Lechia w Szczecinie jak na egzekucji
Gdańszczanie pojechali na sobotni mecz do Szczecina mocno osłabieni. W obronie zabrakło dwóch podstawowych stoperów - Michała Nalepy i Marco Malocy, w ataku nie było Łukasza Zwolińskiego. Nowy trener Marcin Kaczmarek miał więc przed meczem z Pogonią niemały ból głowy, jeśli chodzi o dobór optymalnego składu drużyny.
Tymczasem Szczecin czekał na zwycięstwo, które miało uświetnić oficjalną inaugurację nowego stadionu. Na trybunach było 20 tysięcy kibiców, a wśród nich tacy goście jak wiceprezydent UEFA Zbigniew Boniek, prezes PZPN Cezary Kulesza i trener reprezentacji Polski Czesław Michniewicz. Był też oczywiście prezydent Szczecina Piotr Krzystek. Z punktu widzenia gospodarzy Lechia jawiła się jako idealny przeciwnik, niemal z góry skazany na porażkę. Gdański zespół od tygodni pogrążony jest w głębokim kryzysie, zdobył zaledwie pięć punktów, zajmuje ostatnią pozycję w ligowej tabeli.
Lechia na dnie Ekstraklasy. Dymisja prezesa Adama Mandziary przyjęta
Zimny prysznic na szczecińskie głowy
Mecz zaczął się od ataków i wysokiego pressingu ze strony Pogoni. Gospodarze trafili nawet w słupek, choć dość przypadkowo. Jednak Lechia dobrze była zorganizowana w obronie i coraz częściej zaczęła dochodzić do głosu w akcjach ofensywnych. W 14. minucie na głowy szczecińskich kibiców wylało się wiadro zimnej wody:
- Flavio Paixao przedarł się lewym skrzydłem, dośrodkował górą w pole karne gospodarzy, na 15. metr - tam piłkę uderzył głową rozpędzony Maciej Gajos - prosto w lewe okienko, nie do obrony. Zrobiło się 1:0 dla Lechii.
Po tej bramce wydawało się, że Lechia kontroluje przebieg meczu.
Lechia - Jagiellonia Białystok 2:2. Nadal czerwona latarnia, ale są dwie dobre wiadomości
Dwa gole, które uszczęśliwiły Szczecin
Pogoń atakowała, ale gdańszczanie naprawdę dobrze radzili sobie w obronie, a w ostateczności sytuację ratował bardzo dobry tego dnia Dusan Kuciak w bramce. Tak było do 34. minuty.
- Rzut rożny bity z prawej strony bramki Lechii. Górna piłka, do której wyskakuje wysoko napastnik Pogoni Pontus Almqvist i mocną główką trafia do siatki. Jest remis.
Niestety należy powiedzieć, że swój udział w stracie gola miał rezerwowy stoper Lechii Kristers Tobers, który w tym meczu z konieczności pełnił rolę filara obrony. “Krył” strzelca bramki, ale nie z tej strony, co trzeba. Mógł tylko oglądać zza pleców napastnika Pogoni, jak ten wyskakuje w powietrze i uderza piłkę głową.
Kilka minut później Lechia straciła druga bramkę i znowu nie bez winy Tobersa.
- Pogoni udało się przeprowadzić kontrę. Mocna piłka zagrana na połowę Lechii. Tam - z prawej strony boiska - pojedynek biegowy Tobersa z Pontusem Almqvistem. Obaj zderzyli się w wyskoku i upadli. Almqvist błyskawicznie się podniósł i przejął piłkę. Nie mógł strzelać, bo zdążył już do niego podbiec bramkarz Lechii Dusan Kuciak. W tej sytuacji napastnik Pogoni zachował się bardzo przytomnie - zagrał piłkę na środek pola do nadbiegającego kolegi z drużyny, Kamila Grosickiego, który pewnie kopnął do siatki.
Nowym trenerem Lechii został Marcin Kaczmarek. Klub ma prowadzić do końca sezonu 2023/24
Mimo wszystko Lechia mogła zremisować
To nie był równy mecz, o czym świadczą statystyki. Pogoń 18 razy strzelała na bramkę Lechii, w tym 9 razy celnie, podczas gdy gdańszczanie mieli strzałów odpowiednio 7 i 4. Posiadanie piłki też było na korzyść gospodarzy (58 proc. do 42 proc.). Pogoń wymieniła 578 podań, podczas gdy Lechia 391. Celność podań gospodarzy to aż 83 proc. przy zaledwie 74 proc. gdańszczan. Pod jednym względem Lechia przewyższyła Pogoń - przebiegniętego dystansu: 116,58 km do 113,17 km.
A jednak nie musiał to być mecz przegrany. W końcówce Flavio Paixao strzelił fantastyczną bramkę zza pola karnego - niestety okazało się, że był na pozycji spalonej w chwili podania. Potem miał jeszcze jedną okazję, mocno uderzył głową w polu karnym, ale bramkarz Pogoni szczęśliwie zdołał sparować piłkę na słupek.
Po tym zwycięstwie Pogoń została liderem tabeli Ekstraklasy.
Przed Lechią teraz dwa bardzo trudne mecze ligowe. W następny weekend znowu wyjazd - do Cracovii. Tydzień później gdańszczanie podejmą na własnym boisku najlepszą w tej chwili polską drużynę klubową - Raków Częstochowa.
POGOŃ SZCZECIN - LECHIA GDAŃSK 2:1 (2:1)
- 0:1 - Maciej Gajos 14'
- 1:1 - Pontus Almqvist 34'
- 2:1 - Kamil Grosicki 40'
POGOŃ: Dante Stipica - Jakub Bartkowski (45' Paweł Stolarski), Konstantinos Triantafyllopoulos, Benedikt Zech, Leonardo Borges - Damian Dąbrowski - Rafał Kurzawa (87' Wahan Biczachczjan), Mateusz Łęgowski (74' Kamil Drygas), Sebastian Kowalczyk (74' Jean Carlos Silva), Kamil Grosicki - Pontus Almqvist (87' Luka Zahović)
LECHIA: Dusan Kuciak - David Stec, Henrik Castregen, Kristers Tobers, Rafał Pietrzak - Ilkay Durmus (82' Bassekou Diabate), Joeri de Kamps (70' Christian Clemens), Maciej Gajos (82' Dominik Piła), Jarosław Kubicki (90' Marco Terrazzino), Conrad (69' Jakub Kałuziński) - Flavio Paixao
- Żółte kartki: Bartkowski, Borges (Pogoń) oraz De Kamps, Clemens, Castregen, Stec (Lechia)
- Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)