Niewiele wiadomo o pierwszej połowie życia urodzonego w 1630 roku niemieckiego malarza Carla Borromäusa Rutharta (znanego także jako Carl Ruthart, pisane również jako Karl Ruthard; oraz tworzącego pod pseudonimem Fra Andrea), z wyjątkiem tego, że urodził się w Gdańsku - w rodzinie krawca. Wyjechał jako młody chłopak i uczył się już poza Prusami Królewskimi. W latach 50. rozpoczął karierę we Włoszech, którą kontynuował w Antwerpii, następnie w Regensburgu i Wiedniu. W 1672 roku zrezygnował z kariery i wyjechał do Rzymu, gdzie został... celestyńskim mnichem - nosząc odtąd imię Ojca Andreasa.
W historii malarstwa barokowego Ruthart zapisał się jako ceniony animalista. Specjalizował się w spektakularnych scenach polowań i walk dzikich zwierząt, tematyce cieszącej się ogromnym powodzeniem wśród osób wpływowych i dobrze urodzonych. Takie obrazy - jego i artystów jemu współczesnych - były obowiązkowym elementem wystroju pałaców.
- Był ulubionym malarzem możnych na terenie dzisiejszych Niemiec, Czech i Austrii, czyli dawnego Świętego Cesarstwa Niemieckiego - mówi dr Magdalena Mielnik, kurator Oddziału Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w Gdańsku, w którym prezentowana jest wystawa "Natura i duchowość. Carl Borromäus Ruthart (1630-1703)", będąca pierwszą monograficzną prezentacją obrazów tego artysty w Polsce. - Takie malarstwo z jednej strony świadczyło o zamożności i statusie zleceniodawcy, ponieważ nie każdy mógł polować na tzw. "grubą" czy szlachetną zwierzynę, czyli m.in. na jelenie i dziki - trzeba było być wysoko urodzonym. Samo utrzymanie zwierząt łowczych używanych podczas polowań było niezwykle kosztowne, dlatego mogli się tym zajmować jedynie najbogatsi.
Obrazy spod pędzla Rutharta podkreślały zatem przede wszystkim status ich właścicieli, ale miały także drugie, głębsze dno. Odwoływały się do kartezjańskiej idei panowania rozumu nad emocjami, często zawierały wątki moralistyczne i wanitatywne - szczególnie te ostatnie są widoczne w jego dziełach.
- Walczące zwierzęta uosabiano z metaforą wojny, od łacińskiego słowa "bellua", które oznacza "bestia", i "bellum", czyli "wojna". Te wątki Ruthart zawsze przemycał w swojej twórczości - dodaje dr Mielnik.
Inna, bliska mu tematyka, związana była z duchowością, co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę drogę życiową, jaką obrał w późniejszych latach swojego życia. Na początku żył w klasztorze św. Euzebiusza, później przeniósł się do klasztoru celestynów imienia Najświętszej Marii Panny Collemaggio w l’Aquila. Wybór tego miejsca zapewne nie był bez znaczenia - założyciel zakonu, święty Celestyn, pustelnik, został papieżem i był pierwszym, który z tronu Piotrowego zrezygnował, odrzucił także wszelkie przywileje i zaszczyty na rzecz życia duchowego - podobnie jak Ruthart, który żywot zakończył jako mnich w Abruzji, w 1703 roku.
Wystawa "Natura i duchowość. Carl Borromäus Ruthart (1630-1703)", obok dzieł animalistycznych, koncentruje się na twórczości z okresu życia artysty, kiedy był celestyńskim mnichem w L’Aquila. Dzięki Museo Nazionale d’Abruzzo, które wspólnie z Muzeum Narodowym w Gdańsku przygotowało wystawę, możemy zobaczyć 32 niewypożyczane wcześniej obrazy z kolekcji włoskiej instytucji. Wśród nich są m.in. obrazy prezentujące sceny z życia świętych Celestyna i Benedykta, oraz bozzetta - szkice płócien, które artysta wykonał dla kościoła Najświętszej Marii Panny Collemaggio w l’Aquila.
Wystawie towarzyszy ekspozycja "ANIMALIUM. Dürer, Schultz, Dujardin i inni. Ryciny ze zbiorów Muzeum Narodowego w Gdańsku".
Prace można oglądać do 31 maja. Oddział Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w Gdańsku (ul. Toruńska 1) czynny jest codziennie, z wyjątkiem poniedziałków, w godz. 9:00-16:00. Bilety: normalny 10 zł, ulgowy 6 zł.