Brzeźno. Kamery pomogą dzielnicy odzyskać dobre imię?

Najpierw kradzieże torebek, później zabójstwo 5-letniej dziewczynki i śmierć 17-letniej Agaty. W ciągu dwóch lat w parku im. Jerzego Haffnera w Gdańsku-Brzeźnie i jego okolicach rozegrały się dramatyczne wydarzenia. Reakcją na nie było najpierw utworzenie straży sąsiedzkiej, teraz - zainstalowanie kamer.
22.12.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Niektóre miejsca w parku Haffnera w Brzeźnie po zmroku nadają się głównie do... kręcenia horrorów.

W styczniu 2014 roku na drzwiach budynków w Gdańsku-Brzeźnie pojawiły się kartki z napisem: „W Brzeźnie grasuje złodziej, który w godzinach porannych napada na kobiety. Jest to mężczyzna w kapturze i kominiarce. Prosimy o ostrożność”. W dzielnicy zapanował wówczas strach, mieszkańcy bali się wychodzić wieczorami z domów. Policja informowała, że sprawcy działają zawsze w ten sam sposób: podbiegają do kobiet w starszym wieku i wyrywają im torebki. Apelowali również o spokój i czujność. Na komisariat wpłynęło 7 zgłoszeń. Grupa mieszkańców wzięła sprawę w swoje ręce - zorganizowali straż sąsiedzka i patrolowali ulice.

- Zebraliśmy się w grupy, ustaliliśmy dyżury naszych patroli - mówi Roman Gąsienica, mieszkaniec Brzeźna i inicjator straży sąsiedzkiej. - Chodziliśmy w ciemne zakątki naszej dzielnicy, między budynkami, w miejsca rzadko odwiedzane. Tam, gdzie ktoś mógł się schować albo ukryć skradzione przedmioty.

Straż sąsiedzka ściśle współpracowała z policją i strażą miejską. - Na bieżąco informowaliśmy funkcjonariuszy o naszych patrolach i o tym, czego udało nam się dowiedzieć - dodaje Gąsienica.

Obecność straży sąsiedzkiej miała dać mieszkańcom Brzeźna i turystom poczucie bezpieczeństwa. I na pewno w jakimś zakresie ten cel udało się osiągnąć.


Zwłoki dziewczyny i narkotyki

Roman Gąsienica zaznacza, że straż nadal funkcjonuje.

- Poza patrolami pieszymi działamy również w Internecie - podkreśla nasz rozmówca. - Na portalu społecznościowym poświęconym naszej dzielnicy piszemy o wszystkich nieprawidłowościach i sytuacjach, na które mieszkańcy i turyści powinni uważać. Przeglądając profil i wpisy zamieszczane przez internatów może przeczytać m.in. że 30 listopada 2015 roku złodziej okradł na klatce schodowej mieszkankę jednego z bloków w Gdańsku Brzeźnie: „Seniorka przed zdarzeniem miała wypłacić z bankomatu pieniądze. Kobieta była śledzona. Kradzież miała miejsce na ul. Walecznych w jednym z budynków Spółdzielni Mieszkaniowej „Brzeźno”. W związku z kradzieżą Spółdzielnia bardzo prosi o zachowanie ostrożności i apeluje o zamykanie za sobą drzwi wejściowych” - czytamy we wpisie na portalu.

Miejsce w którym zginęła 17-letnia Agata z Wejherowa.

Rok później - po nagminnych kradzieżach torebek - o nadmorskiej dzielnicy Gdańska znów zrobiło się głośno. W parku Haffnera przechodzień znalazł ciało 17 letniej Agaty. Jak się później okazało, dziewczyna została zamordowana przez swoją koleżankę. Sprawa nadal nie została do końca wyjaśniona. Nie do końca są znane motywy działania sprawczyni - choć wiele wskazuje na to, że zbrodni dokonała na prośbę... Agaty. W taki to szokujący sposób ofiara sama chciała się rozstać z życiem; część kroków sama zaplanowała.

Kilka dni później, niedaleko miejsca znalezienia zwłok 17 latki policjanci natrafili na paczkę z trzema kilogramami marihuany. Policja oświadczyła wówczas, że nie łączy obu tych spraw. To może jednak wskazywać na to, że park był miejscem, w którym zakopywano i przechowywano narkotyki.


