Na drodze do demokracji
Aksana nie ma polskich korzeni, ale od dawna ciągnęło ją do Polski. Z dzieciństwa spędzonego na Białorusi w czasach Związku Radzieckiego pamięta polskie bajki w telewizji, ale też artykuły w gazetach, gdzie pisano o Polsce - szczególnie te o “Solidarności”, która była przez sowiecką propagandę przedstawiana jako zło wcielone. Gdy na początku lat dziewięćdziesiątych w Mińsku powstał Dom Polski, poszła tam, zapisała się na kurs językowy.
- A dzisiaj po prostu wchodzę do Europejskiego Centrum Solidarności i czuję się jak u siebie - mówi Aksana. - Poznałam historię polskiego sprzeciwu wobec autorytarnej władzy i widzę, że teraz tą samą drogą idzie białoruskie społeczeństwo. Ile to jeszcze potrwa, ile będzie łez i bólu? Nie wiem, ale wierzę, że Białoruś będzie w końcu wolna i niepodległa.
Biało-czerwony Gdańsk na Święto Niepodległości. Parada Niepodległości przejdzie już po raz 20
Ile dobrego może zrobić mural
W Gdańsku Aksana mieszka od siedmiu lat. Wyszło dosyć przypadkowo - po prostu trójmiejska firma z branży IT zaproponowała jej pracę. Ktoś z jej rodziny trafił na podobnej zasadzie do Wrocławia. Dzisiaj Aksana nie wyobraża sobie, że mogłaby w Polsce mieszkać gdzie indziej, niż w Trójmieście.
- Mówi się, że Gdańsk jest miastem wolności i solidarności - podkreśla Aksana. - Wiele razy przekonałam się, że tak jest, i to niemal od pierwszego dnia. Wtedy, w 2016 roku, gdy tylko przyjechałam do Gdańska, od razu zauważyłam mural przypominający o losie Białorusi, więc już na początku zrobiło się ciepło w sercu.
Świece w obronie praw człowieka i w geście solidarności z więźniami politycznymi na Białorusi
Mural znajduje się na filarze wiaduktu w centrum miasta, przedstawia Alesia Bialackiego, białoruskiego działacza demokratycznej opozycji, walczącego o prawa człowieka. Bialacki od lat jest szykanowany i więziony przez reżim Łukaszenki, teraz znowu - od lipca 2021 roku, trzymany jest za kratami pod zarzutem działalności antypaństwowej. Niedawno Aleś Bialacki został laureatem pokojowej Nagrody Nobla. Wolni Białorusini widzą, że świat docenia ich walkę o prawo do życia w demokratycznym kraju.
Zawsze z flagami biało-czerwono-białymi
W sierpniu 2020 roku białoruskie społeczeństwo pokazało, że z całych sił pragnie demokracji. Ludzie wyszli masowo na ulice, ponieważ Łukaszenka sfałszował wyniki wyborów. Protesty trwały ponad pół roku. W końcu Łukaszenka spacyfikował ten bunt. Po stronie opozycji były cztery ofiary śmiertelne, co najmniej 33 tysiące osób reżim objął represjami.
Marsz godności Białorusinów. Aleksandra Dulkiewicz: "Jesteśmy całym sercem z wami"
Od tego czasu Aksana i inni gdańscy Białorusini protestują przeciwko reżimowi Łukaszenki w każdą niedzielę. Są wtedy na Długim Targu, niedaleko Fontanny Neptuna. Zaczynają o 13-ej, stoją tam przez półtorej godziny, w kilka, kilkanaście osób.
- Widzimy, że gdańszczanie nam kibicują - mówi Aksana. - Podchodzą do nas, zagadują. Bywa, że dołączają, jak pan Sławek, który jest z nami od kilku miesięcy. Przyszedł, zapytał o naszą sprawę i stwierdził, że to mu się podoba. W młodości protestował przeciwko polskiej “komunie”, teraz robi to przeciwko Łukaszence. Jest z nami w każdą niedzielę.
Zawsze protestują z biało-czerwono-białymi flagami wolnej Białorusi. Teraz, w piątek, 11 listopada, przyniosą je na gdański “Marsz Niepodległości”.
Co tydzień na Długim Targu przeciwko reżimowi. Niesłabnący protest Białorusinów
Zamienić Odessę na Gdańsk
Juri Zabijaka - nazwisko jak z kresowych powieści Sienkiewicza.
- Wiem, że jest pochodzenia polskiego i chyba nawet brzmi groźnie - mówi Jurek. - Nie mam w rodzinie żadnych polskich przodków, a przynajmniej nic o tym nie wiem. Faktem jest natomiast, że zawsze czułem do Polaków sympatię. Gdy studiowałem historię na uniwersytecie w Odessie, napisałem nawet pracę, w której wykazywałem, że Ukraińców więcej łączy z Polską niż z Rosją. Że cała nasza tradycja demokratyczna jest związana historycznie z ustrojem dawnej Polski.
