Aktualizacja: 25 stycznia 2016 r.
Nie udało się unieszkodliwić heksanitu metodą wypalania. Konieczna była detonacja miny.

To była akcja, w której zastosowano najdalej idące środki bezpieczeństwa. Mina znajdowała się na dnie Martwej Wisły, w pobliżu Twierdzy Wisłoujście. Wojsko i policja zamknęły dla samochodów i turystów ruch w promieniu 10 km od tego miejca. W niedzielę, 24 stycznia, od godz. 8 zamknięty był wjazd na Westerplatte oraz całe kwartały Nowego Portu, który leży po drugiej stronie Martwej Wisły.
Ruch przywrócono w południe, gdy już było po wszystkim.
Fachowcy z MarWoju
Akcja usunięcia niewybuchu z czasów drugiej wojny światowej z dna Martwej Wisły trwała ok. 3 godzin i przebiegła pokazowo. Mina została osadzona na dnie Zatoki Gdańskiej na wysokości Sopotu, 7 km od linii brzegowej. W poniedziałek ciąg dalszy akcji - założenie ładunków wypalających, które unieszkodliwią wypełniający minę heksanit.
- Podnoszenie miny z dna Martwej Wisły przeszło bez jakichkolwiek utrudnień, przeszkód, nieprzewidzianych zdarzeń - powiedział gdansk.pl Andrzej Aleksandrowicz naczelnik Biura Spraw Obronnych Żeglugi Urzędu Morskiego w Gdyni. - Ok godz 12 mina leżała już na dnie i trwały prace końcowe - odczepiania zbiornika wypornościowego. Doświadczenie którego nasze ekipy nabrały podczas podobnych akcji w Gdyni, przydało się. W Gdańsku wszystko poszło pokazowo.

Saperzy - nurkowie z 13 Dywizjonu Trałowców 8 Flotylli Obrony Wybrzeża prowadzący operację rozminowania - najpierw podczepili minę do specjalnego balonu, który podniósł ją na wysokość 2 metrów od dna rzeki. Niebezpieczne znalezisko w ogóle nie zostało wynurzone z wody. Minę utrzymywano nad dnem i powoli, z prędkością 2 węzłów transportowano holownikiem w kierunku ujścia Martwej Wisły i na wody Zatoki Gdańskiej.
W poniedziałek 25 stycznia 2016 r. ok. godz. 10 na minę zostaną założone ładunki wypalające, które mają zniszczyć wypełniający ją heksanit. To najmniej szkodliwy dla środowiska sposób neutralizacji niewybuchu. Po wypaleniu saperzy wysadzą resztki miny.

- Mina przeleżała na dnie 70 lat - mówi Andrzej Aleksandrowicz. - I stanowiła zagrożenie dla bezpiecznej żeglugi, na szczęście nic się nie zdarzyło. Mina była na pewno zagrożeniem dla statków o większym zanurzeniu, które mogły uruchomić w niej mechanizm inicjowania wybuchu. Jeśli pogłębiano by tor wodny, stałaby się przeszkodą nawigacyjną. Musieliśmy spełnić pokreślone procedury np ustalić z Regionalną Dyrekcją Ochrony środowiska jak jej neutralizacja wpłynie na środowisko wodne, jak najmniej inwazyjnie przeprowadzić jej unieszkodliwienie.
A w poniedziałek zanim saperzy-nurkowie rozpoczną wypalanie heksanitu, specjalne stacje hydroakustyczne wypłoszą ssaki (morświny) i ryby morskie w odległości 3 km od miejsca, w którym znajduje się mina.
- Jeśli wszystko odbędzie się zgodnie z planem, nic nie zobaczymy - tłumaczy naczelnik Aleksandrowicz. - Jeśli nie, może być widoczny gejzer na wysokości 60 metrów. Miny pilnują obecnie specjalnie do tego wyznaczone jednostki, żeby do czasu jej likwidacji nikt niepowołany się nie zbliżył.

Usuwanie niewybuchu z dna Martwej Wisły - niedziela 24 stycznia
