- Stoję tu z drżeniem serca, bo to, co powiem, jest w poprzek nastroju ostatnich dni i dzisiejszego radosnego święta - Bartłomiej Sienkiewicz rozpoczął spotkanie w Strefie Społecznej ECS, 4 czerwca. - Czuję się w obowiązku o tym opowiedzieć, że te cudowne powieści Henryka Sienkiewicza zawierają aktualne dla nas przestrogi, których nie dostrzegamy. Jak napisał Henryk Sienkiewicz kończąc Trylogię: “Te księgi w niemałym trudzie pisane były ku pokrzepieniu serc”. I taki obraz Sienkiewicza mamy: łatwy i przyjemny. Jego twórczość to mit narodowy, którym po klęsce Powstania Styczniowego, próbował ulepić społeczeństwo na nowo: opowieściami o dawnych zwycięstwach, pokonując świeżą klęskę. Równocześnie tworzył na nowo mit, ale mit w literackim rozumieniu nigdy nie jest jednoznaczny, opowiada nam lekcję o nas wszystkich, ale są tam zaszyte niejednoznaczne rzeczy.
Co zatem zaszył Henryk Sienkiewicz w tym micie narodowym? W Trylogii? Wybrałem fragmenty mówiące o zagrożeniach dla wspólnoty. Czujemy się wspólnotą Polaków: w historii, dorobku, czasie, prawda? Do tej wspólnoty odnoszą się jego przestrogi - wspólnoty rozumianej jako jedność, ale taka, która może się rozpaść w pewnym momencie.
Na początku “Potopu” jest opowieść o młodzieży patriotycznej walczącej z najeźdźcą - Kmicicowa kompania. Gdy nie zajmowali się ratowaniem ojczyzny, najpierw zdewastowali dwór który dostał w testamencie Kmicic, gwałcili dworskie dziewki i okoliczne chłopki, mordowali służbę. a w mieście, które nie chciało karmić kompanii, dokonali parę egzekucji. W finale spalili i wyrżnęli wieś, łącznie z kobietami i dziećmi.
Jest to opowieść o biopolitycznej sile młodych, którzy czują się zwolnieni z ram społecznych - bo przecież są patriotami, i bronią ojczyzny.
Recepta w tych brutalnych czasach Sienkiewicza była prosta: wyrżnąć ich. Lokalna społeczność opiekująca się Oleńką Bilewiczówną wybija wszystkich prócz Kmicica, który cudem ucieka, porywając Oleńkę w bezsilnej wściekłości.
Całość tej stabilności codziennej może być złamana przez ludzi nadużywających swojego statusu. “Potop” dalej jest o tym, jak Kmicic jest na powrót przywrócony narodowi: masz służyć państwu, twój testosteron nie ma tworzyć anarchii, lecz służyć państwu - pokazuje Henryk Sienkiewicz.
“U nas w Polsce wystarczy by ktokolwiek szable miał przy boku, a sam jest panem” - mówi Kmicic. Sienkiewicz opowiada nam przez jego postać o takiej anarchizacji życia społecznego, która zagrażała społeczności, a państwo nie mogło jej okiełznać.
Problem z młodymi łamiącymi zasady mamy teraz podobny: margines społeczny, młodociana przestępczość - mówimy o nich różnie. Często noszą piękne bluzy z orłem na piersi lub tatuaż Polski Walczącej. Obecne władze roztoczyły nad nimi opiekę, licząc że będą ich elektoratem, ale nie mają na to żadnych gwarancji.
A “Ogniem i mieczem” - co się stało w trakcie tych 30 lat - gdzie się podziała wspólnota Kozaków i Polaków spod Chocimia z Ogniem i Mieczem? A gdzie podziała się teraz? Henryk Sienkiewicz opisuje logikę wspólnoty w tej powieści. O jej rozpadzie zadecydowała rosnąca nienawiść niepozwalająca zobaczyć wspólnej racji w tym, by być razem.
Kolejne ostrzeżenie Sienkiewicza to II tom “Potopu”, weźmy fragment, gdzie Kmicic ścigany przez wszystkich, przejeżdża przez Polskę w trakcie najazdu szwedzkiego. I te rozdziały to droga przez piekło, widzi Polaków z radością witających okupanta, bo stracili poczucie przynależności do wspólnoty.
Początek tego rozpadu zarówno wówczas, jak i teraz to wykluczenie kogoś: “ty nie jesteś Polakiem, jesteś moim przeciwnikiem politycznym - nie powinno cię tu być, bo Polacy myślą tak, jak ja”. To nieszczęście rozgrywa się ponownie teraz, na naszych oczach.
Chętnie obciążamy PiS winą: to oni zaczęli, oni to psują. Dużo w tym racji, ale za 5 lat, jak ten proces będzie się toczył, nikogo nie będzie to już interesowało, kto zaczął. Na końcu wszyscy są tak samo umoczeni.