Jura ożenił się. W Odessie miał kłopot ze znalezieniem dobrej pracy w swoim zawodzie. Spojrzał na mapę Polski. Gdańsk wyglądał na interesujące miejsce. Też nad morzem, tylko zwrócony ku północy. I oczywiście świadomość, że to miasto Lecha Wałęsy, “Solidarności”, która obaliła komunę.
Jak to jest być Ukraińcem w Gdańsku? Agnieszce Michajłow opowiedział Jurij Zabijaka z Odessy
Mieszkają w Gdańsku już cztery lata - Jura z żoną i dwójką małych dzieci.
- Jestem dziennikarzem ukraińskich mediów społecznościowych, nauczycielem, udzielam się w Gdańskiej Radzie Imigrantów i Imigrantek, współpracuję z miejskim Wydziałem Rozwoju Społecznego - wylicza.
Z miesiąca na miesiąc Juri Zabijaka coraz lepiej mówi po polsku. Gdy ma kłopot z przetłumaczeniem jakiegoś słowa, prosi o podpowiedź swoje dzieci, które chodzą do polskiej szkoły, po polsku mówią równie dobrze, jak po ukraińsku.
Przy pomniku św. Włodzimierza Wielkiego
W Gdańsku zawsze miał poczucie, że jest przyjaźnie traktowany. Zawsze też pamiętał, że Polska była pierwszym państwem, które w 1991 roku uznało niepodległość jego ojczyzny. Ukraińcy swój Dzień Niepodległości obchodzą 24 sierpnia. W Gdańsku zbierają się pod greckokatolickim kościołem konkatedralnym św. Bartłomieja i Opieki Najświętszej Maryi Panny - nieopodal wejścia do świątyni znajduje się pomnik św. Włodzimierza Wielkiego, patrona Ukrainy.
- I zawsze jest z nami ktoś z władz Gdańska, jeśli nie prezydent Aleksandra Dulkiewicz, to któryś z jej zastępców - mówi Juri Zabijaka. - Wspólnie z Polakami świętujemy ukraińską niepodległość.
Gdańsk uczcił 30-lecie niepodległości Ukrainy. Prezydent Aleksandra Dulkiewicz na uroczystości
Po pierwszej napaści Putina i zajęciu przez Rosję Krymu w 2014 roku, Ukraińcy przestali mieć wątpliwości, który z sąsiadów jest bratem, a który tylko brata udaje. W lutym tego roku, gdy zanosiło się na nową rosyjską agresję, Juri udzielił wywiadu naszemu portalowi.
- Jest mobilizacja i przekonanie, że jeśli Rosjanie wejdą, to pożałują tego, tak jak pożałowali swojej inwazji na Afganistan - powiedział. - Ja przez pięć lat służyłem w wojsku, mam stopień oficerski i przyjaciół w ukraińskiej armii. Rozmawiam z nimi. Mówią: “Jura, damy im łupnia, nasza ziemia będzie usłana rosyjskimi grobami”. Tak to wygląda na całej Ukrainie, i w zachodniej części, i we wschodniej. Jest zjednoczenie społeczeństwa w obliczu zagrożenia. Nie wiem, jakie są kalkulacje Rosjan. Jeśli zaatakują, Ukraina ich powita należycie i znienawidzi na pokolenia.
Narodziny prawdziwych więzi: Bracia, Siostry
Wybuch wojny zmienił wszystko między Polakami i Ukraińcami. Jakby w jednej chwili opadły ostatnie bariery, ludzie przestali się kryć ze swoim poczuciem sympatii i braterstwa. Ci, którzy hejtowali ukraińsko-polską współpracę, schowali się do mysiej dziury i na razie tam pozostają, bo kiedy Rosjanie mordują cywilów, nie jest fajnie chodzić z etykietą “przyjaciel Putina”.
- Ukraińcy i Polacy naprawdę stali się braćmi i siostrami - mówi Jura. - Ta bliskość utrzyma się przez pokolenia. Ukraińcy zawsze będą pamiętać miłe gesty i wymierną pomoc, jaką otrzymali od Polaków. Będą pamiętać, że w najtrudniejszych dniach to Polacy przyjmowali ich pod swój dach.
Gdańsk wciąż pomaga Ukrainie. Dzięki ofiarności gdańszczanek i gdańszczan, osób prywatnych i firm
Tak więc, gdy przyszła propozycja udziału w gdańskiej “Paradzie Niepodległości”, ukraińska odpowiedź mogła być tylko jedna:
- Będziemy.
- Ale z flagami.
- Oczywiście, że z flagami.
Jura na “Paradę Niepodległości” przyjdzie bez flagi.
- To zostawiam innym - mówi. - Ja przyjdę z kamerą, będę miał zajęte obie ręce. Ktoś musi pokazać ukraińskim widzom, jak fajnie Ukraińcy świętują w Gdańsku z Polakami.