PGE Vive Kielce to najlepszy polski zespół ostatniej dekady, seryjnie zdobywający mistrzostwo Polski. W sezonie 2015/16 dokonał niemożliwego: wygrał Ligę Mistrzów. Zespół od kilku lat trenuje Tałant Dujszebajew - legenda piłki ręcznej, na parkiecie walczą reprezentanci (byli i obecni) Polski, Serbii, Chorwacji, Słowenii.
Mecz ligowy pomiędzy Wybrzeżem a PGE Vive był doskonałą okazją, by zobaczyć w akcji światowe gwiazdy piłki ręcznej, czyli szczypiornistów zespołu z Kielc. Sławomir Szmal, Alex Dujszebajew, Blaz Janc, Julen Aginagalde, Mariusz Jurkiewicz, Karol Bielecki, Manuel Strlek, Uros Zorman, Marko Mamić, Dean Bombac, Darko Djukić, Krzysztof Lijewski, Michał Jurecki, Mateusz Jachlewski - to imiona i nazwiska zawodników, które zna każdy szanujący się kibic szczypiorniaka.
Z wyżej wymienionych we wtorek, 7 listopada, w gdańsko-sopockiej Ergo Arenie zabrakło Zormana.
- Uros po niedzielnym meczu z PSG w Lidze Mistrzów jest trochę poobijany. Przed nami kilka ważnych meczów, chcę mu dać trochę odpocząć - tłumaczył trener Dujszebajew.
W ekipie z Gdańska oprócz leczących kontuzje Damiana Kostrzewy, Huberta Korneckiego, Marka Marciniaka i Pawła Salacza, zabrakło także obrotowego Łukasza Rogulskiego, który dzień wcześniej na treningu po zderzeniu z jednym z kolegów doznał lekkiego urazu.
- To nie jest nic groźnego, raczej bolesnego. Za kilka dni powinno być wszystko w porządku - wyjaśniał Marcin Lijewski, trener Wybrzeża.
Faworytem byli oczywiście goście i to oni zdobyli pierwszego gola. Już w 3. minucie nieszczęśliwie na parkiet upadł Ramon Oliviera, który chwilę wcześniej zdobył bramkę dla gdańszczan (1:1). Nie był wstanie sam wstać, koledzy znieśli go z boiska.
To nie podłamało gospodarzy, którzy skutecznie przedzierali się przez niemrawych kielczan.
- Cały dzień wracaliśmy z Paryża, byliśmy trochę zmęczeni niedzielnym spotkaniem z Paris Saint-Germain - tłumaczył później Jurkiewicz, rozgrywający PGE Vive.
Podpopieczni trenera Marcina Lijewskiego w ciągu ośmiu początkowych minut zdołali trzy razy pokonać Sławomira Szmala, z kolei koledzy „Kasy” z pola pokonali Macieja Pieńczewskiego tylko raz.
W 12. minucie po rzucie karnym Wojciecha Prymlewicza było 5:2 dla Wybrzeża.
- Będzie sensacja? - zastanawiało się około trzech tysięcy kibiców zebranych w Ergo Arenie.
W 20. minucie gdańszczanie prowadzili po raz ostatni (8:7). Do przerwy było 12:17.
W drugiej połowie mistrzowie Polski kontrolowali wydarzenia na boisku, cały czas utrzymując przewagę 6-8 bramek. Na kilka sekund przed końcową syreną wynik spotkania ustalił Kamil Adamczyk.
Gdańszczanie przegrali 26:32, ale zanotowali progres. Przed rokiem w Ergo Arenie - na inaugurację sezonu 2016/2017 - przegrali z kielczanami 19:31, czyli różnicą 12 bramek. We wtorek, 7 października 2017, stracili do mistrzów Polski tylko sześć goli.
Wybrzeże Gdańsk - PGE VIVE Kielce 26:32 (12:17)
Wybrzeże: Pieńczewski 1, Chmieliński - Prymlewicz 5, Wróbel 5, Podobas 3, Gądek 3, Kondratiuk 2, Adamczyk 2, Oliveira 1, Komarzewski 1, Sulej 1, Bednarek 1, Papaj
PGE Vive: Szmal, Wałach - Bielecki 5, Strlek 4, Aguinagalde 4, Jurkiewicz 3, Djukić 2, Bombac 2, Mamić 2, Dujszebajew 2, Janc 1, Lijewski 1, Bis 1, Jachlewski 1, Kus 1, Chrapkowski