Maryna Korolova spakowała całe swoje życie do bagażnika samochodu. Wyjechała z Charkowa chwilę po rozpoczęciu wojny w lutym 2022 roku. Zabrała półtoraroczne dziecko na ręce, a walizki wrzuciła do tyłu. Jej mąż, policjant, został walczyć z bronią w ręku.
Korolova pojechała najpierw do Polski, potem do Niemiec. W końcu zdecydowała się wrócić na Ukrainę - do Równego w zachodniej części kraju.
- Mój syn ma teraz cztery lata - mówi Korlova. - Dalej boi się syren przeciwlotniczych. A w mieście syreny wyją codziennie. Dzieci w przedszkolach, szkołach muszą zejść wtedy do schronu. Mogą tam siedzieć nawet godzinę, dwie. Wychowawcy starają się je uspokoić, ale nie zawsze to pomaga. Czasem nawet praca z psychologiem niewiele daje.
W Równem Korolova pracuje z weteranami wojennymi: - Pracuję z ludźmi, którzy mają głębokie traumy powojenne, którzy stracili bliskich. Pomagamy im w adaptacji, rehabilitacji, socjalizacji, żeby przywrócić im zdrowie psychiczne i fizyczne.
Maryna dodaje, że jest wdzięczna Polsce, zwłaszcza za pomoc jej dziecku, które dzięki polskim lekarzom wróciło do zdrowia. - Pamiętam, że w krytycznym momencie przyjęli nas o drugiej w nocy w warszawskim szpitalu - wspomina.
Korolova jest w grupie samorządowców z Kijowa, Równego, Odessy i Lwowa, która przyjechała w poniedziałek, 23 września, na trzy dni do Gdańska i Sopotu.
Jak wyjaśnia Wioletta Dymarska z Urzędu Marszałkowskiego, ukraińscy goście dowiedzą się od pomorskich i gdańskich samorządowców, jak właściwie korzystać ze środków unijnych, w tym jak napisać strategię dla regionu i miasta. W ciągu trzech dni goście wezmą udział w serii wykładów i spotkań. Odwiedzą m.in. Port Czystej Energii i Gdański Dom Sąsiedzki przy ul. Dworcowej.
Konsul Płodysty: walczmy o samostanowienie
Konsul Ukrainy w Gdańsku Ołeksandr Płodysty mówi nam, że to ważna wizyta: - Nie mamy jeszcze dużego doświadczenia we współpracy z Unią Europejską. To dla nas nowa wiedza, której potrzebujemy. Musimy się tego nauczyć. Tym bardziej jesteśmy wdzięczni, że Gdańsk, Sopot i Pomorze chcą się z nami tą wiedzą podzielić.
Kilka dni temu przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosiła w Kijowie, że Unia Europejska udzieli Ukrainie 35 mld euro pożyczki. Kwota będzie zabezpieczona zamrożonymi rosyjskimi pieniędzmi.
Płodysty tłumaczy, że dla Ukrainy wejście do UE to wybór cywilizacyjny:
- Ukraina dostała z Brukseli potwierdzenie, że zostanie członkiem UE. Musimy teraz odrobić pracę domową, żeby spełnić wszystkie warunki. Badania przed 2022 rokiem pokazały, że 70-90 procent naszego społeczeństwa chce dołączyć do UE. To jest nasz wybór cywilizacyjny. Potwierdziliśmy go wielokrotnie, choćby na Majdanie. Nasza przyszłość jest w Europie. Jesteśmy na pierwszej linii frontu, broniąc ideałów europejskich i naszego prawa do samostanowienia o przyszłości. Za to prawo walczymy i umieramy.
W poniedziałek, 23 września, jednym z prelegentów w Sali Herbowej Urzędu Marszałkowskiego był wiceprezydent Gdańska Piotr Grzelak. Mówił o strategii miasta i konsultacjach z mieszkańcami przy dużych projektach. Jak nam powiedział, od ponad dwóch lat miasto Gdańsk jest mocno zaangażowane we wsparcie miast ukraińskich:
- Mamy relacje z wieloma miastami. Możemy im pomóc choćby zdobyć kompetencje związane z pozyskiwaniem środków unijnych. Dzięki temu uda się przyspieszyć wiele procesów. W przyszłości na pewno będziemy realizować z miastami ukraińskimi wspólne projekty w ramach środków przedakcesyjnych.
Kijów: codziennie atak szahidów
Tymczasem - zanim Ukraina wejdzie do Unii - i jeśli nic się nie zmieni na froncie, czeka ją kolejna krytyczna zima, zapewne znów pod rosyjskimi pociskami, bombami i dronami. 80 procent ukraińskich elektrowni cieplnych zostało zniszczonych.
O tym, jak wygląda sytuacja, opowiedziała nam radna Zoya Yarosh z Rady Miasta Kijowa.
Yarosh: - Co prawda Kijów znajduje się daleko od linii frontu, ale syreny alarmowe wyją u nas kilka razy dziennie. Praktycznie codziennie Kijów jest atakowany szahidami [irańskie drony bojowe - red.] Miasto doznało zniszczeń infrastruktury energetycznej. Latem prąd był wyłączany na wiele godzin i dalej to się zdarza.
- Wiemy, że Kijów zawsze był, jest i będzie celem dla Rosjan - dodaje Yarosh. - Dlatego przed zimą musimy kupić specjalne miniwęzły cieplne, dzięki którym będziemy produkować prąd, żeby mogły działać np. wodociągi. Zima 2022/23 była ciężka: czasami nie działało metro, nie było wody, miasto było zaciemnione, a trolejbusy - z braku prądu - musieliśmy zamienić na autobusy.
Jak to znoszą mieszkańcy Kijowa? Yarosh: - Rozumieją, że to przez wojnę. Każdy stara się samodzielnie rozwiązywać swoje problemy. Miasto pomaga, np. zwracając środki za zakup generatorów prądu. Dzięki temu działają np. windy w blokach. Nie poddajemy się!
Zobacz fotorelację z pierwszego dnia wizyty delegacji ukraińskiej w Gdańsku: