Spotkanie obu pań odbyło się 4 sierpnia, w Gdańsku. Margarita Idrisova przyjechała do naszego miasta prywatnie. Odwiedziła tutaj swoje dzieci, którym w marcu br. udało się uciec z oblężonego Mariupola. Do Gdańska przyjechały z dziadkami. Tutaj mogą spokojnie się uczyć, nie doświadczając na co dzień okrucieństw wojny. Pani Margarita przyjechała nad Motławę na tydzień.
W czasach pokoju na Ukrainie, do roku 2020, pracowała w urzędzie miasta Mariupola jako dyrektorka działu zagranicznego. Mariupol to miasto partnerskie Gdańska. Wielokrotnie odwiedzała więc nasze miasto, organizując i przewodnicząc delegacjom i wizytom u nas młodych ukraińskich liderów samorządowych.
Wielka "Mała Ukraina" przy Grunwaldzkiej 5. "Wszyscy jesteśmy sąsiadami z miasta"
Jak sama przyznała podczas czwartkowego spotkania z prezydent Gdańska, wie, że ma tutaj przyjaciół. Gdańsk, w jej ocenie, ma mieszkańców oddanych sprawom wolności i solidarności, dlatego zdecydowała się - w obliczu szalejącej wojny - wysłać swoje dzieci właśnie tutaj.
W czwartek prezydent Dulkiewicz pytała m.in. o codzienne życie ponad 100-tysięcznego miasta Pokrovsk, położonego na linii frontu, co dzień ostrzeliwanego, choć jeszcze nie okupowanego przez Rosjan. Obecnie trwa tam obowiązkowe wysiedlanie mieszkańców, zlecone przez ukraiński rząd. Jednak wiele osób nie chce lub nie może opuścić swoich domów. Prezydent Idrisova przyznała, że musi być w tych trudnych chwilach z mieszkańcami, dlatego nie zdecydowała się na emigrację. Na Ukrainę wróciła już w piątek, 5 sierpnia.
Do Gdańska przywiozła wyjątkowy prezent: flagę ukraińską, na której żołnierze z linii frontu wypisali podziękowania dla Polaków za ich pomoc i wsparcie.
Podczas spotkania obu pań nie brakowało łez wzruszenia.