- Nie ma sporu czy konfliktu ale normalne rozbieżności, które mogą się pojawiać w toku skomplikowanych działań.
- Wykonawca prac został wyłoniony w ogólnopolskim przetargu publicznym.
- Nad całością działań czuwa Rada Naukowo-Konserwatorska, w skład której wchodzą autorytety z dziedziny konserwacji zabytków, historii sztuki, architektury.
- Żaden zabytek nie został niewłaściwie potraktowany.
- Wartościowe płyty z posadzki są wykorzystywane ponownie. Usunięto jedynie te, które nie przedstawiały wartości.
- Szczątki ludzkie, które zostały znalezione wśród gruzu i śmieci, były oddzielane w toku trzykrotnej selekcji.
Podobno w Bazylice Mariackiej zbezczeszczono zwłoki, pocięto 300-letnie płyty, fragmenty historycznych płyt posadzkowych przemielono na kruszywo drogowe?
– Trzykrotnie zaprzeczam, to nie jest prawda.
A czy to prawda, że 5 kwietnia pomorski wojewódzki konserwator zabytków „wstrzymał wszelkie prace” w Bazylice Mariackiej?
– Jeśli trzymać się faktów, to konserwator wydał decyzję 3 kwietnia, a pracę wstrzymano 6 kwietnia, gdy ta decyzja została nam dostarczona. I nie „wszystkie”, a tylko te, które dotyczą posadzki.
Co budzi wątpliwość konserwatora?
– Na przykład wymiana wtórnych elementów posadzki na nowe, z nowego kamienia.
Czy zgadza się ksiądz z zarzutami?
- Między parafią jako inwestorem a konserwatorem wojewódzkim trwają wyjaśnienia, ustalenia, uzgadniamy stanowiska. Najważniejsze jest jednak to, że nie ma między nami sporu, co sugeruje artykuł, jest za to merytoryczna rozmowa.
Czy wstrzymanie prac to duży problem?
– Planowaliśmy zakończenie robót do końca marca 2020 roku, ale pandemia spowolniła ostatni etap.Ukończyliśmy dotąd 95 procent prac nad posadzką, przy stałym nadzorze i opiece merytorycznej pomorskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków i Rady Naukowo-Konserwatorskiej, działającej przy Bazylice Mariackiej. Jedna nawa (południowa) jest już po konserwatorskim odbiorze, czyli finalnej ocenie rzeczywistego wykonania prac konserwatorskich. Projekt ma się ku końcowi, najważniejsze na tym etapie jest to, aby zakończył się on w dobrej jakości, klimacie i poczuciu satysfakcji, bo jego realizacja była możliwa dzięki zaangażowaniu i oddaniu wielu osób.
Wróćmy do zarzutów medialnych… Podobno z gruzem wyrzuciliście 140 fragmentów szczątków ludzkich?
– Absolutnie nie zgadzam się z tym pomówieniem. Sprawa dotyczy krypty pod kaplicą Marii Magdaleny.
Już na poziomie wykonywania projektu wiedzieliśmy, że pod zarwaną posadzką znajduje się krypta. W programie prac przewidziano wymianę skorodowanych belek stropowych, które podtrzymywały leżącą na niej płytę. Zdjęliśmy płytę nagrobną, aby wykonać wzmocnienie i wówczas zaprosiłem na wizję lokalną panów Igora Strzoka, pomorskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków i prof. Aleksandra Piwka, przewodniczącego Rady Naukowo-Konserwatorskiej, zasłużonego architekta, historyka architektury i konserwatora zabytków, aby dokonali oceny zawartości krypty.
A co takiego znaleźliście w krypcie? Trumny?
– Trumien nie było, nie spodziewaliśmy się ich. W krypcie znajdował się zasyp o charakterze śmietniskowym, czyli mówiąc zrozumiałym językiem – góra gruzu, piachu i śmieci. Nietrudno było stwierdzić, z jakiego okresu pochodzi, bowiem wśród nieczystości były m.in. gazety z lat 50. XX wieku. Zapytałem pana konserwatora, czy możemy sprzątnąć kryptę. Otrzymałem od niego ustną zgodę. Nadzór archeologiczny w trakcie sprzątania krypty z zalegającego gruzu realizowała pani Monika Kasprzak, zgodnie z obowiązującymi pozwoleniami archeologicznymi. Pani archeolog zastosowała potrójną formę przeglądu zawartości. Pierwszy odbył się w krypcie, kiedy nieczystości pakowano do wiader, drugi na zewnątrz bazyliki, zanim trafiły do kontenera… Trzeci etap miał się odbyć w miejscu, gdzie trafi zawartość kontenera.
