- Wrażenia z Nocy Muzeów w Gdańsku? Bardzo dobre - mówi pan Robert. Tego wieczoru z rodziną odwiedził m.in. Spichlerz Opacki, w którym mieści się Oddział Etnografii Muzeum Narodowego w Gdańsku. - Trafiliśmy na fajne koncerty i kreatywne zabawy dla dzieci - było modelarstwo i ćwiczenie różnych umiejętności plastycznych, kupiliśmy też płytę z koncertu i książkę o dziejach Prus Królewskich, więc wracamy do domu z pamiątkami.
Na nocne zwiedzanie wybrał się z żoną i 4-letnią córeczką Marysią, która pomimo późnej pory była pełna energii i zapału do korzystania z kolejnych atrakcji tego wieczoru. Nie ona jedna. - Widziałam dzisiaj bardzo dużo rodzin z dziećmi w wieku około 3, 4 lat - mówi pani Ania. - Na ostatnim koncercie, na jakim byliśmy, dzieciaki słuchały muzyki folkowej i były naprawdę oczarowane. Moja córka była pod wielkim wrażeniem.
Podobnym strzałem w dziesiątkę zaproponowanym przez Oddział Etnografii, tak dla dorosłych, jak i najmłodszych, było stanowisko, na którym można było obejrzeć z bliska japońskie stroje, a nawet je przymierzyć.
- Przebrałyśmy się z córką w klasyczne japońskie stroje i zrobiłyśmy sobie zdjęcia. Wyszło pięknie! Zrobiłyśmy też oryginalny latawiec japoński i żurawia z origami - na szczęście. Teraz chcemy jeszcze pojechać do innego oddziału Muzeum Narodowego - do Zielonej Bramy na pokaz „Muzeum Utraconego” - dodaje pani Ania.
Mieli szczęście, bo choć w ciągu pierwszych czterech godzin otwarcia Oddziału Etnografii w Noc Muzeów placówkę odwiedziło ponad 500 osób, nie musieli stać w kolejkach - z których to wielkie coroczne wydarzenie słynie.
- Nie było kolejek. Zobaczymy, jak będzie w Zielonej Bramie - mówią.
W nieco gorszej sytuacji znaleźli się ci, którzy postanowili tego wieczoru odwiedzić np. Gdański Teatr Szekspirowski. Tam trzeba było odstać w kilkudziesięciometrowym „ogonku”. Było to jednak czekanie „grzechu warte” - w środku czekali przewodnicy, którzy zabierali uczestników na spacery teatralne po zakamarkach budynku. Nie były to jednak zwykłe przechadzki, a przepiękne wizualnie, ciekawie zainscenizowane podróże po dziełach Williama Szekspira, przez pryzmat 7. grzechów głównych.
Nie tylko muzea, teatry i galerie sztuki, ale także uczelnie, a nawet Urząd Marszałkowski (sala z odtworzonym po 79 latach malowidłem sufitowym "Niebo polskie") kusiły w Gdańsku nocnymi wejściówkami za darmo lub symboliczną złotówkę. W sumie kilkadziesiąt placówek, które na Noc Muzeów przygotowały liczne atrakcje i niespodzianki.
Zwiedzający mówią najczęściej: "Na co dzień nie zawsze jest na to czas, żeby z całą rodziną odwiedzić muzeum. To jedyna taka okazja".
Cieszmy się, że przynajmniej raz do roku istnieje taka możliwość i że gdańszczanie masowo z niej korzystają. I nie przegapmy kolejnej edycji - już za rok.
Zachęcamy do zapoznania się z historią imprezy i z naszą fotogalerią z Europejskiej Nocy Muzeów 2018.
Historia imprezy
Zaczęło się u naszych zachodnich sąsiadów. Pierwsza Noc Muzeów (Lange Nacht der Museen) miała miejsce w styczniu 1997 w Berlinie. Cieszyła się dużym powodzeniem i właśnie z tego powodu zaczęły powstawać podobne imprezy w innych miastach, m.in. pod nazwą Nuit Blanche w Paryżu i Museums-n8 w Amsterdamie. Obecnie organizuje je ponad 120 miast Europy. W Polsce pierwszą Noc Muzeów zorganizowano w 2003 w poznańskim Muzeum Narodowym. Przełom nastąpił rok póżniej, kiedy to swoje pierwsze Noce Muzeów zorganizowały Kraków i Warszawa. Podczas pierwszej edycji w stolicy do muzeów wybrało się 16 tysięcy osób.
Jak mówią entuzjaści tej imprezy to jedyna w roku i niepowtarzalna okazja, żeby zobaczyć muzealna ofertę, często nie wystawiane dotąd zbiory, premierowe pokazy, wernisaże, happeningi, niedostępne na co dzień zakamarki, poznać tajemnice i sekrety zza kulis muzeów i galerii.