Forum międzynarodowe “Europa z widokiem na przyszłość” odbyło się w Europejskim Centrum Solidarności w środę, 1 września, w ostatnim dniu Święta Wolności. Jedno z seminariów forum zatytułowano “Europa obywateli”/Dyplomacja obywatelska w Europie Środkowo - Wschodniej". To wspólna inicjatywa ECS i Fundacji Batorego.
- Idea dzisiejszej rozmowy wzięła się z naszego pesymistycznego nastawienia do stanu relacji i współpracy między społeczeństwami naszego regionu, regionu Europy Środkowej i Wschodniej. Uznaliśmy, że nad ideałami takimi jak pokojowe współistnienie, budowanie horyzontalnych więzi między narodami naszego regionu, przełamywanie barier i uprzedzeń, w tej chwili zbierają się ciemne chmury - powiedział Szymon Ananicz z Fundacji Batorego współprowadzący seminarium (wraz z Kacprem Dziekanem z ECS) i wymienił zasadnicze czynniki, które spowodowały wystąpienie owych chmur. - Niekorzystna sytuacja międzynarodowa, w której funkcjonujące jeszcze 20 lat temu zasada relacji współpracy z sąsiadami słabnie, wypierana przez trend akcentowania własnej suwerenności i okopywania się w narodowych okopach. Do tego dochodzi recydywa rosyjskiego imperializmu, który w oczywisty sposób sprzeciwia się budowaniu tych relacji, podsyca nieufność, inwestuje w dezinformację oraz zmiana charakteru obecności Stanów Zjednoczonych w naszym regionie. Nie ma już parasola bezpieczeństwa, czego odpryskiem jest między innymi obecna napięta sytuacja na granicy polsko - białoruskiej. Do głosu doszły także czynniki wewnątrz polityczne - populizm i polaryzacja, które napuszczają jednych przeciw drugim no i pandemia, z której dopiero się wygrzebujemy.
Szymon Ananicz podkreślił, że łatwiej jest sformułować powyższe pesymistyczne diagnozy (z którymi zgodzili się wszyscy uczestnicy seminarium), niż wskazywać drogi wyjścia. Stąd pomysł na panel z udziałem tych (przede wszystkim przedstawicieli organizacji pozarządowych), którzy “na przekór starają się budować mosty społeczne z innymi społeczeństwami regionu”. Celem seminarium była przymiarka do stworzenia katalogu dobrych praktyk, konkretnych rozwiązań, wartych wspierania w trudnym dla dyplomacji obywatelskiej czasie, dyplomacji rozumianej jako działania niezależnego od polityki państwa, prowadzonego na szczeblu samorządowym czy organizacji pozarządowych.
Małgorzata Kopka-Piątek (Instytut Spraw Publicznych): - W Instytucie pracuję od ośmiu miesięcy, a wcześniej przez 15 lat pracowałam w jednej z niemieckich fundacji politycznych, Fundacji im. Heinricha Boella, moje spojrzenie jest więc wciąż bardziej przez pryzmat tych kilkunastu lat niż ostatnich miesięcy. Osoby kierujące się do nas z projektem bardzo często mówiły o pozostałych fundacjach politycznych, że “rozmawiali z naszą konkurencją”. To sformułowanie zawsze bardzo mnie oburzało, próbowałam to jakoś tłumaczyć. Myślałam, że jest to kwestia niezrozumienia w Polsce systemu niemieckich fundacji politycznych, ale kiedy przeszłam do polskiej organizacji, znów usłyszałam hasło konkurencja. Pomyślałam, że to jest grubszy problem, nasz sposób myślenia o sobie nawzajem. Tymczasem w sytuacjach kryzysowych: pandemii, zmian klimatycznych, czy politycznym to, jak o sobie nawzajem myślimy, jak się postrzegamy, ma ogromne znaczenie. Dlatego chciałabym, żeby było inaczej, żeby nie było tej “konkurencji”.
