- Jak na razie awaria w Warszawie nie ma wpływu na jakość wód na terenie Gdańska - ocenia Maciej Lorek, dyrektor Wydziału Środowiska Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - Cały czas monitorujemy sytuację, drobiazgowo zbieramy wszelkie nadchodzące informacje i stale je analizujemy. Opieramy się głównie na danych zebranych przez instytucje podległe rządowi. Zarówno pomorski Sanepid, jak i gdańska delegatura Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska kilkakrotnie już pobierały próbki i na podstawie wykonanych badań laboratoryjnych nie stwierdzono praktycznie żadnych niekorzystnych zmian jakości wód. To dobra wiadomość dla wszystkich gdańszczan, bo trzeba powiedzieć, że przekaz medialny mógł budzić niepokój.
Z obliczeń zespołu dyr. Lorka wynika, że sytuacja – najprawdopodobniej - nie powinna ulec pogorszeniu. O ile Wisłą przez Warszawę przepływa ok. 240 m sześć. wody na sekundę, to na odcinku między Warszawą a Gdańskiem, za sprawą dopływów z innych rzek, następuje znaczący wzrost ilości niesionej wody. W Wyszogrodzie jest to 335 m sześć./sek., w Toruniu 435, w Grudziądzu już 482 a w Tczewie 412. To sprawia, że nieczystości ulegają rozcieńczeniu. O ile w szczytowym momencie awarii “Czajki” strumień nieczystości stanowił 1,2 proc. mas wody Wisły na odcinku warszawskim - to już w okolicach Gdańska powinny to być dużo mniejsze stężenia, rzędu 0,7 proc. – ale należy zwrócić uwagę, że po drodze rzeka ulega samooczyszczeniu.
- Dodatkowo trzeba pamiętać, że po drodze jest ogromny zbiornik retencyjny we Włocławku, w którym zanieczyszczenia się w znacznym stopniu zatrzymują - podkreśla dyr. Maciej Lorek. - Część z nich zostaje tam w postaci osadów dennych. Zbiornik we Włocławku jest jak gigantyczna wanna, o pojemności 400 mln metrów sześciennych. Gdyby był całkowicie pusty, to ścieki z Warszawy musiałyby płynąć przez cztery lata, żeby go wypełnić.
Tymczasem ilość zanieczyszczeń obecnie maleje, bowiem awaria w Warszawie została już w pewnej mierze opanowana. Prowadzony jest zrzut ścieków w ilości 40 proc. tego, co trafiało do Wisły w szczytowym momencie. Jeszcze w tym tygodniu (do 15 września) zrzut ma być zredukowany do zera.
Jakość wody w Wiśle monitorowana jest przez trzy regionalne delegatury Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska: mazowiecką, kujawsko-pomorską i pomorską (z siedzibą w Gdańsku). Ta ostatnia bada jakość wody w czterech punktach pomiarowych:
- Biała Góra (na wysokości Gniewu)
- Kiezmark
- Świbno
- ujście Wisły
Są to specjalistyczne badania fizykochemiczne, na obecność m.in. związków azotu, fosforu, ilość rozpuszczonego tlenu (im mniej, tym większa obecność bakterii), przewodność (im wyższa, tym więcej związków chemicznych w wodzie),
Po awarii oczyszczalni Czajka w Warszawie takie badania GIOŚ w Gdańsku przeprowadził trzykrotnie: 2 września, 5 września i 11 września.
- Za każdym razem stwierdziliśmy, że badane parametry nie uległy zmianie w stosunku do okresu przed awarią - powiedziała portalowi Gdańsk.pl Barbara Gdaniec-Rohde, naczelnik Regionalnego Wydziału Monitoringu Środowiska GIOŚ.
Następne badania GIOŚ planuje na 18 września.
Niezależnie od tego własne badania wód Zatoki Gdańskiej przy plażach miejskich w Gdańsku przeprowadził Sanepid. Wykonano je dwukrotnie, w piątek 6 września i we wtorek 10 września - pod kątem obecności tzw. bakterii kałowych (E.coli). Próbki pobierano w na terenie Gdańska, tj. na zachód od ujścia Wisły. Są to:
- Gdańsk, ul. Trałowa, Gdańsk-Świbno – plaża, 50 m na prawo od wejścia nr 7
- Gdańsk, ul. Falowa, Gdańsk-Sobieszewo – plaża, 100 m na lewo od wejścia nr 16
- Gdańsk, ul. Wydmy 1, Gdańsk-Stogi – plaża, na wysokości wejścia na plażę nr 26
W żadnej z wymienionych lokalizacji podczas drugiego badania (10 września) nie stwierdzono przekroczenia norm obecności bakterii E.coli, a także bakterii z grupy Enterokoków.
Nieznaczne przekroczenie norm E.coli stwierdzono tylko podczas pierwszego badania, które wykonano 6 września, na plaży na Stogach (wynik badania to 1120 NPL/100 ml przy normie 1000 NPL). Nie ma jednak żadnych podstaw, by wiązać to ze zrzutem ścieków w Warszawie. Taki krótkotrwały lokalny wzrost parametrów może być też skutkiem deszczu, który przeniósł do morskiej wody jakieś zanieczyszczenie z lądu. Na pięć zbadanych w dniu 6 września plaż (prócz już wymienionych, także Mikoszewo i Jantar) wszystkie - poza Stogami - mieściły się w normie.
- Nasi specjaliści mówią, że to mało prawdopodobne, by przekroczenie normy E.coli na Stogach miało związek z awarią oczyszczani ścieków w Warszawie - potwierdza Anna Obuchowska, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku. - Ścieki powodują wzrost E.coli o tysiące jednostek ponad normę, tutaj ten wzrost był na poziomie 120 jednostek ponad normę, a więc nieznaczny.
Kolejne próbki wody do badań z ww. miejsc Sanepid zamierza pobrać we wtorek, 17 września 2019 roku.
Warto podkreślić, że nawet gdyby doszło do zanieczyszczenia wód Wisły, nie miałoby to wpływu na sytuację w Martwej Wiśle, a to za sprawą śluzy w Przegalinie. Oddziela ona główne koryto rzeki (którym wody Wisły płyną na wprost do morza) od Wisły Martwej (która uchodzi w Nowym Porcie) i Wisły Śmiałej (która wpada do morza w Górkach Zachodnich).
Awaria oczyszczalni w Warszawie nie ma też żadnego wpływu na jakość wody pitnej w gdańskich kranach - nie jest ona bowiem (i nigdy nie była) czerpana z Wisły.