Zaczął się proces zabójcy prezydenta Pawła Adamowicza. Stefan W. milczał, odczytano protokoły przesłuchań

Rodzina i przyjaciele Pawła Adamowicza, kilkudziesięciu akredytowanych dziennikarzy, wypełniona sala rozpraw - w poniedziałek, 28 marca, przed Sądem Okręgowym rozpoczął się proces zabójcy prezydenta Gdańska. Stefan W. milczał jak zaklęty. W tej sytuacji rozpoczęto odczytywanie protokołów z jego przesłuchań podczas śledztwa. Mówił w nich m.in. o “lewackim ścierwie”, głosowaniu na PiS, Jarosławie Kaczyńskim i ministrze Ziobro.
28.03.2022
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Oskarżony Stefan W. podczas rozprawy znajdował się w klatce, za pancerną szybą. Przez cały czas milczał. - Jest to dla mnie sytuacja niecodzienna, nie udało mi się nawiązać kontaktu z oskarżonym. Mimo kilkukrotnych prób nie odpowiada na zadawane mu pytania, co jest tego powodem jego postawy, nie jestem w stanie wyjaśnić - powiedział po przerwie obrońca oskarżonego, mec. Marcin Kminkowski
Oskarżony Stefan W., lat 29, podczas rozprawy znajdował się w klatce, za pancerną szybą. Przez cały czas milczał. - Jest to dla mnie sytuacja niecodzienna, nie udało mi się nawiązać kontaktu z oskarżonym. Mimo kilkukrotnych prób nie odpowiada na zadawane mu pytania, co jest tego powodem jego postawy, nie jestem w stanie wyjaśnić - powiedział po przerwie obrońca oskarżonego, mec. Marcin Kminkowski
Anna Rezulak/KFP



Proces rozpoczął się po ponad trzech latach od popełnienia zbrodni. Stefan W. jako więzień niebezpieczny wprowadzony został do specjalnej klatki, widział salę rozpraw zza pancernej szyby. Jest oskarżony o dwa czyny:

  1. „dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie",
  2. „popełnienie przestępstwa zmuszenia groźbą innej osoby do określonego zachowania" (odebranie mikrofonu mężczyźnie ze sceny).

 

Ponieważ oskarżony nie odpowiadał na pytania, a nawet nie chciał podać swoich danych personalnych - sąd przystąpił do odczytywania pisemnych oświadczeń i protokołów przesłuchań Stefana W. z wyjaśnieniami, jakie składał w śledztwie.

Jego pisemna odpowiedź z 3 marca na akt oskarżenia brzmi następująco:

"Akt oskarżenia jest fałszywy i zmanipulowany, oparty na fałszywych dowodach, jestem niewinny, nie zabiłem Adamowicza, moje zeznania sfałszowała prokuratura, mam problemy ze zdrowiem (..). Przeszedłem koronawirusa, co ledwo przeżyłem (..). Jeśli trafię na oddział terapeutyczny, będę zabijać i okaleczać personel i funkcjonariuszy".

 

Stefan W. najwyraźniej nie ma nic przeciwko popularności - przed procesem zwrócił się do sądu o zgodę na ujawnienie jego danych i wizerunku. Jednak sąd ustami sędzi Aleksandry Kaczmarek (po lewej) nie zgodził się na to. Nie zezwolono też bezpośrednią transmisję z sali rozpraw
Stefan W. najwyraźniej nie ma nic przeciwko popularności - przed procesem zwrócił się do sądu o zgodę na ujawnienie jego danych i wizerunku. Jednak sąd ustami sędzi Aleksandry Kaczmarek (po lewej) nie zgodził się na to. Nie zezwolono też na bezpośrednią transmisję z sali rozpraw
Anna Rezulak/KFP

 

Odczytane przez sąd protokoły z wyjaśnień składanych w śledztwie mówią wiele o światopoglądzie i konstrukcji psychicznej Stefana W.

W dniu śmierci prezydenta Gdańska - 14 stycznia 2019 roku - sprawca mówił o swoim wcześniejszym pobycie w więzieniu, gdy był skazany za napady rabunkowe:

“Klawisze kazali mi głosować na Platformę, ale ja głosowałem na PiS, na Andrzeja Dudę. Na Kurkowej (w areszcie śledczym - przyp. red.) śmiali się ze mnie, odgrażałem się, że jak wyjdę to zrobię zamach w Galerii Bałtyckiej”.

Również w czasie jednego z przesłuchań Stefan W. twierdził, że nie jest zabójcą Pawła Adamowicza, a film na którym go widać na miejscu zbrodni został zmanipulowany przez telewizję TVN, która jest “lewackim ścierwem".

Podczas innego przesłuchania mówił, że miał spotkać się w Warszawie z ludźmi, którzy przekazali mu instrukcję, jak dokonać tej zbrodni. Jednak, gdy prokurator dopytywał o szczegóły, padła odpowiedź, że “to tajemnica".

