Reżyserka zwycięskiego filmu, Sepideh Farsi, nie mogła przyjechać do Gdańska. Przemówiła do publiczności festiwalu za pośrednictwem Internetu, z telebimu. Nagrodę odebrał przedstawiciel reżyserki.
Uroczystość poprowadziła Marta Szymańska, koordynatorka festiwalu, a uzasadnienie werdyktu jury odczytała Anna Tatarska - dziennikarka filmowa, jurorka tegorocznej edycji, obok Kamili Tarabury i Jana Czarlewskiego.
ZOBACZ FOTOGALERIĘ:
Uzasadnienie werdyktu jury brzmi następująco:
W czasach, gdy kino szuka coraz to nowych wytrychów, by utrzymać uwagę widza, ten film udowadnia, że na ekranie najważniejsza jest historia. Reżyserce z losów jednej bohaterki, głównie utrwalonych na ekranie smartfona, udaje się utkać uniwersalną i głęboko poruszającą opowieść o człowieczeństwie.
Emigrantka, która z życia na uchodźstwie uczyniła opowieść o sukcesie, słucha wyznań młodej fotografki, która jeszcze nigdy nie opuściła swojej ojczyzny, choć bardzo o tym marzy. Stale goszczący na twarzy bohaterki uśmiech jest jak niemy krzyk sprzeciwu przeciwko okrucieństwu, które ją spotyka. Jak wyrzut wobec rzeczywistości, która zamiast całego piękna świata ma dla tej promiennej dziewczyny tylko cierpienie. Ta produkcja przypomina, że pod statystykami dotyczącymi zabitych zawsze kryją się konkretne osoby, które kochały i były kochane, a śmierć nigdy nie może pozostawiać nas obojętnymi.
Ten film zwraca oczy w stronę Gazy w czasie, gdy świat powoli przestaje na nią patrzeć, karmiony narracją o „końcu konfliktu”. Niech obraz Sepideh Farsi przypomina o tych, którzy zamiast zwyczajnie żyć, chodzić do szkoły, pracy, na zakupy i randki, w sekundę zniknęli na zawsze w gruzach swoich domów, nierzadko wraz z całą rodziną. A wszystko w imię podsycanej przez ludzką nienawiść, sterowanego przez polityczne interesy, wojny. Też dlatego ta opowieść o tragedii Gazy brzmi nazwami tylu innych miejsc na świecie. Niech niegasnący nawet na chwilę uśmiech Fatmy przypomina prawdę, której w Polsce nauczyliśmy się najboleśniej, i o której znowu powoli zapominamy: że każde życie warte jest tyle samo.
Reżyserka filmu - Iranka, która musiała porzucić ojczyznę i nie może wrócić z przyczyn politycznych - oparła swój film na zapisie ponad 200 dni rozmów, jakie na ekranie smartfona odbyła z 24-lenią Palestynką, uwięzioną w Gazie, oblężonej przez izraelskie wojsko. Fatma jest fotografką, pisze wiersze, śpiewa dla najbliższych, marzy, żeby zobaczyć Rzym. To przejmująca rozmowa w huku bomb, morzu ruin i głodzie, który odciska się na twarzy dziewczyny. Choć Fatma ma najpiękniejszy uśmiech na świecie, ta historia nie ma szczęśliwego finału.
Była to już 19. edycja All About Freedom Festival.