Podczas dwóch pierwszych przeglądów pani archeolog znalazła m.in. fragmenty ludzkich kości i elementy metalowe. Wszystkie te rzeczy, do czasu zakończenia stanu epidemicznego, zostały zabezpieczone przez nadzór archeologiczny i zdeponowane w podręcznym magazynie. Na trzeci przegląd zawartości odpadów znalezionych w krypcie zaprosiliśmy przedstawiciela Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, aby nie było wątpliwości co do wywiezionego materiału. Natrafiono jeszcze na niewielką liczbę kostek.
Na zdjęciu w Internecie widziałam niemal hałdę.
– Zdjęcie bez skali może być bardzo mylące. Znalezione kostki mieściły się w zawartości dwóch dłoni. Wszystkie te kości, jak i wcześniej znalezione, zostały zabezpieczone w podręcznym magazynie.
A co z zarzutami, że pocięto 300-letnie płyty, mielono fragmenty historycznych płyt posadzkowych na kruszywo drogowe? Nie brzmi to dobrze, jakbyście Państwo celowo niszczyli dziedzictwo historyczne.
– Prace prowadzone w bazylice odbywają się na podstawie projektu zatwierdzonego przez PWKZ 31.01.2019 roku. A trzeba wiedzieć, że zanim zaakceptowano ostateczny projekt, powstały dwa wcześniejsze. Powodowała nami szczególna trosko o dziedzictwo tego miejsca. Autorem projektu jest mgr inż. arch. Adam Iwanaszko, a autorką programu prac konserwatorskich pani Anna Kriegseisen. Konserwator uznał, że ta koncepcja będzie najlepsza dla bazyliki. Wykonawca prac został wyłoniony w ogólnopolskim przetargu publicznym. A nadto powołałem Radę Naukowo-Konserwatorską przy Bazylice Mariackiej w Gdańsku, w skład której wchodzą autorytety z dziedziny konserwacji zabytków, historii sztuki, architektury.
A jeśli chodzi o zarzuty… Mogę domniemywać, że autorka artykułu, pisząc o cięciu historycznych płyt, miała na myśli fragmenty zniszczonych i niekształtnych płytek, które były formatowane w kwadraty lub prostokąty i łączone jako elementy posadzki, zgodnie z zapisami projektu budowlanego. Zapisem z listopada 2019 roku konserwator zabronił stosować tę technikę. Od tego momentu nie ma już mowy o cięciu płytek. Czy do nieczystości trafiły zaś fragmenty historycznych płyt posadzkowych, po czym zostały zutylizowane? Mnie trudno odmówić fachowości doświadczonym konserwatorom, którzy decydują, co jest śmieciem, a co śmieciem nie jest.
Czytam też, że „płyty nagrobne miały być umieszczone w specjalnych stalowych kasetach, których celem miało być zapobieganie pękaniu i osiadaniu. Zakresu tego nie zrealizowano”.
– To nie jest prawda, ale rzuca pewne światło na sprawę.
Nasz projekt nigdy nie zakładał stosowania stalowych kaset, choć taka metoda bywa praktykowana, na przykład zastosowano ją w kościele św. Jana. Mówiąc o kasetach, autor artykułu odwołuje się do projektu wcześniejszego, którego nie wdrożono, ponieważ pomorski wojewódzki konserwator zabytków uznał, że podnoszenie wszystkich płyt, dokonywanie ich skaningu, umieszczanie w metalowych kasetach jest niebezpieczne i grozi ich uszkodzeniem. Za zasadne przyjęto realizację inwestycji zgodnie z założeniami programu prac konserwatorskich pani Anny Kriegseisen. Autorem programu prac konserwatorskich, który zakładał wkładanie płyt do stalowych kaset, był Tomasz Korzeniowski. Myślę, że to pan Korzeniowski jest życzliwym informatorem, ponieważ nagle organizacja, którą reprezentuje pan Korzeniowski wespół z autorką publikacji, stała się stroną w sprawie.
