Uczestnicy Trójmiejskiego Marszu Równości wychodzą z Targu Węglowego, zamierzają dojść do Opery Bałtyckiej - taki jest pierwotny plan, wcześniej zgłoszony do Urzędu Miasta Gdańska. Na skrzyżowaniu ulic Hucisko i Wały Jagiellońskiej, na przeciwko Nowego Ratusza, ustawiają się uczestnicy drugiej manifestacji. Dochodzi do przepychanek z policją. Słychać okrzyki i wybuchy petard. W stronę policji leci butelka i kamienie. Policja nawołuje do rozejścia się: „ten marsz jest nielegalny” - słychać z głośników umieszczonych na jednym policyjnych radiowozów. Manifestujący niewiele sobie robią z policyjnych ostrzeżeń.
Trójmiejski Marsz Równości zmienia trasę przemarszu. Uczestnicy skręcają w Hucisko i zmierzają do skrzyżowania z ul. 3 Maja. Kontrmanifestanci są zadowoleni. Zablokowali przemarsz osób związanych ze stowarzyszeniem na rzecz osób LGBT. Nie mają planu. Zmierzają do Zieleniaka. Później szybko, wbrew pierwotnemu założeniu, zamiast na Błędnik, skręcają w kierunku Jana z Kolna.
ZOBACZ NASZ FILM Manifestacje w Gdańsku. Starcia z policją
Trójmiejski Marsz Równości zmierza dalej - ulicą 3 Maja - w kierunku dworca PKS. Przez cały czas otaczają ich umundurowani funkcjonariusze. Uczestnicy kontrmanifestacji przechodzą w tym czasie obok Pomnika Poległych Stoczniowców i wchodzą na żółty most. Stają na przystanku tramwajowym w okolicach Placu Zebrań Ludowych i czekają.
Z głośników umieszczonych na policyjnych radiowozach kolejny raz słychać ostrzeżenie i prośbę o rozejście się. Policjanci ustawiają się w szyku. Idą w zwartej kolumnie na uczestników kontrmanifestacji, którzy nadal stoją na przystanku tramwajowym Brama Oliwska na przeciwko Placu Zebrań Ludowych. Dochodzi do bójki między stojącymi na przystanku a policjantami. W ruch idą pięści i pałki. Niektórzy mają zakrwawione twarze.
ZOBACZ NASZ FILM Córka gdańskiej radnej powalona i zatrzymana przez policję
Z tłumu policjanci wyciągają młodą dziewczynę. Kładą na ziemię i zakuwają w żółte plastikowe kajdanki. To 19-letnia Maria Kołakowska, córka Anny Kołakowskiej, gdańskiej radnej z ramienia Prawa i Sprawiedliwości.
Na filmie, który udało nam się nagrać, widać leżącą kobietę i dwóch policjantów, którzy próbują ją zakuć a następnie przytrzymują.
Do 19-latki podchodzi starsza kobieta. Pyta: „To pani Ania?”. Myśli zapewne, że na ziemi leży gdańska radna Anna Kołakowska. Dziewczyna podnosi głowę, z uśmiechem na twarzy i mówi: „Nie, to Marysia. Mama dalej walczy…”.
Kobieta odchodzi. Przy Marii Kołakowskiej pojawiają się reporterzy różnych stacji radiowych. Zjawia się także Anna Kołakowska. Widać, że jest zdenerwowana.
- Co ona takiego zrobiła? - słychać na naszym nagraniu Annę Kołakowską, która zwraca się do policjantów. - Proszę zejść, bo siedzi pan na kobiecie. Jak islamiści się zachowujecie. No, pan ją molestuje przecież.
Wokół zatrzymanej i policjantów zbiera się coraz więcej osób. Anna Kołakowska nie ustępuje. Domaga się, by policjanci natychmiast wypuścili dziewczynę.
- Taka wasza odwaga, że trzeba dziewczynę zatrzymać, bo na chłopaków nie macie wystarczająco dużo siły - rzuca w stronę funkcjonariuszy gdańska radna.
Do policjantów trzymających 19-latkę podchodzi kolejny funkcjonariusz. Mężczyźni podnoszą dziewczynę i trzymając, prowadzą do policyjnego radiowozu. Za nimi idzie Anna Kołakowska.
- Nie ma pan wstydu - mówi gdańska radna do policjantów. - Jak pan matce spojrzy w oczy, że pan się rzucił na dziewczynę.
Uczestnicy Trójmiejskiego Marszu Równości prowadzeni są na Plac Zebrań Ludowych. Tam, a nie przy Operze Bałtyckiej jak wcześniej planowano, kończą manifestację. W tym czasie, na alei Zwycięstwa dochodzi do kolejnych przepychanek i zatrzymań. Policja do radiowozów prowadzi kolejne cztery osoby.
Andrzej Kołakowski, ojciec zatrzymanej dziewczyny, w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckiej” potwierdza, że córka została zatrzymana i po przesłuchaniu na komendzie około godziny 20. tego samego dnia, zwolniono ją do domu. Według niego, dziewczynie nie przedstawiono żadnego zarzutu.
Następnego dnia, w niedzielę, 22 maja, Anna Kołakowska rozmawia z reporterką TVP Gdańsk opisuje przebieg wydarzeń: - Nagle jeden z policjantów chwycił naszą córkę za gardło. Przytrzymał łokciem i wciągnął poza kordon stojących zomowców.
Maria Kołakowska jest znana policji. Pierwszy raz została zatrzymana dwa lata temu. W siedzibie trójmiejskiej „Krytyki Politycznej”, w trakcie czytania kontrowersyjnej sztuki „Golgota Picnic”, rozpyliła substancję o nieprzyjemnym zapachy. Drugi raz została zatrzymana w ubiegłym roku w trakcie pierwszego Trójmiejskiego Marszu Równości. Wtedy wraz z ojcem, matką, bratem i kolegą usiedli na ulicy na przeciwko dworca PKP i zablokowali przemarsz legalnego marszu. Policja musiała usunąć ich siłą.
Po sobotnich manifestacjach Mariusz Błaszczak, minister Spraw Wewnętrznych i Administracji zlecił Komendzie Głównej Policji wyjaśnienie przebiegu interwencji w Gdańsku. Na jednym z portali społecznościowych przedstawiciele ministerstwa tłumaczą, że „ w przypadku złamania procedur wobec interweniujących funkcjonariuszy zostaną wyciągnięte konsekwencje”.
„Na miejsce udali się już pracownicy Biura Kontroli” - czytamy w komunikacie MSWiA.
Kontrola została zarządzona w związku z twierdzeniami niektórych świadków, że przechodnie nie będący uczestnikami manifestacji byli prowokowani przez policjantów w cywilnych ubraniach.
Zatrzymani zwolnieni
Pięć osób zatrzymanych przez policję po manifestacjach w sobotę, 21 maja, jest już na wolności. Usłyszeli zarzut udziału w nielegalnym zgromadzeniu.
- Wszystkie zatrzymane osoby złożyły wyjaśnienia - powiedział nam Maciej Stęplewski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. - Młoda kobieta została zwolniona po złożeniu wyjaśnień już w sobotę, pozostali zatrzymani dzień później, w niedzielę 22 maja, bo byli pod wpływem alkoholu i musieli wytrzeźwieć. Postępowanie wobec nich będzie toczyć się normalnym trybem.
Czytaj więcej
Dwie manifestacjie w Gdańsku. Kto był zaangażowany
Po manifestacjach. Starcia z policją, zatrzymania