Wilno w Gdańsku. Rozmowa z Birutė Jonuškaitė wokół jej najnowszej powieści „Maranta”
- Kojarzymy Wilno z Matką Bożą Ostrobramską, z obrazem Pana Jezusa Miłosiernego, ale ten obraz miłosierdzia tak naprawdę jest w czynie chrześcijańskim - w idei hospicyjnej - podkreślał dr Tomasz Snarski, który do jednej z poświęconej polsko-wileńskim kwestiom rozmowy, w ramach festiwalu Wilno w Gdańsku, zaprosił siostrę Michaelę Rak, założycielkę i dyrektor wileńskiego Hospicjum im. błogosławionego księdza Michała Sopoćki.
Prowadzący spytał swojego gościa o to, czy zgadza się z tym, że nie ma miłosierdzia bez solidarności, w rozumieniu, że owym miłosierdziem jest Wilno, a solidarność symbolizuje Gdańsk. Poprosił też o opowiedzeniu o działalności hospicyjnej.
- Solidarność, miłosierdzie i miasta zespalają się w jednym - w pojęciu „człowiek”. To wszystko kumuluje się w tym, co człowiek nosi w sobie, w przestrzeni swoich pragnień i marzeń, ale i podsumowania życia i wyznaczenia kierunków dla rozwoju swojego i bliźnich - powiedziała siostra Michaela Rak. - Są dwa filary podtrzymujące wspólny pomost, po którym człowiek chce przedostać się na drugą stronę. Jaka ta strona jest, będzie wynikało z przestrzeni jego wewnętrznych przeżyć. Jeżeli mówimy o tych dwóch filarach solidarności i miłosierdzia, to one zespalają się na kładkę przejścia człowieka ku człowiekowi. Tego na co dzień doświadczamy w misji hospicyjnej. Staramy się zatrzymać nie nad bólem, nie nad cierpieniem, ale nad człowiekiem, który to w sobie niesie, i któremu trzeba przyjść z pomocą.
Siostra podkreśliła, że przestrzeń hospicyjna jest przestrzenią człowieczeństwa - oznacza to, że każdy „musi poczuć w sobie, że jest realizowany, spełniony, że ma doświadczyć tego co jest pragnieniem jego serca i ma ludzi, którzy mu w tym pomogą”.
- Odwołując się do pojęcia solidarność - czy tam nie chodziło o człowieczeństwo? O poszanowanie, o wolności i sprawiedliwość? O to chodziło. Jeżeli odnosimy się do miłosierdzia - to czy nie jest w nim zakotwiczone pojęcie bycia obrazem drugiego człowieka? W tym sensie, że ktoś, kto na mnie patrzy, czuje się spełniony; ktoś, kto doświadcza moich czynów, czuję się ubogacony; ktoś, kto słyszy moje słowa, czuje się wzmocniony. I to jest właśnie to miłosierdzie: bycie dla. Tego się uczymy tu, w mieście miłosierdzia - tłumaczyła siostra.
W dalszej części rozmowy gość Tomasza Snarskiego opowiedział m.in. silnej relacji między hospicjum gdańskim i wileńskim, a także o tym, w jaki sposób można pomóc placówce w Wilnie, by ta mogła potrzebującym pomagać jak najlepiej i jak najdłużej.
- Bez wsparcia hospicjum gdańskiego i hospicjów polskich, bez wsparcia człowieka, nie sposób byłoby nam służyć. Wszystko robimy za darmo, dla każdego człowieka, a mamy tu ludzi różnej narodowości, różnych religii. Patrząc w głębię naszego serca pomagamy każdemu z całym potencjałem naszych możliwości. Żeby utrzymać płynność finansową w każdym miesiącu 65 tys. euro musi przejść do wileńskiego hospicjum, żeby mogło służyć. Dni Wilna w Gdańsku są taką kładką przejścia ludzi do Wilna. Łączy ludzi. Dlatego bardzo proszę o pomoc - zaapelowała siostra.
Zobacz całą rozmowę:
Festiwal Wilno w Gdańsku. Prof. Maria Mendel o pedagogice obydwóch miast