Czym różnią się od siebie trzy kampanie European Cycyling Challenge (Rowerowa Rywalizacja Miast Europy), w których startował Gdańsk? W pierwszej zwyciężyliśmy bezapelacyjnie wyprzedzając drugi na podium Wrocław o 117 tys. km (naszy wynik: 451,5 tys. km), w drugiej z wynikiem 825,5 tys. nieomal podwoiliśmy swój pierwszy sukces - znów wyprzedzając Wrocław, tym razem o 492 tys. km.
A w trzeciej? Pojawił się Izmir, trzecie co do wielkości miasto Turcji (2,8 mln mieszkańców), które depcze Gdańskowi po piętach!
ZOBACZ WYNIKI NA STRONIE European Cycyling Challenge
Dobrze mieć rywala, ale...
23 maja po południu izmirczyków od gdańszczan w klasyfikacji generalnej ECC dzieliło 15400 km, dzień później przed godz. 18 przegonili nas, mimo że mają mniej aktywnych rowerzystów w drużynie (Gdańsk: 3223 osoby, Izmir: 3045), co ciekawe w ciągu doby obu miastom przybyło ok. setki aktywnych rowerzystów!
- Z jednej strony bardzo się cieszymy, że mamy w tym roku takiego rywala, który podkręca nam ciśnienie i atmosferę rywalizacji, ale z drugiej musimy się brać do roboty - komentuje Remigiusz Kitliński, pełnomocnik Prezydenta Miasta Gdańska ds. komunikacji rowerowej. - Wydawało się, że od zeszłego tygodnia gdy wróciła do Gdańska wiosenna pogoda, ten dystans będzie się powiększał, ale niestety tak nie jest… Namawiam do kręcenia kilometrów dla Gdańska, także tych, którzy jeszcze nie zapisali się do kampanii.
Specjalne zaproszenie skierować można jeszcze do osób, które zarejestrowały swój udział w ECC, ale… nie zbierają kilometrów (takich osób 23 maja było 1596).
W jaki sposób przyłączyć się do kampani ECC? Przeczytasz tutaj.
Rowerowa grupa wsparcia na Facebooku
Wśród gdańskich rowerzystów, którzy zaangażowali się w kampanię “na całego” zawrzało. Wystarczy wejść na otwartą grupę na Fb “Kręć kilometry dla Gdańska - ECC” (ponad 1100 członków) i poobserwować wpisy. Na gorąco organizowane są akcje wieczornego kręcenia kilometrów dla Gdańska, np. 27 maja (sobota) na Wyspę Sobieszewską - szczegóły znaleźć można na Facebook`u.
Rowerowi internauci podsyłają sobie także pozdrowienia i zdjęcia z tras, chwalą się, ile kilometrów wyrobili danego dnia na poczet kampanii. Wśród fotografii opatrzonych hasztagiem #ECC2017EU#KręćDlaGdańska znaleźć można fotki np.: z rowerem w windzie, z romantycznym zachodem słońca nad morzem, o poranku na molo, pod pracą, pod uczelnią, nocą przy lotnisku, na Głównym Mieście, z polem kwitnącego rzepaku w tle…
Ale nie brakuje też takich wpisów: “Czy wam także Naviki przestała zapisywać trasy?”; “Nieświadom ograniczenia, przejechałem na raz 35 km bez zapisywania trasy i niestety kilometry nie zostały naliczone, czy da radę jeszcze coś z tym zrobić czy już przepadło?”; “Nie mogę zapisać trasy, co robię nie tak?”; Wiecie co? Ja mam już tego kompletnie dość! Znów mi ucięli 180 km, i zamiast mieć 560 km mam 380 km.. Kończę z tym, sorry…”
Być może to już ostatni raz Gdańska w ECC
Miasto Bolonia, które jest organizatorem ECC, zrezygnowało w tym roku z dotychczasowej, własnej aplikacji służącej naliczaniu przejechanych kilometrów, zastępując ją narzędziem zewnętrznym: aplikacją Naviki. Nowy program miał być skuteczniejszy od “apki” ECC, tymczasem okazał się źródłem frustracji rowerzystów kręcących kilometry. Dodatkowo już w trakcie trwania tegorocznej edycji rywalizacji, Bolonia wprowadziła dodatkowe obostrzenia dotyczące dopuszczalnej długości przejechanego jednorazowo dystansu i możliwości importowania danych o kilometrażu z zewnętrznych aplikacji.
Po ogłoszeniu zmian w regulaminie, przedstawiciele wszystkich (dziewięciu) polskich miast biorących udział w kampanii odbyli robocze spotkanie w Warszawie.
- Jako grupa polskich miast rozważamy poważnie odstąpienie od udziału w ECC w przyszłym roku. Podstawowym problemem nie jest sama aplikacja, która po prostu przelała czarę goryczy, tylko wewnętrzna sprzeczność zasad tej kampanii - mówi Remigiusz Kitliński. - Z jednej strony nagradza miasta, które wykręcą największą liczbę kilometrów, a z drugiej różnymi sposobami zniechęca poszczególnych uczestników do tego, żeby jeździli jak najwięcej. To jest wewnętrznie sprzeczne założenie, od którego, mimo wielu rozmów i propozycji z naszej strony, organizator nie chce odejść. Będziemy starali się razem z innymi polskimi miastami stworzyć nową kampanię, prostą w założeniach i skuteczną. Zależy nam na tym, żeby na naszym polskim podwórku zrobić coś, co będzie faktycznie realizowało cele przyświecające naszym miastom na obecnym etapie: promocji komunikacji rowerowej bez ograniczeń.
Jeśli powstanie taka ogólnopolska kampania, nie będzie już odbywała się w maju (kiedy gdańszczanie i tak najchętniej jeżdżą na rowerach) lecz jesienią.
- Zależy nam na wydłużeniu tzw. sezonu, żeby mieć w Polsce więcej całorocznych rowerzystów, tak jak ma to miejsce w bardziej zaawansowanych krajach, gdzie większa część osób jeździ na rowerze przez cały rok - dodaje Remigiusz Kitliński. - Tymczasem wykażmy się samozaparciem, którego dotąd nam nie brakowało i wygrajmy w ECC po raz trzeci.