Akademia Reportażu w ECS: historyczne śledztwa, znakomici wykładowcy. Zgłoś się!
Anna Umięcka: Gatunków dziennikarskich, informacyjnych i publicystycznych, możemy wyliczyć co najmniej kilkanaście, wraz z pojawieniem się internetu powstają wciąż nowe, a projekt o którym rozmawiamy skupia się tylko na reportażu. Dlaczego?
Dorota Karaś*: - Odpowiem na to pytanie cytatem. W książce pt. “Reporterów sposób na życie” Marka Millera, Hanna Krall powiedziała, że świat opisany w gazetach jest nieprawdziwy. Dlaczego? Ponieważ w tekstach dziennikarskich, newsowych używa się słów-kluczy. Krall mówiła o tym 40 lat temu, wtedy brzmiały one inaczej, a dziś są to: inflacja, wojna i patriotyzm, odmieniany przez wszystkie przypadki. Ale czy za 150 lat zainteresowani naszą historią ludzie domyślą się, co znaczy zwrot “neo sędziowie” lub sformułowanie “totalna opozycja”? Słowa-klucze tworzą kody, które w przyszłości nie będą zrozumiałe.
Więcej dowiedzą się o nas z powieści, poezji, dramatu?
- O literaturze Hanna Krall mówiła z kolei, że jest “wdową po czasie”.
- ?
- Bo reaguje i opisuje świat z opóźnieniem. Dlatego tak ważny jest reportaż, który łączy to, co ważne w informacji, z tym, co istotne w literackim opowiedzeniu świata.
Znamy już wagę reportażu, a jaki powinien być reporter? Na kogo czekacie w Akademii Reportażu?
- A czy mogę odpowiedzieć jeszcze jednym cytatem? Wiesław Górnicki, którego zapamiętaliśmy jako “dziennikarza w mundurze” i doradcę Jaruzelskiego, przed rokiem ‘80 był wybitnym dziennikarzem i korespondentem. I to on powiedział, że “lordowski maniery mają zazwyczaj ludzie trzeciorzędni w branży reporterskiej”. Nie czekamy więc na ludzi o lordowskich manierach. Czekamy na ludzi, którzy mają różne doświadczenia, historie do opowiedzenia, pochodzą z różnych miejscowości, niekoniecznie z Trójmiasta i są już oswojeni z pisaniem. W rekrutacji prosimy o przesłanie fragmentów swojego tekstu również dlatego, że reportaż jest dziennikarską formą bardziej wymagającą, która zakłada że człowiek jest "rozpisany" i podstawową informację (tę nieużyteczną za 150 lat) potrafi już skonstruować.
Wasza wspólna praca w akademii zakończy się jesienią publikacją w pierwszym numerze pisma „Detektyw historyczny”. Czy osoba, która zgłosi się na warsztat powinna mieć własny pomysł na tekst czy dostanie wasze wsparcie?
- Chcemy z Markiem [Sterlingowem] pracować z uczestnikami nad reportażem historycznym, bo tym zajmujemy się w naszych książkach biograficznych, czyli piszemy reportaże z przeszłości. Zależy nam więc, ale jest to również warunek rekrutacji, żeby każda osoba, która zgłosi się na warsztat zaproponowała trzy tematy. I tak jak to się odbywa na kolegiach dziennikarskich, omówimy je, aby wybrać ten najbardziej atrakcyjny oraz mający najwięcej szans na realizację.
Potem przejdziemy cały proces, na wzór dawnej pracy w redakcjach, od wyboru i omówienia tematu, poprzez analizę, w jaki sposób zbierać materiały, dokumentować je, docierać do bohaterów, jak z nimi rozmawiać, czyli to co składa się na warsztat reportera, aż po kolejne działania - jak materiał selekcjonować i jak pisać.
Jestem z Gdańska: Dorota Karaś i Marek Sterlingow napisali książkę o Jerzym Urbanie
Są pewne standardy mówiące o tym, jak segregować i selekcjonować materiał, ale przy “otwieraniu” bohatera mam wątpliwości. Czy to nie jest tak, że każdy reporter wypracowuje własną metodę? Będziecie pracować poprzez wymianę doświadczeń czy wg zasady mistrz-uczeń?
- Nie będzie to kurs mistrzowski. Bardziej mi się podoba formuła, w której my - mający już doświadczenie w zawodzie - przekazujemy tę wiedzę, ale też uczymy się od naszych uczestników. I rzeczywiście, nie ma jednej szkoły pisania reportażu, jednej szkoły zbierania materiałów, ale można się różnymi doświadczeniami i sposobami dzielić. Czytam właśnie tę książkę sprzed 40 lat [“Reporterów sposób na życie”], gdzie o swojej pracy opowiadają Górnicki, Szejnert, Kapuściński, Kąkolewski, i widzę, że niewiele zmieniło. Pewne zasady dotyczące naszej pracy pozostają bardzo podobne, między innymi to, w jaki sposób rozmawiać z bohaterami.
Czy tematy zaproponowane przez uczestników akademii powinny mieć zabarwienie lokalne czy niekoniecznie?
- Nie jest to wymóg konieczny, ale jest praktyczny, bo dużo prościej zebrać materiał do reportażu, kiedy bohaterów i dokumenty, biblioteki czy archiwa mamy pod bokiem. Po prostu łatwiej zrobić reportaż z Gdańska czy z jakiejkolwiek innej miejscowości na Pomorzu niż z Małopolski. Więc nie jest to warunek konieczny, ale raczej nastawiamy się na historie nam bliskie.
*Dorota Karaś ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Gdańskim, ale już jako piętnastolatka publikowała teksty na łamach „Świata Młodych”. Jest od 25 lat dziennikarką „Gazety Wyborczej”, wcześniej pracowała w „Kurierze Szczecińskim”, „Głosie Wybrzeża” i „Gazecie Gdańskiej”. Napisała znakomite reportaże biograficzne: „Cybulski. Podwójne salto” (Znak, 2016), a wraz z Markiem Sterlingowem: „Walentynowicz. Anna szuka raju” (Znak, 2000) i „Urban. Biografia” (Znak, 2023).
Ma na koncie sztukę teatralną pt. „Przebitka” napisaną pod pseudonimem Izabella Wąsińska (Teatr Wybrzeże, 2004) oraz zbiór wywiadów „Szafa, czajnik obwodnica. Rozmowy z obcokrajowcami” (Oficyna Gdańska, 2013).