Więcej wspomnień o zmarłych w ostatnich latach gdańszczanach i osobach związanych z Gdańskiem znajdziesz na specjalnie dedykowanej stronie gdansk.pl/odeszli.
Uroczystość odbyła się 25 czerwca 2000 roku. Była to druga z trzech wizyt Madeleine Albright w naszym mieście. Amerykańska sekretarz stanu doktorat H.C. Uniwersytetu Gdańskiego odebrała na Wydziale Prawa i Administracji w Oliwie.
- Cieszę, się, że mogłam przyjechać do Gdańska - powiedziała po polsku szefowa amerykańskiej dyplomacji.
Tytuł otrzymała za zaangażowanie w proces budowania bezpieczeństwa na świecie i pomoc w wejściu Polski do NATO, a także za eliminowanie z polityki uprzedzeń wobec Słowian. W półgodzinnym wykładzie mówiła między innymi o Sierpniu 1980 roku.
- Byłam pod wrażeniem tego, co działo się w Polsce i chciałam być Polką - wyznała.
Podczas wystąpienia na UG dużo miejsca poświęciła demokracji, jako drodze do budowy harmonijnego współistnienia jednostek, narodów i państw.
Po oficjalnej części uroczystości rektor Uniwersytetu prof. Marcin Pliński zaprosił uczestników na lampkę wina. Gdańszczanie i goście odśpiewali Madeleine Albright “Sto lat”. Przyznania honorowego doktoratu, gratulowali m.in. była premier Hanna Suchocka i minister spraw zagranicznych Bronisław Geremek, który powiedział po angielsku: “Kochamy Cię, bo wiemy, że ty też nas kochasz”.
Bronisław Geremek towarzyszył Madeleine Albright od rana - od jej przylotu do Gdańska. Wspólnie złożyli kwiaty pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców na Placu Solidarności.
Prof. Bronisław Geremek był zaprzyjaźniony z Madeleine Albright, dlatego też laudacja, jaką wygłosił na Uniwersytecie Gdańskim wobec amerykańskiej sekretarz stanu, miała również osobisty charakter:
"Wojna w Wietnamie była dla Amerykanów generacji Madeleine Albright traumatycznym doświadczeniem, ale dla niej samej takim traumatycznym doświadczeniem pozostawała ostatnia wojna i ekspansja komunizmu w Europie. Zarówno dla Albright, jak i dla wielu emigrantów z Europy Wschodniej i Środkowej Ameryka była właśnie bastionem obrony świata przed komunizmem. Powiedziała kiedyś o sobie, że jest dzieckiem Monachium. Można sądzić, że miało to wpływ na jej zaangażowanie się w rozszerzenie NATO. Wejście Polski, Czech i Węgier do Sojuszu stało się jednym z najważniejszych sukcesów administracji Clintona w dziedzinie polityki międzynarodowej. Niegdyś czeska emigrantka, a teraz sekretarz stanu USA Madeleine Albright w imieniu USA i NATO podpisywała protokoły akcesji Polski, Czech i Węgier do NATO, w Bibliotece Harry'ego Trumana w Independence, Missouri, 12 marca 1999 - trudno o bardziej symboliczny fakt u schyłku XX stulecia.
Uniwersytet Gdański, obdarzając Madeleine Albright tytułem doktora honoris causa, oddaje hołd akademickim zasługom badaczki świata współczesnego oraz politycznym osiągnięciom sterniczki polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych. W tym szczególnym momencie warto jednak też pamiętać o związkach Madeleine Albright z Polską. To z Polski właśnie pochodzili jej polityczni i naukowi mistrzowie - wystarczy wspomnieć o Edmundzie Muskie i o Zbigniewie Brzezińskim. To w Polsce w 1981 r. przeżywała uniesienia nad fenomenem polskiej „Solidarności”. To Polsce poświęcona jest jedna z jej głównych rozpraw naukowych. To Polska - wraz z Węgrami i Czechami, jej „starym krajem” - była podmiotem jej działań politycznych po przemianach 1989 r.