Cztery lata temu zwolniłem z pracy pana Tomasza Korzeniowskiego, gdyż inaczej postrzegaliśmy pracę na rzecz bazyliki, nie będę rozwijał tego wątku. Pan Tomasz pewnie nosi z tego tytułu urazę, nieustannie szuka zaczepki.
Nieustannie?
– Kiedy prowadziliśmy prace konserwatorskie przy elewacji, realizował np. wielogodzinne nagrania dokumentujące prace, atakował natrętnymi uwagami pracowników, a także rozsyłał szkalujące donosy. Ówczesny pomorski wojewódzki konserwator zabytków poprosił o pomoc eksperta panią prof. Jadwigę W. Łukaszewicz z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, będącą jednocześnie prezesem Polskiego Komitetu Narodowego Międzynarodowej Rady Ochrony Zabytków, organizacji pozarządowej, afiliowanej przy UNESCO. Prof. Jadwiga W. Łukaszewicz pozytywnie oceniła realizowane prace, udzielając konstruktywnych rad.
Myślę również, że nie bez znaczenia jest fakt, że pan Tomasz Korzeniowski, podważając kompetencje wykonawców prac, pozostaje w konflikcie interesów, sam bowiem prowadzi firmę, która takie prace realizuje.
A może Tomaszowi Korzeniowskiemu, byłemu dyrektorowi zbiorów i głównemu konserwatorowi zabytków Bazyliki Mariackiej, po prostu wciąż na sercu leży dobro tego miejsca?
– Niestety, Tomasz Korzeniowski nie może mieć czystego sumienia. Za jego kadencji w Bazylice Mariackiej podjęto na przykład działania zmierzające do potwierdzenia miejsca pochówku bohatera bitwy na gdańskiej redzie, zwanej bitwą pod Oliwą, admirała Arenda Dickmana. Zamontowano nową płytę nagrobną, starą, historyczną płytę nagrobną natomiast wywieziono do zakładu kamieniarskiego. Przeleżała tam kilkanaście lat. Tylko przytomność kamieniarza sprawiła, że nie stała się półproduktem. Teraz wróciła do świątyni. Dziś osoba, która poczyniła wiele zaniedbań, stała się recenzentem.
Co chciałby ksiądz powiedzieć swoim parafianom, gdańszczankom i gdańszczanom, którzy mogą czuć się tymi medialnymi rewelacjami zaniepokojeni?
– Przede wszystkich chcę, żebyście wiedzieli, że nie niszczymy zabytków. Dobro tego miejsca jest dla mnie i wszystkich osób zaangażowanych w prace konserwatorskie najważniejsze. Stała współpraca z konserwatorami zabytków (wojewódzkim i miejskim), nadzór i naukowe wsparcie Rady Naukowo-Konserwatorskiej oraz doświadczenie i fachowość realizatorów prac dają tego gwarancję.
Medialna nadinterpretacja faktów, nadanie im sensacyjnego zabarwienia afery jest krzywdzące i nieprawdziwe. Potraktowano zespół realizujący prace i mnie samego w sposób niegodny.
A co najważniejsze, takie publikacje burzą atmosferę dobrej współpracy wszystkich autorytetów i ludzi dobrej woli zgromadzonych wokół projektu ratowania Bazyliki Mariackiej. To, że cztery i pół roku temu, kiedy zaczynaliśmy wielkie dzieło wielobranżowego remontu Bazyliki Mariackiej, udało się osiągnąć niezwykle owocną współpracę, w którą zaangażowali się Pan Minister Jarosław Sellin z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, prezydent Gdańska, wojewódzki i miejski konserwator zabytków oraz wiele środowisk, nadal postrzegam jako wielki sukces I kapitał. Grzechem byłoby tę współpracę zmarnować. Jesteśmy tak blisko celu. Kościół Mariacki odzyskuje dawny blask. Dokończmy to razem. Prace w bazylice wykonywane są przy otwartych drzwiach. O wszystkich działaniach nieustannie informujemy. Zachęcam osoby zainteresowane tematem do lektury profilu Bazyliki Mariackiej na Facebooku oraz strony internetowej parafii. Tam skrupulatnie opisujemy kolejne etapy prac.
Żródło: bazylikamariacka.gdansk.pl