie, czy wręcz nałogowo z portali, to pozostaje już tylko abstynencja? Czy można doprowadzić do bardziej zdrowego korzystania, bez całkowitej rezygnacji?

- Korzystanie z internetu czy aplikacji społecznościowych to czynność, którą w przeciwieństwie np. do picia alkoholu, czy palenia papierosów trudno będzie wykluczyć całkowicie z naszego życia. Co więcej, potrzebujemy dostępu do informacji, chcemy być w kontakcie ze znajomymi, których nie widujemy na co dzień, albo nasza praca wymaga tego, abyśmy byli obecni w sieci. Dlatego całkowita abstynencja jest raczej niemożliwa. To co w tym kontekście będzie ważne to nauka takiego korzystania z tych serwisów, które nie wpłynie negatywnie na inne ważne sfery w naszym życiu. Jak to zrobić? Pierwszy krok to przyjrzenie się, w jakich sytuacjach sięgam po to medium. Czy na przykład wtedy, gdy czuję się samotny, jest mi źle, doświadczam negatywnych emocji czy stresu? Jeżeli tak, to może należy poszukać innego, bardziej adaptacyjnego sposobu na samoregulację. Możemy takich autoobserwacji dokonywać samodzielnie, ale czasem może to być trudne, więc warto udać się do specjalisty.

Ale przecież portale społecznościowe są właśnie tak skonstruowane, żeby nas od siebie uzależniać. Zarówno poprzez nagrodę – lajki, jak i możliwość okazania emocji poprzez emotikony.

- Zgadzam się, że algorytmy, które są tam wykorzystywane są tak skonstruowane, żeby nas angażować – tzn. pochłaniać nasz czas i uwagę, a także angażować nas na poziomie emocjonalnym, poprzez obietnice zaspokojenia najbardziej podstawowych ludzkich potrzeb - kompetencji, relacji, autonomii. Wydaje się przy okazji, że technologia będzie rozwijać się w tę stronę, żeby to angażowanie nas na wielu różnych polach i płaszczyznach zwiększać i doskonalić. Tak ogromne zaangażowanie użytkowników można oczywiście następnie monetyzować na wiele różnych sposobów. Trudno się więc oszukiwać, że będziemy na to całkowicie obojętni. Myślę, że naszym największym orężem jest wiedza. Dlatego uważam, że kluczowa w tym kontekście jest profilaktyka i edukacja cyfrowa już od najmłodszych lat.

TV

Wieczór dla tramwaju widmo