Myrosława Keryk (Fundacja Nasz Wybór): - Reprezentuję organizację ukraińską. Mimo tego, że od lat prowadzimy wiele wspólnych działań z organizacjami z Polski, że na wydarzeniach takich jak Święto Wolności w Gdańsku obecni są ukraińscy intelektualiści, zatrważające jest, jak mało o sobie wiemy. Czasem dzwonią do nas ludzie, z propozycją przekazania nam komputerów z końca lat 90-tych dla ukraińskich dzieci... Jest biedniej za tą wschodnią granicą, ale Polacy myślą, że na Ukrainie jest jakaś zapaść rozwojowa, jeśli chodzi o technologię. Odnoszę wrażenie, że w obu narodach nastąpiła pauperyzacja tego postrzegania, ale bardziej chyba po stronie polskiej, gdzie nas się postrzega jako tych od tańców, jedzenia i haftowanych bluz. Jest to dość smutne podsumowanie sytuacji.
Joanna Wowrzeczka (Świetlica Krytyki Politycznej w Cieszynie, Uniwersytet Śląski): - Moim zdaniem diagnoza sytuacji byłaby taka sama również 15 lat temu, gdy byliśmy większymi optymistami. Włączyliśmy kulturę i projekty - w Cieszynie to było bardzo mocne, mamy kino na granicy, był festiwal Gutek Film, mimo pandemii, bo udało się otworzyć granicę na czas jego trwania. W Cieszynie zaczynałam działać w 2001 roku, uruchamiając galerię sztuki współczesnej Szara i wtedy doświadczyłam bardzo mocno tego, że sztuka i kultura ma bardzo ograniczony zasięg, bo mówimy ciągle do tych, którzy są przekonani. Do galerii nigdy nie wchodzili w Polsce i nie będą wchodzić na razie (bo edukacja jest jaka jest) ludzie, którzy nie mają zbliżonego kapitału kulturowego. Potrzebujemy innych narzędzi zmiany, kultura nie wystarcza.
Lila Kalinowska (artystka i działaczka z Przemyśla): - Jako społeczeństwo, na co dzień jesteśmy torpedowani katastroficznymi wizjami na różnych poziomach. Trudno nam spokojnie patrzeć w przyszłość. Począwszy od wizji zmian klimatycznych, a skończywszy na wizjach codziennych: że zupełnie straciliśmy zaufanie do państwa polskiego jako instytucji, trudno nam się jako społeczeństwu czuć bezpiecznie. Ten lęk przekłada się na wszystkie problemy o których tu Państwo wspomnieliście. Dopóki nie zrozumiemy, że ten strach jest częścią naszej codzienności, dopóty chyba nie będziemy w stanie z nim walczyć, bo środki zaradcze muszą być podejmowanie z pełną świadomością, że jesteśmy w bardzo trudnym momencie i że ten strach tak naprawdę nas łączy i nie powinien nas polaryzować.
Anna Dąbrowska (Homo Faber): - Nie możemy być w kontakcie z lokalnymi lękami i im przeciwdziałać, jeśli nie jesteśmy z lokalnym społeczeństwem w kontakcie. Druga bardzo istotna rzecz to długoletnie wsparcie, ciężka praca dzień w dzień, a także wspieranie lokalnych liderów i liderek, którzy już tam są. Trzeba ich wyłuskiwać, dawać im głos, a nie mówić za nich. Jeśli chodzi o mniejszości, to co ciągle się dzieje(i jest potworne moim zdaniem dla tworzenia się nowych narracji) to “folkloryzowanie i festyniarstwo”, które wynika niestety z potrzeb większości podpowiadanych przez stereotypy, co często doprowadza nas do ściany i niczego w tej rzeczywistości nie zmienia.
Anna Fedas (Program Aktywni Obywatele, Fundacja Batorego): - Nawet jeśli co do gorzkiej diagnozy jesteśmy zgodni, ważne że nie zatrzymujemy się w tym smutku i przerażeniu, ale po prostu motywuje nas to do działania i nie poddajemy się. Odwołując się do programu Aktywni Obywatele i do relacji między polskimi organizacjami a organizacjami w państwach darczyńcach - coraz częściej nie jest to transfer know how na przykład z Norwegii do Polski, a coraz bardziej partnerstwo. Jest np. organizacja społeczna powołana w norweskim mieście Krisiansand przez mieszkających tam Polaków, która obok samorządu miasta i innych organizacji stała się partnerem projektu. Należy wspierać takie nowe, ciekawe nietypowe przykłady współpracy, dawać czas, by mogły się wytworzyć równe partnerskie relacje. Do współpracy warto zaprosić też partnerów z grona tłumaczy, organizacji społecznych, grup nieformalnych, samorządów, czy innych instytucji “otoczenia” dyplomacji obywatelskiej.
ZAPIS FILMOWY SEMINARIUM