Stefan W. pytany był w śledztwie, czy zbrodnia miała podłoże polityczne. Odpowiedział wówczas: - Tak, ale nie będę odpowiadał na pytanie w jaki sposób. Chciałem zabijać na zlecenie, za pieniądze".

W rozmowie ze śledczymi podkreślał, że nie chce być sądzony w Gdańsku, bo “wszyscy - policjanci, prokuratorzy, sędziowie, lekarze", są po stronie Platformy Obywatelskiej.

Wyznał też: "Całe życie interesowałem się polityką. Mam nadzieję, że Zbigniew Ziobro zrobi w Gdańsku porządek". Dodał, że chciałby, aby Jarosław Kaczyński był dyktatorem Polski.

 

Wśród publiczności na pierwszej rozprawie obecni byli prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, najbliższa współpracowniczka prezydenta Pawła Adamowicza w ostatnich latach jego życia oraz Bogdan Borusewicz - jeden z historycznych liderów Solidarności, dzisiaj wicemarszałek Senatu RP
Wśród publiczności na pierwszej rozprawie obecni byli prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, najbliższa współpracowniczka prezydenta Pawła Adamowicza w ostatnich latach jego życia oraz Bogdan Borusewicz - jeden z historycznych liderów Solidarności, dzisiaj wicemarszałek Senatu RP
Anna Rezulak/KFP

 

Wyjaśnienia składane przez Stefana W. podczas postępowania przygotowawczego odczytywane były w sądzie przez około godzinę. 

Po raz pierwszy był przesłuchiwany bezpośrednio po zamachu na życie prezydenta Gdańska, później kilka razy podczas tymczasowego aresztowania. Z odczytanych wyjaśnień wynika, że Stefan W. wielokrotnie zmieniał wersje. Twierdził np., że prokuratura zabezpieczyła zły nóż, ponieważ podmienienie prawdziwego narzędzia zbrodni zaplanował znany gangster "Masa". Mówił też, że zabójstwo Pawła Adamowicza zostało zlecone przez warszawską mafię. Jednak pytany o konkretne osoby rzekomo zamieszane w zabójstwo - zasłaniał się tajemnicą. 

Takie wyjaśnienia sprawcy z jednej strony mogą świadczyć o zaburzeniu Stefana W., ale z drugiej - o próbie budowania przez niego legendy, która miałaby mu dać mocną pozycję po powrocie do więzienia jako kryminaliście, mającemu kontakty z gangsterską elitą.  

- Moim zdaniem Stefan W. chce udowodnić, że biegli się mylili i jest w pełni niepoczytalny, ponieważ nie jest zdolny do odpowiadania na pytania - powiedział w trakcie przerwy w rozprawie prof. Zbigniew Ćwiąkalski, pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych.

Pytany przez dziennikarzy o powody milczenia Stefana W. przed sądem, jego obrońca mec. Marcin Kminkowski nie krył konsternacji: - Jest to dla mnie sytuacja niecodzienna, nie udało mi się nawiązać kontaktu z oskarżonym. Mimo kilkukrotnych prób nie odpowiada na zadawane mu pytania, co jest tego powodem jego postawy, nie jestem w stanie wyjaśnić.

 

AdamowiczProcesPoczątek4
- Moim zdaniem Stefan W. chce udowodnić, że biegli się mylili i jest w pełni niepoczytalny, ponieważ nie jest zdolny do odpowiadania na pytania - mówił prof. Zbigniew Ćwiąkalski, pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych, którymi są żona i brat zamordowanego prezydenta. Za prof. Ćwiąkalskim stoi mec. Jerzy Glanc (w czerwonym krawacie), również pełnomocnik rodziny zamordowanego prezydenta
Anna Rezulak/KFP

 

Na pierwszej rozprawie wśród publiczności byli prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz i wicemarszałek Senatu RP Bogdan Borusewicz. Jako oskarżyciel posiłkowy wystąpił brat zamordowanego - poseł Piotr Adamowicz.  Żona Pawła Adamowicza, Magdalena Adamowicz, nie przyszła do sądu, co zapowiedziała w wydanym przed procesem oświadczeniu: “Niestety, nie pojawię się dzisiaj na rozprawie. Proces otwiera na nowo jeszcze niezagojone rany. Nie jestem gotowa spojrzeć na człowieka, który nieodwracalnie zmienił życie moje oraz moich córek”.    

Kolejny termin rozprawy wyznaczony jest na 7 kwietnia.

Za zbrodnię zabójstwa grozi od 12 do 25 lat pozbawienia wolności lub dożywotnia kara więzienia. Jednak Stefan W. odpowiada przed sądem jako sprawca, który w chwili popełnienia czynu miał ograniczoną poczytalność, w związku z czym sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.

 

 

TV

Każdy może pomóc