W głowie się nie mieści

W połowie kwietnia 2015 roku doszło do kolejnej tragedii. W starych, opuszczonych bunkrach znaleziono ciało 5-letniej dziewczynki. Mordercą okazał się 31 letni Mariusz L., ojciec dziecka. Mężczyzna odebrał dziecko z przedszkola bez wiedzy matki, a potem zabrał je do parku i zabił w wyjątkowo drastyczny sposób. Prokuratura, po opinii biegłych, stwierdziła że mężczyzna w momencie popełnienia zarzucanego mu czyny miał całkowicie zniesioną zdolność jego rozpoznania i pokierowania swoim postępowaniem.

Tutaj znajdujący się pod wpływem narkotyków ojciec zabił swoją 5-letnią córkę.

W miejscu, w którym znaleziono ciało 17 latki stoi duży krzyż wykonany z drewna. Zawsze pali się świeczka. W starych bunkrach, w których znaleziono ciało dziecka stoją natomiast pluszowe misie i zabawki. Ktoś napisał drukowanymi literami „Gdzie byłeś Boże?”.

To nie koniec czarnej serii w brzeźnieńskim parku. Roman Gąsienica przypomina, że w lipcu doszło tu do gwałtu. Rzeczywiście, w parku 51 letni recydywista zgwałcił 21 letnią Ukrainkę. Dziewczyna pracowała na jednym z pobliskich straganów. Mężczyzna podstępnie zwabił ją do parku. Kobiecie udało się uciec, powiadomiła policję. Został złapany. Grozi mu do 12 więzienia.

Wydarzenia w Brzeźnie spowodowały, że straż sąsiedzka znów wyruszyła w miasto. Od władz Gdańska domagano się natychmiastowego działania - przede wszystkim umieszczenia w parku monitoringu.

- Mieszkańcy znów zaczęli się bać. Zorganizowaliśmy straż sąsiedzką i kolejny raz wyszliśmy na ulice - opowiada Roman Gąsienica. - Chcieliśmy, by jak najszybciej odwróciła się zła sława naszej dzielnicy i by w końcu o naszym mieście zaczęto mówić pozytywne rzeczy.


Bezpieczniej o 30 procent

W poprawie bezpieczeństwa miały pomóc kamery.

- Docierało do nas wiele sygnałów, m.in. od Rady Dzielnicy, że osoby odwiedzające park nie czują się w nim bezpiecznie - mówi prezydent miasta Paweł Adamowicz. - Dlatego postanowiliśmy wyposażyć okolicę w system miejskiego monitoringu wizyjnego. Mamy nadzieję, że wpłynie to na poprawę bezpieczeństwa mieszkańców oraz turystów przyjeżdżających szczególnie w okresie letnim do Gdańska. Według statystyk policyjnych miejski monitoring wizyjny zmniejsza przestępczość i wykroczenia o około 30 procent.

W parku o powierzchni około 10 ha zamontowano 12 kamer: jedną obrotową i jedenaście stacjonarnych. Zostały one podłączone do studia w komisariacie na gdańskim Przymorzu. Kamera obrotowa znajduje się przy wejściu do parku od strony ulic: Krasickiego, Przemysłowej i Sybirków. Pozostałe zostały zamieszczone na ulicy Zdrojowej, czyli wejściu do parku od ulicy Krasickiego. Jedna z kamer ulokowana została przy wejściu na plażę nr 41. Pozostałe znajdują się w parku.

Czy zamontowane w parku kamery spełnią pokładane w nich nadzieje?

Co na to mieszkańcy?

- Część osób jest zdania, że kamery nie są potrzebne,  bo to co wydarzyło się w parku to jednostkowe przypadki i mogły zdarzyć się w każdym innym miejscu - komentuje Gąsienica. - Pozostali mieszkańcy odetchnęli z ulgą. Uważam, że „oko wielkiego brata” odstraszy potencjalnych przestępców, a park znów będzie miejscem bezpiecznego wypoczynku.

Rozbudowa monitoringu kosztowała 299 810 zł, dodatkowo w ramach zamówienia publicznego miasto zakupiło sprzęt do studia, w którym będzie odbierany obraz z kamer.


TV

Nowi mieszkańcy na Ujeścisku