- Korkuje się - przyznaje Michał Adamkiewicz, kierownik działu utrzymania Tunelu pod Martwą Wisłą. - Na pewno przejeżdża tędy coraz więcej samochodów, jest wyraźny przyrost. Według naszych analiz, jest to 20 tys. samochodów więcej w skali miesiąca.
To z jednej strony dobra wiadomość, oznacza bowiem, że inwestycja, która niedawno obchodziła drugie urodziny, sprawdziła się i przydała, zarówno mieszkańcom, jak i tym, którzy w Gdańsku są tylko przejazdem. Jest jednak druga strona medalu - pułap przepustowości w tunelu, szacowany na ok. 350 tys. aut miesięcznie, został przekroczony. Mówiąc prościej, trzeba przygotować się na to, że trasa może być zakorkowana, szczególnie w kierunku Letnicy w porannym szczycie.
Skąd „biorą się” zatory?
- Kłopotem jest łącznica, którą kierowcy wyjeżdżają z tunelu na rondo - aut jest za dużo i korek wylewa się na prawy pas w tunelu. Czasem zdarza się nawet, że stoją oba pasy - tłumaczy Tomasz Wawrzonek, miejski inżynier ruchu.
Aby rozładować korek, służby zmuszone są tymczasowo zamykać tunel. Rozwiązać problem po części pomogły też włączane światła. To wszystko pomaga jednak w ograniczonym zakresie, ale w planach są kolejne „ulepszenia” - pierwsze już w lipcu.
- Opracowany zostanie nowy projekt ustawienia sygnalizacji świetlnej, w wyniku czego zielone światło dla kierowców opuszczających tunel ulegnie wydłużeniu - mówi Wawrzonek. Przyznaje, że to rozwiązanie kompromisowe. - Nie możemy dopuścić, by poprawa warunków w tunelu pogorszyła komfort jazdy na ul. Marynarki Polskiej, którą kursuje komunikacja miejska.
Jak zgodnie twierdzą służby, ruch w tunelu będzie rosnąć, dlatego nowy projekt dotyczący sygnalizacji może w przyszłości nie wystarczyć - na pewien czas powinien się jednak sprawdzić.