Sędzia Krzysztof Braciszewicz w I instancji oddalił wszystkie pięć zarzutów, jakie Komitet Wyborczy Wyborców Pawła Adamowicza “Wszystko dla Gdańska” skierował przeciwko Kacprowi Płażyńskiemu (PiS). Zaraz po ogłoszeniu tego orzeczenia Paweł Adamowicz w rozmowie z dziennikarzami zapowiedział zażalenie do sądu II instancji - również w trybie wyborczym. Oznacza to, że sprawa powinna skończyć się prawomocnym postanowieniem w niedzielę, 7 października.
Zaraz po ogłoszeniu orzeczenia, grupa około 10 znajomych i współpracowników Kacpra Płażyńskiemu zaczęła bić sędziemu Braciszewiczowi brawo.
- Jak mogę komentować ten wyrok? Sprawiedliwości stało się zadość - mówił do dziennikarzy Kacper Płażyński. - Chciałbym podkreślić też w tej chwili, to było niepotrzebne tak naprawdę. Ja swoją wiarygodność mam, dzisiaj ją sąd również obronił, ale nie wiem po co traciliśmy mój czas, państwa czas, a przede wszystkim mieszkańców Gdańska na sześć bitych godzin siedzenia w sądzie. Ten sam czas można by przeznaczyć na rozmowę z mieszkańcami Gdańska.
Pięcioro świadków i nagrania
Rozprawa przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczęła się piątek, 5 października, o godz. 14. Zakończyła się po godz. 20. Trwała ponad sześć godzin, z małymi przerwami. Komitet Wyborczy Wyborców Pawła Adamowicza Wszystko dla Gdańska powołał na świadków trzy osoby:
- Piotra Kowalczuka, zastępcę prezydenta Gdańska ds. polityki społecznej - na temat rzekomego „przeludnienia” w gdańskich przedszkolach i rzekomych planów budowy przedszkoli-molochów na 300-400 osób
- Aleksandrę Dulkiewicz, zastępcę prezydenta Gdańska ds. polityki gospodarczej - na okoliczność planów inwestycyjnych Miasta w zakresie budowy linii tramwajowych, m.in. w kierunku Wrzeszcza i do dworca PKP we Wrzeszczu
- Trzecim świadkiem powołanym przez komitet wyborczy Pawła Adamowicza był Wiesław Bielawski, wiceprezydent Gdańska ds. polityki przestrzennej. Również on zeznawał na temat planów budowy w Gdańsku linii tramwajowych
Kacper Płażyński powołał dwóch świadków:
- Macieja Naskręta, dziennikarza portalu Trójmiasto.pl - na okoliczność rzekomych zaniechań Miasta w aspekcie połączeń tramwajowych
- Piotra Gierszewskiego, radnego PiS w Radzie Miasta Gdańska - na okoliczność rzekomych nieprawidłowości w prowadzeniu przez Miasto Gdańsk placówek przedszkolnych.
Prócz zeznań świadków i stron sąd miał do dyspozycji materiał dowodowy w postaci nagrań (audio i wideo) z wypowiedziami kandydatów i publikacji tekstowych.
Skąd pan czerpie pomysły?
Komitet Wyborczy Pawła Adamowicza postawił kandydatowi PiS w sumie pięć zarzutów. Wszystkie dotyczyły wypowiedzi Kacpra Płażyńskiego na dwa tematy - jednych udzielił w trakcie briefingu prasowego, innych w wywiadzie dla Radia Gdańsk. Kandydat PiS stwierdził jakoby znaczna część przedszkoli w Gdańsku była „przeludniona” niezgodnie z normami, nawet o 23 procent. Powiedział też, że Miasto planuje budowanie przedszkoli-molochów na 300-400 dzieci, co nie będzie korzystne dla rozwoju przedszkolaków.
W Radiu Gdańsk Kacper Płażyński zaatakował miejską politykę rozwoju połączeń tramwajowych. Stwierdził, że Paweł Adamowicz, choć tak zapowiada, wcale nie zamierza budować trasy Gdańsk Północ - Gdańsk Południe do dworca PKP we Wrzeszczu oraz, że prezydent Gdańska podkradł jego pomysł na przedłużenie tego połączenia do dworca kolejowego we Wrzeszczu.
Kacper Płażyński stwierdził w Radiu Gdańsk m.in. że Paweł Adamowicz “po prostu oszukuje mieszkańców Gdańska, kłamie, i to wieloaspektowo”, a ponadto „wyciera się pomysłami” kandydata PiS na tramwajowe połączenie Gdańsk Północ - Gdańsk Południe, z torowiskiem dochodzącym pod dworzec kolejowy we Wrzeszczu.
Prowadzący audycję red. Piotr Kubiak stwierdził: - No właśnie, mówi pan o plagiacie tej koncepcji. Na Facebooku pan apeluje: “Proszę nie oszukiwać mieszkańców Gdańska, nie zasługują na to”.
- Jeśli się dobre pomysły przejmuje, to ja nie mam nic przeciwko, bo przecież najważniejsi są mieszkańcy Gdańska i Gdańsk, komfort naszego życia, i dobra komunikacja publiczna... Ale panie prezydencie Adamowicz, jeśli już pan to robi, to z takiego szacunku do kontrkandydatów mógłby pan powiedzieć, skąd pan czerpie pomysły - odpowiedział Kacper Płażyński.
