Redakcja Gdansk.pl: Co uważa Pan za największy sukces gdańskich rad dzielnic?
Przemysław Malak: Największym sukcesem rad, a w zasadzie radnych dzielnic, jest fakt, że w każdej dzielnicy taka rada istnieje. Jeszcze osiem lat temu większości z nich nie było. Dlatego cieszę się, że wśród gdańszczan odżył duch obywatelskości, samorządności, i że mieszkańcy chcą decydować o tym, co się dzieje w ich małych ojczyznach.
Czy rada dzielnicy, według Pana, faktycznie zmienia daną dzielnicę, wpływa na jej wizerunek?
- Na pewno. Widzieliśmy to przede wszystkim na sesjach rady, kiedy pojawiał się jakiś kontrowersyjny temat. W Radzie Dzielnicy Piecki-Migowo zdarzyło się, że na sesjach pojawiało się 80 mieszkańców - przychodzili w bardzo konkretnej sprawie, kontrowersyjnej, z ich punktu widzenia - zabudowy na ul. Kusocińskiego, gdzie przy starszych, mniejszych budynkach, zaplanowano budowę dużo wyższego bloku mieszkalnego. Skoro przyszli wówczas do rady dzielnicy, to znaczy, że mają u nas (radnych dzielnic-red.) sprawy do załatwienia i chcą, żebyśmy byli tym mocniejszym głosem mieszkańców, który są w stanie przekazać dalej - w formie uchwały rady.
Nasza rada dzielnicy zajmowała się w ostatniej kadencji także szeregiem tzw. miękkich spraw. Radni stawiali m.in. na integrację mieszkańców, poprzez organizowanie festynów, spotkań, a nawet zajęć fitness, które cały czas cieszą się zainteresowaniem. Myślę, że ważnym, a może i najważniejszym argumentem za korzystaniem z tych wszystkich propozycji jest to, że są one bezpłatne.
Warto też podkreślić, na przykładzie Rady Dzielnicy Piecki-Migowo, że to mieszkańcy składali nam swoje propozycje do budżetu. Nie było tak, że siedzieliśmy w zamkniętym gronie decydując, jak podzielić ten "tort". Organizowaliśmy konsultacje społeczne w tej sprawie. Rada miała do dyspozycji budżet w wysokości 100 tys. złotych, a mieszkańcy składali propozycje, których wartość wynosiła nawet 300 tys. złotych. Ilość składanych propozycji także świadczy o tym, że mieszkańcy interesują się radami dzielnic.
Wybory do Rad Dzielnic 2019. Kolejne dzielnice organizują spotkania informacyjne dla mieszkańców
Zaskoczył mnie Pan, pozytywnie. Wydawało mi się, że większość mieszkańców, mimo wszystko, wciąż nie za bardzo kojarzy czym jest rada dzielnicy i w jaki sposób funkcjonuje...
- Przyznać trzeba, że im większa dzielnica tym trudniej dotrzeć do wszystkich mieszkańców. Na pewno łatwiej jest z tym na Strzyży, Wzgórzu Mickiewicza czy w Rudnikach, a trudniej - na Chełmie czy właśnie w Pieckach-Migowie. Ważna jest komunikacja pomiędzy radą a mieszkańcami, a także promocja tego, co radni robią w danej dzielnicy. Wiem, że tym razem będzie zdecydowanie więcej kandydatów na radnych niż poprzednio. To sygnał, że te rady mają sens. Liczę też na to, że frekwencja wśród głosujących będzie dużo wyższa niż w ostatnich wyborach. Moim zdaniem, właśnie od tej frekwencji będzie zależało, czy rady w nowej kadencji będą dobrze funkcjonować.
Co należy poprawić, Pańskim zdaniem, w pracy dzielnicowych radnych?
- Problemem są na pewno sprawy biurokratyczne. Jeżeli przez radę realizowany jest jakiś projekt, to powinno być jedno miejsce, jedno stanowisko w urzędzie, przy którym można dany wniosek później rozliczyć. Niestety, obecnie jest tak, że jeśli radni chcą rozliczyć wniosek "kulturalny" to trzeba się zgłosić do Biura Prezydenta ds. Kultury, ze "sportowym" do Biura ds. Sportu, a projekty związane ze szkołami czy imprezami - w Wydziale Rozwoju Społecznego, itd. Każdy z wydziałów w magistracie ma inne procedury, każdy potrafi czasem zażyczyć sobie dodatkowy formularz, pismo. A według mnie powinien być jeden "twór urzędowy", który zajmowałby się rozliczaniem rad dzielnic od A do Z.
Minusem jest też to, że głos rad dzielnic, wyrażany np. poprzez opiniowanie planów zagospodarowania przestrzennego, nie jest słyszalny i nie jest brany pod uwagę.
Mimo wszystko zachęca Pan mieszkańców do kandydowania do rad dzielnic...
- Oczywiście. Praca w radzie to naturalna droga do kariery politycznej (jeżeli ktoś o takiej myśli – red.), zaczynając właśnie od tej rangi społecznej, dzielnicowej, najbliżej mieszkańców.
Czy rada dzielnicy to dobra lekcja samorządności?
- Tak, to fantastyczna lekcja, szczególnie dla młodych osób, które mogą przekonać się, jak to właściwie wygląda na tym najniższym szczeblu, ale właśnie tym szczeblu najbliżej mieszkańców. Kwestia dziury w jezdni czy krzywego chodnika nie ma zabarwienia politycznego - dlatego w radzie wszyscy działają ponad podziałami, rozwiązując to, co doskwiera mieszkańcom. Działając w niej można nauczyć się, jak rozwiązywać wszelakie problemy, zaczynając od spraw bezpieczeństwa po pomoc społeczną. To okazja do poznania fantastycznych ludzi, często aktywnych społeczników, działających w różnych stowarzyszeniach, fundacjach, parafiach czy grupach nieformalnych. To też okazja do zrobienia czegoś dobrego dla mieszkańców, podzielenia się swoim czasem i uśmiechem...
Rady Dzielnic zakończyły kadencję. Nowi radni zostaną wybrani w trakcie marcowych wyborów
24 marca odbędą się wybory do gdańskich Rad Dzielnic. Do 22 lutego przyjmowane są zgłoszenia kandydatów na radnych. Każdy, kto zdecyduje się kandydować, powinien wypełnić formularz, który stanowi oficjalne zgłoszenie kandydata na radnego. Muszą się znaleźć na nim podpisy poparcia co najmniej 30 mieszkańców.
Wszelkie informacje oraz niezbędne druki można otrzymać w Urzędzie Miejskim, przy ul. Nowe Ogrody 8/12, w pokojach 215 i 214, tel. (58) 323 62 95, 323 62 14 lub 323 62 94 lub na stronie www.gdansk.pl.