Szkoła znajduje się przy ul. Aksamitnej, nieopodal śródmieścia i jest typowym przykładem budownictwa czasów gomułkowskich. Co warte podkreślenia - nie wstydzi się swojej peerelowskiej przeszłości. W programie artystycznym, jaki przedstawiły dzieci w obecności Anny Marii Anders, nie zabrakło komunistycznych klimatów. Uczniowie szli gęsiego niczym w 1-Majowym pochodzie i śpiewali starą pionierską piosenkę „Zawsze niech będzie słońce...”. Była też wzmianka o konkursie wiedzy o Leninie, w którym jedną z nagród zdobył... Tusk Donald z klasy VI a.
- Tak, tak, to ten sam Tusk znany dzisiaj w całej Europie - potwierdziła z dumą jedna z pracownic szkoły, gdy zapytał ją o to dziennikarz gdansk.pl.
Córka generała oglądała szkolne występy z sympatią i rozbawieniem. Musiało to być dla niej dość nowe doświadczenie, bowiem za „komuny” Anna Maria Anders żyła w Londynie zupełnie normalnym, zachodnim życiem - następnie przeprowadziła się do Bostonu w USA. Mówi doskonałą polszczyzną. Nie jest już może młoda, bo 65-letnia, ale wciąż atrakcyjna i bardzo elegancka. Posiada obywatelstwo RP, w maju 2014 r. dostała pierwszy polski dowód osobisty w swoim życiu. W ostatnich wyborach parlamentarnych startowała w Warszawie jako kandydatka PiS do Senatu i zebrała prawie 155 tys. głosów. Był to trzeci wynik w kraju, ale... i tak nie zdobyła senatorskiego mandatu, ponieważ o 10 tys. głosów wyprzedziła ją kandydatka PO.
- To dopiero moja druga wizyta w Gdańsku - powiedziała córka generała portalowi gdansk.pl. - Po raz pierwszy byłam rok temu i też na bardzo krótko. Gdańsk jest cudowny, uwielbiam to miasto. Widziałam starówkę i kilka innych, fascynujących miejsc. Mam nadzieję zobaczyć więcej 1 marca, bowiem zaproszono mnie na Marsz Żołnierzy Wyklętych, który ma się odbyć właśnie w Gdańsku.
W uroczystości uczestniczyli absolwenci, kombatanci, przedstawiciele władz oświatowych i samorządowych z wiceprezydentem Gdańska, Piotrem Kowalczukiem. Niemal w komplecie stawiło się też grono pedagogiczne z aktualną dyrektor szkoły, Lilianną Płoszaj. Dla wszystkich możliwość rozmowy z córką gen. Andersa była dużym przeżyciem. Niektórzy prosili o autograf.
- Córka takiego wielkiego człowieka, a bardzo skromna, normalna - zachwycały się panie w sekretariacie.
Były dyrektor SP 57, Józef Czerwiński, podkreślał z dumą, że od lat jest to placówka, która duży nacisk kładzie na kształtowanie postaw obywatelskich i patriotycznych.
- Czasem zastanawiałem się, czy ten nasz nauczycielski wysiłek rzeczywiście trafia do dzieci - mówił Czerwiński. - I dziś mam pewność, że tak. Nie raz podchodzą do mnie na ulicy absolwenci, by powiedzieć, jak bardzo cenią, że chodzili do tej właśnie szkoły i że tutaj nauczono ich kochać Ojczyznę.
Wszyscy uczestnicy uroczystości dostali od szkoły filcowy znaczek na szpilce, symbolizujący kwiat maku. Gdy zaintonowano „Czerwone maki na Monte Cassino” - zebrani stanęli na baczność.
Na koniec goście poszli skosztować szkolnego tortu urodzinowego. Anna Maria Anders jadła go ze smakiem, jakby w ogóle nie dbała o linię.
- No cóż, z taką figurą można - skomentowała z podziwem jedna z nauczycielek.