“Plagiatowali się wzajemnie”
Świadkowie powołani przez prezydenta Adamowicza mówili m.in.:
Piotr Kowalczuk: że Miasto nie planowało i nie planuje budowy “przedszkoli molochów na 300-400 dzieci”. Największe z przedszkoli, jakie mają być wybudowane to panelowe, “skandynawskie” budynki na maksymalnie 250 przedszkolaków.
Aleksandra Dulkiewicz i Wiesław Bielawski, że prezydent Adamowicz nie miał czego plagiatować od Kacpra Płażyńskiego, bowiem taka właśnie miejska koncepcja nowej linii tramwajowej została opracowana już w 2015 roku i zapisano ją w Studium Uwarunkowań i Kierunków Rozwoju Przestrzennego Miasta Gdańska - najważniejszym dokumencie, który określa perspektywy rozbudowy miasta na najbliższe 30 lat.
Świadkowie Kacpra Płażyńskiego przesłuchiwani byli w drugiej kolejności.
Maciej Naskręt z portalu trójmiasto.pl mówił m.in., że z rozmowy Kacpra Płażyńskiego w Radiu Gdańsk odniósł wrażenie, że kandydat PiS zarzucił prezydentowi Gdańska plagiat swojego pomysłu na transport tramwajowy. Jednocześnie Maciej Naskręt stwierdził, że nie można w zasadzie mówić o plagiacie, a jeśli już, to obaj panowie “plagiatowali się nawzajem”. Ta ostatnia uwaga wywołała rozbawienie publiczności w sali rozpraw.
- Sąd pytał o okres kampanii wyborczej, a ja podkreślałem, że na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że Kacper Płażyński splagiatował pomysł administracji Pawła Adamowicza, jednak zagłębiając się w szczegóły są to dwa inne plany - mówi red. Maciej Naskręt. - W ramach kampanii Paweł Adamowicz nie mówił o planach budowy tramwaju do dworca we Wrzeszczu, nieoczekiwanie wrócił do niego po pojawieniu się propozycji Kacpra Płażyńskiego. Stąd też moje stwierdzenie, że w szerszym kontekście oba pomysły "plagiatują się nawzajem".
Piotr Gierszewski z kolei mówił, że jako radny PiS niejednokrotnie interweniował w sprawie dwóch przedszkoli, które były “przeludnione”. Polegało to na tym, że w budynku placówki wykorzystywano każde możliwe pomieszczenie - na przykład salę do rytmiki - by urządzić w nim nową klasę dla przedszkolaków. Limitu 25 dzieci w grupie wprawdzie nie przekraczano, ale z czasem taki budynek ledwie mieścił dzieci, bo zwiększano liczbę grup. Radny Gierszewski przyznał, że nie ma danych o tym, że Miasto zamierza budować przedszkola na 300-400 dzieci, ale przypuszcza, że te przedszkola na 250 dzieci mogą w przyszłości też zwiększać liczbę grup i niewykluczone że kiedyś przekroczą liczbę 300 dzieci.
Radnego Gierszewskiego można było zobaczyć na zapisie wideo, jak stał obok Kacpra Płażyńskiego, który za pośrednictwem mediów przestrzegał wyborców przed “przedszkolami-molochami” i zapowiadał, że gdy już zostanie prezydentem Gdańska, będzie stawiał na małe przedszkola.
Kwestia wiarygodności
Sędzia Krzysztof Braciszewicz w ustnym uzasadnieniu swojego orzeczenia stwierdził, że wszystkich świadków uznał za wiarygodnych. Dlatego też na podstawie zeznań i dostarczonych przez strony materiałów dowodowych postanowił oddalić w całości pozew Komitetu Pawła Adamowicza. Według sądu I instancji nie można mówić, że Kacper Płażyński zarzucił prezydentowi Gdańska plagiat, bowiem to nie on użył słowa plagiat, lecz dziennikarz - a cały kontekst tej radiowej rozmowy był bez znaczenia.
Podobnie sąd oddalił trzy kolejne zarzuty dotyczące budowy linii tramwajowych.
Piąty zarzut dotyczył budowy “przedszkoli-molochów”. Sędzia Krzysztof Braciszewicz i ten oddalił, stwierdzając, że skoro radny PiS Piotr Gierszewski - jako wiarygodny świadek - mówił, że w przyszłości przedszkole na 250 dzieci może się przepełnić, to należy uznać, że wypowiedź Kacpra Płażyńskiego polegała na prawdzie.
- Zastanawiam się tylko nad konstrukcją tego uzasadnienia - mówił po ogłoszeniu orzeczenia mec. Jerzy Mosek, pełnomocnik prawny Pawła Adamowicza. - Bo jeśli sąd uznał, że nie tylko radny Gierszewski, ale i wiceprezydent Kowalczuk jest wiarygodny, to dlaczego nie potraktował z należytą powagą zapewnienia, że Miasto nie przewiduje większych placówek przedszkolnych niż na 250 dzieci?
Sprawa została rozpatrzona przez Sąd Okręgowy w Gdańsku w trybie wyborczym - tzn. błyskawicznie. W pierwszej instancji sędzia ma na rozpatrzenie zarzutów 24 godziny. Następnie strona, która nie godzi się z treścią orzeczenia może w ciągu 24 godzin wnieść zażalenie do Sądu Apelacyjnego. Z kolei Sąd Apelacyjny jako sąd drugiej instancji na rozpatrzenie sprawy ma kolejne 24 godziny i w tym terminie wydaje ostateczne orzeczenie. Sprawa powinna więc skończyć się prawomocnie po zaledwie 72 godzinach - tzn. w niedzielę, 7 października.