Wczoraj widzieliśmy dwie Polski: jedna rozmawiała o wolności w sali BHP, druga w ECS, a próba spotkania skończyła się interwencją oficerów ochrony. Skandal - mówimy. Jesteśmy wściekli na nich. Jesteśmy bliscy powiedzenia, że to nie jest polskie….
Wczoraj zobaczyliśmy, że jesteśmy już w trakcie likwidacji wspólnoty, może już jej nie ma, może tej spirali nie da się zatrzymać? Pewne zachowania uważamy już za normalne?
Kiedy np. gdy przegrywamy wybory, mówimy, że po drugiej stronie głosowali ciemni, głupi i przekupi - to jest właśnie koniec wspólnoty, bo po drugiej stronie są także Polacy - którzy zagłosowali inaczej niż my.
Nie mówmy, że nas nikt nie ostrzegał, że jakoś to będzie, bo właśnie opowiedziałem o przestrogach sprzed stu lat, dokładnie o tych mechanizmach, które znów nas dotyczą.
Nie mam słów pocieszenia, recepty jak to powstrzymać, ale jeśli przestaniemy jej szukać, już nas nie ma. Wezwanie do szukania rozwiązań to absolutnie minimalny odruch, by nie czekać że coś się zmieni, jak oni sobie pójdą precz.
Wybaczcie, że nie jest to w nastroju tego radosnego święta, ale mówimy “wolność, wolność”, ale co to za wolność, gdy nas nie będzie? My wszyscy jesteśmy jej tlenem, ile jest warta bez nas, może na końcu jej wręcz nie będzie.
Nie mam recepty, przyznaję, że jestem bezradny.
Uczestniczka spotkania z Bartłomiejem Sienkiewiczem skomentowała: - Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz wyciągnęła rękę wczoraj do przedstawiciela rządu, on ją odrzucił. Ile razy można się godzić z taką reakcją? PiS liczy się tylko z silnymi. Jak nie będziemy silni, nie będzie się z nami liczyć. Wiemy, że prezes Kaczyński jest w jakimś sensie patriotą, ale archaicznym z XIX wieku, co najwyżej lat 60-tych, ale nie na te czasy. My też byśmy chcieli, by nie odmawiano nam prawa do patriotyzmu.
Bartłomiej Sienkiewicz: - Co było wczoraj w sensie medialnym ważniejsze? To odtrącenie ręki przez przedstawiciela rządu miało dużo większy skutek niż wszystkie wydarzenia ostatnich dni. To mówi więcej o tym, który odtrącił. Siła tego symbolu jest olbrzymia. Jeśli mówię o wyciąganiu ręki, a chcę porozmawiać szczerze, nie mam problemu by wyciągać ją cały czas. Oczywiście siła rządu i bezradność nasza rodzi nienawiść. Większą nadzieję widzę we wczorajszym geście pani prezydent niż jakimkolwiek innym w ostatnich latach.
Każdy obywatel ma możliwość zmiany, by zadecydowali inaczej to problem rozmowy, a nie wykluczenia. Jeśli stracimy umiejętność rozmowy nie dziwmy się, że tak głosowali. To jest nadal demokracja. Jeszcze nie jesteśmy “pod szwedzką niewolą”.
Od czego by pan zaczął, gdybyśmy wygrali wybory? Jak zasypać tę dziurę między nami? - padło kolejne pytanie.
- Jeśli obywatele nie mają poczucia, że wymiar sprawiedliwości jest niezależny od władz państwowych, to nie mamy o czym mówić. Od tego bym zaczął, gdybyśmy wygrali.
Bartłomiej Sienkiewicz jest historykiem, publicystą i politykiem, był funkcjonariuszem Urzędu Ochrony Państwa (1990 - 2002). Współtworzył Ośrodek Studiów Wschodnich, instytucję państwową, której zadaniem jest monitorowanie spraw polityki i gospodarki w Europie Wschodniej, na Bałkanach i Bliskim Wschodzie.
W latach 2013 - 2014 r. był ministrem spraw wewnętrznych w rządzie Donalda Tuska. Później rozpoczął własną działalność gospodarczą. Jako publicysta z kolei rozpoczął współpracę z „Tygodnikiem Powszechnym” (artykuł „Ambaras z polskością” przyniósł mu nominację do nagrody Grand Press).
Czytaj także:
Szymon Hołownia: Kiedy pomagasz, świat staje się lepszy także dla Ciebie
Profesor Andrzej Blikle radzi: kupujcie samotne banany
Kuba Wojewódzki: wszystko co jasne i dobre w moim życiu wydarzyło się po 1989 roku
Tomasz Sekielski: Będzie kontynuacja tematu pedofilii w kościele. Nowy film ukaże się jesienią
Debata wokół książki “Pielgrzymki papieskie w czasach PRL”