Za długa koszulka i dres oraz niedopasowane buty. Czy w sporcie wszystko musi być profesjonalne?

- Czy można osiągnąć sukces w sporcie bez profesjonalnego sprzętu - taki temat podjęto w niedzielę, 4 czerwca, podczas jednej z debat w Strefie Społecznej w ramach Święta Wolności i Praw Obywatelskich. O początkach swoich karier opowiadali czterokrotna mistrzyni paraolimpijska w tenisie stołowym Natalia Partyka oraz złoty medalista mistrzostw świata w siatkówce Andrzej Wrona. Dyskusję pt. "Od pożyczonych strojów po własne marki. Jak profesjonalizował się sport?" prowadził znany komentator sportowy Dariusz Szpakowski. 
04.06.2023
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Kilka osób siedzących przy stoliku pod gołym niebem i dyskutujących ze sobą
Od lewej: Andrzej Wrona, Natalia Partyka, Kamil Wódka i Dariusz Szpakowski
fot. Dominik Paszliński/ gdansk.pl

Jak swoją karierę zaczęła Natalia Partyka?

- Moje początki w sporcie zaczęły się od rodziców i starszej o cztery lata siostry Sandry, która jako pierwsza rozpoczęła treningi. A ja, jak to zwykle z młodszym rodzeństwem bywa, chodziłam za nią krok w krok. Któregoś dnia trener zaproponował mi jako 7-latce, ażebym również przyszła na salę i spróbowała swoich sił - wspominała Natalia Partyka.
 
Sportsmenka, która urodziła się bez prawego przedramienia i gra zarówno z zawodniczkami pełnosprawnymi, jak i niepełnosprawnymi, podkreśliła, że od początku tenis stołowy spodobał się jej i stał się życiową pasją.  

Jak Andrzej Wrona kupił pierwsze, siatkarskie obuwie?

Andrzej Wrona przyznał natomiast, że na swój pierwszy trening przyszedł w pomarańczowych spodenkach do pływania - I do tej pory moi trenerzy to pamiętają i się śmieją z tych spodenek - dodał. 

Dlaczego potrzebujemy nowej reformy samorządowej? O tym jak odbudować Polskę oddolnie

- Buty to były zwykłe halówki, które mogły być i do piłki nożnej, koszykówki, siatkówki, a nawet do ping-ponga. Pamiętam dzień, w którym uzbierałem sobie pieniądze z kilku miesięcy kieszonkowego, plus oczywiście jeszcze rodzicie się dołożyli, na pierwsze buty profesjonalne, typowo siatkarskie. Poszliśmy do sklepu i wybór nie był wielki. W tym konkretnym modelu, który sobie wymarzyłem, buty były mocno za duże. Ale powiedziałem, że są dobre. Mocniej ściskałem je sznurówkami i tak mocno, że aż czubki się zawijały do góry. A i tak byłem przeszczęśliwy - opowiadał Andrzej Wrona.       

Czy Natalia Partyka włożyłaby dziś za duży dres?

Natalia Partyka wspominała, że długo musiała czekać na prawdziwy sprzęt do tenisa stołowego, w której deskę i wykładzinę do rakietki kupuje się osobno. 

Wybory 2023. Nie śpij, bo Cię przegłosują. Lech Wałęsa o nadchodzących wyborach

- I pamiętam taką sytuację, że przewróciłam się na sali, rakietka spadła płasko na ziemię i deska niestety pękła. Serce złamane. Trzeba było kupić nową. A jak miałam pierwszą koszulkę klubową i nie było wtedy pełnej rozmiarówki, to była ona do kolan. A dresy miałam podwijane co najmniej dwa razy. Ale to mi w ogóle nie przeszkadzało. Ja rosłam razem z tym dresem. I dzisiaj nie miałabym nic przeciwko, żeby mieć taki sam model - dodała tenisistka stołowa. 

Koszulka z nazwiskiem i wyborna gra

Do stroju nawiązał też w swojej wypowiedzi Andrzej Wrona.
 
- Wtedy wszystko mieliśmy za duże, a przecież w moim sporcie nie możesz dotykać siatki. Jak skaczesz do góry i koszulka ci sięga do kolan, a spodenki są po starszym bracie, to non stop popełnialiśmy błąd dotknięcia siatki, Więc, te olbrzymie koszulki wkładaliśmy w spodenki i wychodziły nam prawie przez nogawki - powiedział siatkarz. 
Dodał, że przez długi czas marzeniem było założenie koszulki z własnym nazwiskiem.- Pamiętam, jak trenerzy nam zrobili niespodziankę i jadąc na finał mistrzostw Polski kadetów, weszliśmy do szatni, a tam były poukładane nowe stroje z nazwiskami i numerami. My tego dnia fruwaliśmy po boisku. Do dziś mam tę koszulkę - mówił Andrzej Wrona. 

Sława to chwile, a poza tym to lata poświęceń

- Dziś młodzi wchodzący w sport mają dużo łatwiej, choć przydałoby się im więcej pokory. Ja żeby np. dopchać się do fizjoterapeuty w 2007 r. to musiałem czekać 2 tygodnie, aż się wszyscy starzy wymasowali. A jak poszedłem pierwszy raz, jako 19-latek, na zabieg laserowy na kolano, to wszedł kapitan zespołu Andrzej Stelmach i powiedział: “Ty, ja w twoim wieku, to laser widziałem tylko na “Gwiezdnych wojnach” - wspominał siatkarz.    
 
Andrzej Wrona przyznał, że jego droga do sukcesów była wyboista i usłana kontuzjami. - Te chwile triumfu i chwały, kiedy się staje na podium i odbiera puchary, można policzyć maksimum na palcach dwóch rąk. O oprócz tego, są setki dni wyrzeczeń i cierpienia - dodał. 

O rządach PiS i Donaldzie Tusku - Karolina Wigura i Tomasz Terlikowski, czyli polska ateistka i Polak katolik

W dyskusji uczestniczył też Kamil Wódka, psycholog sportu, który szczerze przyznał, że “sportowcem był żadnym”, ale za to od początku studiów był przekonany, że swoją wiedzę wykorzysta, aby pomagać sportowcom. Przez pięć lat współpracował m.in. z polskimi skoczkami narciarskimi z Adamem Małyszem na czele. 
 
 

TV

Mikołaj przypłynął do Gdańska i rozświetlił choinkę na Długim Targu