Czy ten tłum rośnie? Trudno powiedzieć. W środę, 19 lipca, było co najmniej 1200 osób - więcej niż we wtorek, ale chyba mniej niż w niedzielę. Można się tylko domyślać, że liderzy większości sejmowej w Warszawie w przemyślany sposób dobrali termin. Gdyby nie wakacje, protestujących byłoby więcej. Nie tylko zresztą w Gdańsku. W czasie środowej wieczornej manifestacji na Nowych Ogrodach odczytano listę miast, w których prowadzone są podobne protesty. Było ich ponad 70. Prowadzący zgromadzenie czytał nazwy w dość szybkim tempie, zebrani pod sądem każdą nazwę nagradzałi jednym klaśnięciem - wyszły z tego długie brawa.
Właściwie żadnych twarzy znanych z polityki. Gdzieś w tłumie można było zauważyć skromnie stojącą jedną z córek Lecha Wałęsy. Była też Bożena Grzywaczewska z domu Rybicka, która w sierpniu 1980 r. zasłynęła jako młoda dziewczyna, prowadząca modlitwy strajkujących w Stoczni Gdańskiej.
W środę Bożena Grzywaczewska wzięła do ręki mikrofon i zaproponowała: - Słuchajcie, jest nas dużo. Podzielmy się na prawą i lewą stronę. Lewa strona niech krzyczy “Precz! z wiecie kim”, a prawa niech odpowiada “Dyktatorem!”.
Setki gardeł z jednej strony zaczęły więc rytmicznie skandowałć: “Precz z Ka-czorem!”. Setki gardeł z drugiej strony odpowiadały: “Dyk-ta-torem!”. I tak z dziesięć razy.
Duch sprzeciwu rósł dzięki talentom i zaangażowaniu wielu osób. Dowcipny mąż z dowcipną żoną przyszli w koszulkach, na których nadrukowano co ciekawsze cytaty z ostatniego sejmowego wystąpienia posła Jarosława Kaczyńskiego. On miał na T-shircie napis “Morda zdradziecka”, ona - “Kanalia”.
Grupa dwunastu pań z Trójmiejskiej Akcji Kobiecej zaśpiewała protest song do muzyki Pink Floyd ze słynnej płyty The Wall: “We don’t need no education” (Another Brick in the Wall part 2). Słowa, stosowanie do sytuacji w kraju, ułożyła jedna ze śpiewających:
My żądamy wolnych sądów,
My nie chcemy słuchać kłamstw,
Niezawisłość, niezależność
Sprawiedliwość to nie żart!
Hej władzo! Koniec bliski już!
Zostaw demokrację, bo poczujesz nasz gniew!
Nie pójdziemy w ciemno, jak barany na rzeź!
Gdzie Temidy miecz i waga,
Tam nie wasze miejsce jest,
Sądownictwo - trzecia władza,
I tak macie pierwsze dwie!
Hej władzo! Z sądów wynoś się!
Przestań łamać prawo, bo poczujesz nasz gniew!
Nie pójdziemy w ciemno, jak barany na rzeź!
Chwilę po pierwszym wykonaniu, było drugie - śpiewał już niemal cały tłum.
Wcześniej było śpiewanie na baczność, z uniesionymi w górę świecami: zebrani odśpiewali cztery zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
Jeden z uczestników demonstracji, którzy sięgnęli po mikrofon (czterdziestolatek w motocyklowej kurtce) wyznał: - Jestem tutaj z wami po raz pierwszy i nie będę ukrywał, że przyjechałem, bo poczułem gorycz i bezsilność. I dobrze że przyjechałem. Tutaj, pod gdańskim sądem, można poczuć wiatr w żagle.
Manifestacja trwała od godziny 21 do 22. Gdy uczestnicy rozchodzili się, nie mogli jeszcze wiedzieć, że około północy pisowska większość w sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, pod przewodnictwem byłego prokuratora stanu wojennego Stanisława Piotrowicza, odrzuci en bloc - w jednym głosowaniu - 1300 poprawek zgłoszonych przez opozycję. Poseł Piotrowicz pozostał głuchy na napomnienia posłów PO, .Nowoczesnej i PSL, że forsując niezgodny z Konstytucją RP - a więc niekonstytucyjny - projekt ustawy zmieniającej ustrój polskiego sądownictwa łamie prawo i prędzej czy później poniesie za to odpowiedzialność karną.
W czwartek, 20 lipca, pisowska większość w Sejmie zamierza przegłosować swoją niekonstytucyjną - co do tego nie mają wątpliwości wszystkie autorytety prawnicze w Polsce - ustawę. Reszta będzie zależała od tego, czy prezydent Andrzej Duda zdecyduje się podpisać pod tym, co PiS przyniesie mu do podpisania, a co według konstytucjonalistów nie jest ustawą, lecz atrapą ustawy, która - jeśli wejdzie w życie - będzie oznaczała dla kraju początek autorytarnych rządów Jarosława Kaczyńskiego.
- Spotykamy się w czwartek o 21-ej w tym samym miejscu! - przypomniał przez megafon jeden z prowadzących zgromadzenie pod gdańskim sądem na Nowych Ogrodach.
Tłum postawił pod drzwiami sądu znicze i świeczki, a następnie rozszedł się w skupieniu.