• Start
  • Wiadomości
  • Bierzcie sprawy w swoje ręce! Pierwszy prezydent Gdańska - wywiad na 30-lecie samorządności

Bierzcie sprawy w swoje ręce! Wspomnienia Jacka Starościaka w 30. rocznicę odrodzenia samorządu terytorialnego

Jacek Starościak, pierwszy po reformie samorządowej w 1990 r. prezydent Gdańska wspomina w programie „Wszystkie Strony Miasta” początki demokracji lokalnej w Polsce. Rozmowa rozpoczyna cykl poświęcony okrągłej 30. rocznicy polskiej samorządności.
07.05.2020
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Jacek Starościak podczas promocji swojej książki Wspomnienia gdańszczanina
Jacek Starościak podczas promocji swojej książki "Wspomnienia gdańszczanina"
zdj. Grzegorz Mehring/gdansk.pl


- Wybory samorządowe traktuję jako jeden z wielkich i ważnych elementów przemian polskich od 1989 r., okrągłego stołu, wyborów czerwcowych. Niezwykły czas przemian zakończony wyborami samorządowymi – tak swoje wspomnienia rozpoczyna Jacek Starościak.


Po wyborach kontraktowych 4 czerwca 1989 r. nieco osłabła działalność Komitetów Obywatelskich tworzonych przy Lechu Wałęsie. Część liderów została wybrana do Sejmu i Senatu, ale wiele osób zostało w Gdańsku.

- Byłem dyrektorem Biura Poselskiego OKP (Obywatelski Klub Parlamentarny – red.), wobec tego tego nasza grupa była pierwszym urzędem niezależnej wolnej, lokalnej Polski. Otrzymałem kilka etatów, od ówczesnego Urzędu Wojewódzkiego, na którego czele stał jeszcze dawny wojewoda. Podzieliliśmy się jakimiś ułamkami etatów. Współpracownikiem stał się Grzegorz Grzelak, pełniący później ważną role w samorządzie wojewódzkim, Tomek Posadzki, który został trzecim prezydentem Gdańska, ułamek etatu otrzymał Paweł Adamowicz i Andrzej Gliniecki – mówi Jacek Starościak. - Głównymi osobami związanymi z przygotowaniem wyborów samorządowych na naszym terenie, oczywiście pod parasolem Bogdana Borusewicza, który był szefem Zarządu Regionu „Solidarności” były Małgorzata Gładysz i Krzysztof Dowgiałło.

Jacek Starościak jako prezydent Gdańska w swoim gabinecie
Jacek Starościak jako prezydent Gdańska w swoim gabinecie
archiwum rodzinne


W reformie samorządowej, którą przyjął Sejm w 1990 r. nastąpiło upodmiotowienie i wyposażenie w ważne kompetencje rad gminnych i miejskich. To one decydowały o budżetach lokalnych i prowadzić mogły swoją politykę. Rady zastąpiły istniejące w czasach komunistycznych rady narodowe. To były pierwsze w pełni wolne wybory w powojennej Polsce. Poprzedziła je kampania wyborcza.

- Sala przylegająca do naszego biura poselsko-senatorskiego stała się główną salą spotkań osób z całego województwa gdańskiego. Obrady były długie, a uchwały często zapadały w nocy. Drugim obszarem były wyjazdy z naszymi posłami i senatorami do miast i miasteczek naszego województwa, gdzie organizowaliśmy spotkania, zachęcając: „Bierzcie sprawy w swoje ręce!” - opowiada Jacek Starościak.

Wybory samorządowe odbyły 27 maja 1990 r. Frekwencja w skali kraju wyniosła 42,27% . Ponad połowa głosów oddanych na radnych w Polsce przypadła kandydatom wystawionym przez Komitety Obywatelskie „Solidarność” .

- Zdecydowałem się zostać radnym i to było całkowicie świadomym wyborem, natomiast wybór na prezydenta miał w sobie sporo przypadkowości. Gdy rozmawiałem z moimi bliskim partnerami samorządowymi Franciszką Cegielską z Gdyni i Heniem Ledóchowskim z Sopotu ich spostrzeżenia związane z momentem kandydowania na prezydenta, kiedy się powiedziało „TAK”, zawierały sporo przypadkowości, bo okoliczności były niezwykłe - wspomina Jacek Starościak.

 

Rozmowa prezydentów dwóch miast. Jacek Starościak i prezydent Gdyni Franciszka Cegielska
Rozmowa prezydentów dwóch miast. Jacek Starościak i prezydent Gdyni Franciszka Cegielska
archiwum rodzinne

 


Ta przypadkowość wynikała z dynamiki ówczesnej sytuacji politycznej w samorządach. Nowi ludzie tworzyli nowe władze. Decyzje personalne trzeba było podejmować błyskawicznie. Wyłoniona w wyborach Rada Miasta Gdańska, obradująca wówczas w dużej sali Urzędu Miejskiego na I piętrze nie wybrała na prezydenta Miasta Jerzego Pasińskiego, który pełnił tę funkcję od listopada 1989 r.

Zaraz po tym grupa radnych przyszła do Jacka Starościaka z propozycją, by to on ubiegał się o urząd prezydenta. Postawił warunek, że zgodzi się startować w wyborach jeśli znajdzie się dla niego poparcie 20 osób w Radzie Miasta. Poparcie znalazło się. Swoją funkcję pełnił od maja 1991 r. Później pracował w Warszawie w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy. Opowieść o tamtych czasach można znaleźć w jednym z rozdziałów jego książki „Wspomnienia gdańszczanina”.

 

Rok 1991. Jacek Starościak odchodzi ze stanowiska prezydenta. Pożegnalne zdjęcie ze współpracownikami
Rok 1991. Jacek Starościak odchodzi ze stanowiska prezydenta. Pożegnalne zdjęcie ze współpracownikami
archiwum rodzinne

 

 

Podsumowując swoje wspomnienia online nawiązał do rozmowy, którą odbył kilka lat temu z Pawłem Adamowiczem. Było to podczas demonstracji w obronie wolnego sądownictwa. W protestach regularnie uczestniczył prezydent Gdańska.

- Paweł przed sądem wygłosił tezę, że prezydent nie powinien być tylko administratorem i szefem urzędu, ale powinien być liderem społeczności lokalnej. Tu się zderzyliśmy, może dlatego, że czasy, w których ja działałem były inne. Paweł miał rację i to widać teraz po prezydentach Gdańska, Gdyni, Sopotu i wielu innych miast. Stają się i są prawdziwymi liderami lokalnych społeczności. I tu jest nasza siła – podsumował Jacek Starościak.


Zobacz całą rozmowę:

TV

Czwarty mikrolas już rośnie - zobacz, jak powstawał na Oruni Górnej