Towarzystwo Pomocy św. Brata Alberta koło gdańskie prowadzi sześć noclegowni i schronisk dla osób bezdomnych w Gdańsku, w których przebywa obecnie ok. 400 mężczyzn. Większość z placówek wciąż przyjmuje potrzebujących. Tylko schronisko przy ul. Równej zostało zamknięte.
- Izolujemy tam 200 naszych podopiecznych najbardziej narażonych na kontakt z koronawirusem. Większości z nich jest po siedemdziesiątce, są schorowani, część osób po amputacjach - mówi Wojciech Bystry, prezes Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta w Gdańsku. - Placówki te działają, zapewniamy pełną opiekę, ale nikogo tam nie przyjmujemy.
Bank Żywności w Trójmieście na trudne czasy: pomaga, ale potrzebuje pieniędzy na paliwo
Noclegownie “Alberta” w Gdańsku pracują całodobowo. Każdy, kto do nich przyjdzie, może zostać (w normalnej sytuacji osoby bezdomne rano muszą opuścić noclegownię).
- Zapewniamy trzy posiłki dziennie i zachęcamy naszych podopiecznych, żeby zostali na miejscu. W ciągu dnia wychodzą pojedyncze osoby - opowiada Wojciech Bystry. - Jeśli stwierdzimy u kogoś podwyższoną temperaturę i kaszel, działamy zgodnie z procedurą i dzwonimy do sanepidu. Kilka razy przyjeżdżała karetka, ale nikt z przebywających u nas panów nie został poddany testom. Mamy teraz pod opieką kilku mężczyzn, którzy z ulicy trafili do szpitala na kwarantannę z podejrzeniem koronawirusa. Testy nie potwierdziły zachorowania, a oni postanowili nie wracać już na ulicę.
Wojciech Bystry podkreśla, że w żadnej z placówek Towarzystwa nie ma możliwości prowadzenia kwarantanny.
- Wszystko, co możemy na razie zrobić dla prewencji, to nie mieszać kadry między poszczególnymi placówkami i zwiększyć poziom dezynfekcji, choć środki chemiczne powoli już się nam kończą. Nie korzystaliśmy do tej pory z maseczek czy kombinezonów ochronnych. Teraz szukamy dostępu do nich, gdzie tylko możemy - zaznacza Bystry. - Odebraliśmy już pierwsze partie maseczek bawełnianych od darczyńców: Fundacji Kobiety Wędrowne, LPP, Lenny Lamb Polska. Na początku zadbać musimy o bezpieczeństwo naszych pracowników, bo co bez nich zrobimy? Chociaż maseczki powinni mieć także i nasi podopieczni... Jetem bardzo wdzięczny pracownikom Fundacji za ich ogromne zaangażowanie w pracę w tym bardzo trudnym dla nas czasie.
zostanwdomu, ale... wyjdź na chwilę, by oddać krew - zawsze jest potrzebna
Wg. szacunków streetworkerów, na ulicach Gdańska przebywa od 150 do 200 osób bezdomnych. Wciąż działa dla nich Autobus SOS, ale nie można już na jego pokładzie dostać się do noclegowni. Nadal zapewnia jednak ciepły posiłek, ale na wynos, nie ma opcji wejścia do środka. Po posiłek wciąż przychodzi codziennie ok 60 osób.
Od ciepłej zupy do wyjścia z bezdomności - Autobus SOS rozpoczyna trzeci sezon w Gdańsku
- Pracownicy autobusu, obok streetworkerów, stali się osobami pierwszego kontaktu dla osób bezdomnych. Przychodzący regularnie po posiłki wiedzą, że jeśli mają objawy zakażenia koronawirusem, nie powinni udawać się na SOR, tylko zadzwonić - informuje prezes Towarzystwa. - Nie zawsze jednak mają taką możliwość, wtedy zadzwoni za nich streetworker, albo obsada autobusu. Często też pytają naszych pracowników o nowe informacje na temat epidemii. Nie mają przecież takiego dostępu do mediów, jak inni ludzie. Zastanawiamy się, czy nie warto byłoby przedłużyć funkcjonowania autobusu, który dotąd kursował zawsze do końca marca.
Autobus SOS kursuje na zlecenie Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Gdańsku, jego działanie opłacane jest ze środków budżetowych miasta.
- Sytuacja zmienia się z dnia na dzień, trudno w tej chwili powiedzieć, czy działanie autobusu zostanie wydłużone - komentuje Piotr Kowalczuk z-ca prezydent Gdańska ds. edukacji i usług społecznych.
Osoby bezdomne przyzwyczajone do życia w trybie noclegownia - ulica, siedząc teraz w placówkach często po prostu się nudzą. Opiekunowie wymyślają im różne zajęcia, a Towarzystwo prowadzi zbiórkę gier planszowych, puzzli i czasopism, które urozmaicą ich podopiecznym dłużące się godziny. Jeśli ktoś zdecyduje się wesprzeć działalność “Alberta” wykupując różne pakiety telewizyjne, także będą wdzięczni.
Kontakt na profilu Towarzystwa na Fb lub pod nr tel. 58 343 28 37. O pierwszych darach TPBA informowało już w niedzielę:
Okazuje się, że główną bolączką przebywających w noclegowniach mężczyzn jest brak dostępu do papierosów.
- Osobie niepalącej może się to wydać dziwne, ale tak właśnie jest. Uczulamy naszych podopiecznych, że zbieranie i palenie niedopałków to potencjalne źródło zakażenia, a nałóg ich męczy, jeszcze mocniej ujawniając się w placówce - przyznaje prezes “Alberta”. - Dlatego rozważamy, podobnie jak nasi koledzy z Wrocławia, przeprowadzenie zrzutki na tytoń dla bezdomnych - właśnie na tytoń, nie tylko dlatego, że jest tańszy, ale także dlatego, że własnoręcznemu wykonaniu papierosa trzeba poświęcić trochę czasu.