Madeleine Albright powiedziała kiedyś: „Jesteśmy odpowiedzialni wobec naszej epoki - jak inni byli wobec swoich czasów - abyśmy nie byli więźniami historii, ale byśmy ją formowali. Jesteśmy odpowiedzialni za to, aby używać i bronić naszej własnej wolności oraz pomagać innym, którzy podzielają nasze dążenie do wolności, pokoju i spokojnego cudu normalnego życia”. Jest w tych słowach doświadczenie własnej biografii, intelektualna prawda i mądrość polityczna".
O Madeleine Albright pisze Basil Kerski, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności: "Już za życia była legendą. Czeska uchodźczyni, która z rodzicami uciekała przed Hitlerem i dopiero mając 20 lat otrzymała obywatelstwo USA, została w 60 roku życia pierwszą kobietą na stanowisku szefowej dyplomacji USA. Jej droga otwierała drzwi dla karier innych amerykańskich kobiet. Była wybitną dyplomatką i genialną politolożką. Władała siedmioma językami, w tym polskim. Jednym z jej profesorów był Zbigniew Brzeziński. Kiedy za prezydentury Cartera Brzeziński został narodowym doradcą do spraw bezpieczeństwa, Albright została jedną z najbliższych współpracowniczek profesora. Z Brzezińskim współtworzyła politykę USA wobec państw Europy Środkowej. W czasach karnawału Solidarności pierwszy raz odwiedziła Polskę, w tym Gdańsk. Badała wówczas rolę polskich dziennikarzy w rewolucji Solidarności. Profesor Albright była wielką amerykańską i czeską patriotką oraz przyjaciółką Polski. Ta kosmopolityczka łączyła w sobie wiele politycznych tożsamości, których wspólnym mianownikiem było odrzucenie ideologii autorytarnych i obrona demokracji oraz praw człowieka. Jako sekretarz stanu USA była architektką rozszerzenia NATO na wschód w 1999 roku. Członkostwo w NATO skonsolidowało naszą niepodległość. Albright zawdzięczamy nasze wejście w rodzinę zachodnich demokracji. Pod koniec życia ostrzegała jak Kasandra przed renesansem nacjonalistycznego populizmu. Polska demokracja straciła wierną sojuszniczkę, a świat jedną z najmądrzejszych kobiet naszych czasów".
Prof. Jacek Tebinka z Uniwersytetu Gdańskiego, badacz historii stosunków międzynarodowych: - Była córką czechosłowackiego dyplomaty, Josefa Korbela, który spędził z rodziną wojnę w Londynie, a po puczu komunistycznym w Pradze w 1948 roku poprosił o azyl polityczny w USA. Madeleine miała wtedy 11 lat. Dojrzewała więc już jako amerykańska intelektualistka i polityczka, ale zawsze pamiętała o swoich czechosłowackich korzeniach, była wyczulona na kwestie związane z Europą Środkowo-Wschodnią i radziecką dominacją w regionie. W latach dziewięćdziesiątych okazało się to bardzo istotne dla polityki prowadzonej przez USA. Madeleine Albright była od początku życzliwa dla starań o przyłączenie Polski, Czech, Słowacji i Węgier do NATO. I miała ogromny udział w przekonaniu Amerykanów do tego projektu. Część amerykańskiego establishmentu uważała wówczas, że nie jest to potrzebne, skoro Rosja Jelcyna weszła na drogę przemian demokratycznych. Jednak Madeleine Albright obstawała przy swoim, widziała, że Jelcyn przeciwstawił się rozszerzeniu NATO i nie miała złudzeń, że rosyjski imperializm prędzej czy później może powrócić. Trzeba tutaj oczywiście oddać hołd prezydentowi Billowi Clintonowi i całej jego administracji, że przyjęli ten punkt widzenia i przekonali Senat USA, który ostatecznie ratyfikował przystąpienie krajów Europy Środkowo-Wschodniej do NATO. Wtedy wizja zagrożenia ze strony Rosji mogła wyglądać na fantazję, ale dzisiaj w obliczu wojny na Ukrainie, widzimy, jak było to dalekowzroczne.